Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Taka ja. Dziwna? Na pewno.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18006
Komentarzy: 499
Założony: 26 grudnia 2013
Ostatni wpis: 12 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ToBeMyself

kobieta, 32 lat, Kraków

173 cm, 90.10 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

12 lutego 2015 , Komentarze (5)

Na początku poruszam temat walentynek. Nigdy nie uwierzycie z kim spędzę je w tym roku... z.... bratem....

Może zacznę od początku. Mój brat pod choinkę dostał bilet lotniczy do Warszawy dla dwóch osób właśnie w walentynki. A że nigdy nie leciał samolotem, nie był na narodowym itd. to postanowiliśmy mu właśnie taki prezent dać. Wszystko byłoby ok gdyby nie to, że prawie od dwóch miesięcy nie rozmawia ze swoją dziewczyną (już raczej eks), z którą właśnie miał tam lecieć. Prawie nic nie je, mało śpi i mama poprosiła mnie czy nie mogłabym się poświęcić i z nim polecieć. No co zrobię? Polecę. W końcu i tak pewnie siedziałabym sama tego dnia w domu więc czemu by nie lecieć? I właśnie tak prezentuje się historia moich tegorocznych walentynek.


U mnie w sumie nic do opowiadania, dalej siedzę w domu, nigdzie nie wychodzę. Dzień upłynął szybko, ale jestem z siebie dumna. Po wczorajszej Mel czuję miejsca, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Dziś Mel odstawiłam na rzecz rowerku i regeneracji. Menu uważam za bardzo dobre. W tym właśnie miejscu chciałam się pochwalić. Po obiedzie mój brat zapukał do pokoju i powiedział, że od bardzo dawna nie jadł tak dobrego obiadu i że zjadłby wszystko, gdyby nie to, że musi dać mamie spróbować jakie cudo dziś ugotowałam. Mówię Wam jak mi się miło zrobiło. Mam nadzieję, że częściej będę to słyszeć.

Jutro wyjeżdżamy po południu do Krakowa żeby rano w sobotę mieć bliżej na lotnisko, a nie zabieram laptopa więc pewnie odezwę się dopiero w niedzielę. Proszę trzymajcie kciuki żebym nie przegięła na tym wyjeździe.


Menu:

- śniadanie: koktajl: szpinak, banan, ananas, garść orzechów, jogurt naturalny

PRZED

PO


- 2 śniadanie: serek wiejski z pomidorkami, rzodkiewką, szczypiorkiem



- obiad: makaron pełnoziarnisty z kurczakiem i sosem szpinakowym na bazie jogurtu naturalnego z kawałeczkiem mozzarelli, po obiedzie pomarańcza

W TRAKCIE

PO


- kolacja: sałatka na winie: szpinak, pomidorki, ogórek, rzodkiewka, kiełki brokułów, szczypiorek, resztka mozzarelli, sok z cytryny, 2 plasterki gotowanej wędliny z kurczaka, sól, pieprz, łyżka jogurtu naturalnego


Napoje:

- około 3 l wody mineralnej niegazowanej


Aktywność:

- 60 min rowerek stacjonarny


Zrobiłam sobie dziś nowe paznokcie. Co o nich myślicie? Nie za dużo się dzieje?



A co u Was? Jak Wam się zapowiadają walentynki?


Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

12 lutego 2015 , Komentarze (3)

Kolejny dzień za mną, byłby idealny gdyby nie wieczorny napad. Ale to nic głowa do góry, każdemu może się zdarzyć i do roboty.


Dziś bolą mnie wszystkie mięśnie, ale sobie dałam wycisk. Taka dumna byłam po tych ćwiczeniach. Nie powiem, że wykonuję wszystko tak jak Mel ale staram się i wiem, że z czasem dojdę do wprawy. Będę do tego dążyć.


Poza tym nic się nie dzieje, mam ferie i siedzę w domu.


Menu:

- śniadanie: jajecznica na szynce bez tłuszczu z ogórkiem i kromką pieczywa ryżowego


- 2 śniadanie: galaretka z owocami


- obiad: to co wczoraj (pycha)


- kolacja: bułka pełnoziarnista z rybką w sosie pomidorowym ze szczypiorkiem i kiełkami brokułów


Napoje:

- około 2 l wody mineralnej niegazowanej



Aktywność: (Uwaga Uwaga!)

- Mel B rozgrzewka

- Mel B ramiona

- Mel B cardio

- rowerek 30 min


Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

10 lutego 2015 , Komentarze (3)

W weekend mnie nie było tutaj, bo wcale mnie nie było, ani z dietą, ani aktywnością. W wielkim skrócie: romantyczna kolacja, kino, Zakopane itd. Nawet nie próbuję się tłumaczyć.


Dziś już wróciłam i dzień zaliczam do udanych. Jakoś nie mam weny na pisanie dlatego stawiam dziś na konkrety.


Menu:

- śniadanie: ciemna bułka, sałata, wędlina, ogórek, kiełki rzodkiewki

- 2 śniadanie: placuszki bananowe, pomarańcz



- obiad: kotleciki z indyka, warzywa na patelnię


- kolacja: 2 jajka na miękko


Napoje:

- 1,5 l wody mineralnej niegazowane


Aktywność:

- Mel B rozgrzewka

- Mel B ramiona

- Mel B cardio (dała mi tu niezły wycisk)

(na bieganie jest zbyt ślisko, nie da się poruszać, a co dopiero biegać)


Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

6 lutego 2015 , Komentarze (2)

Na szczęście wszystko się udało i jestem już po sesji. Teraz czekają mnie 2 tygodnie wolnego. Tak się cieszę, bo wiem, że o wiele łatwiej będzie mi o zdrową dietę i aktywność.


Od wczoraj byłam w Krk i trochę trudno było mi zaplanować posiłki żeby w miarę wszystko było ok. Na szczęście się udało i żadnych wpadek nie zaliczyłam. Jupi! Nie pisałam wczoraj właśnie dlatego, że nie miałam komputera. Co co posiłków to rano mała kanapeczka z polędwicą sopocką, sałatą i pomidorem. Później wypiłam sok pomidorowy, na obiad faszerowany pomidor z fasolką szparagową z wody, a na kolację serek wiejski z pomidorem i szczypiorkiem.


Byłam wczoraj z moją współlokatorką w kinie na "Ziarnie prawdy", oj mocne kino, szczególnie dla mnie, która nawet W11 potrafi przeżywać. Jeśli lubicie takie kino to polecam. Kilka scen wywołało ciarki na całym ciele. 


Rana ładnie się goi, ale nie wiedziałam, że nacięcie jest aż tak duże. Co mi tam.. Blizny podobno są seksowne. Dziś miałam ostatni egzamin z socjologii, później wróciłam do domku i postanowiłam trochę odpocząć. Od jutra zaczynam już cardio z Mel, a od poniedziałku bieganie! Ale jestem podekscytowana. Zamierzam biegać 4 razy w tygodniu, a pozostałe dni Mel rozgrzewka, cardio i ramiona, a później jeszcze dodam brzuch. 

Jutro czeka mnie pisanie eseju dla brata (chyba jestem za dobra), a dalej się zobaczy.


Menu:


- śniadanie 8.30: serek wiejski z pomidorem i szczypiorkiem


- 2 śniadanie:11.15: jabłko

- przekąska 14.00: sok pomidorowy

- obiad 15.00: sałatka: miks sałat ze szpinakiem, jajko, łosoś wędzony, połowa mozzarelli, pomidorki koktajlowe, pół ogórka, kiełki brokułów, szczypiorek, łyżka jogurtu, kilka kropli soku z cytryny, sól i pieprz do smaku



- kolacja 18.30: 2 kanapki ciemnego pieczywa z rybkami z puszki (szprot w sosie pomidorowym) i szczypiorek (oczywiście nie zjadłam całej puszki)


(Wybaczcie jakość zdjęć, ale coś kiepskie światło dziś miałam)


Napoje:

- 300 ml soku pomidorowego

- 1,5 l wody mineralnej niegazowanej


Aktywność:

- dojście na przystanki


Ciekawe co przyniesie jutrzejszy dzień. Już nie mogę się doczekać poćwiczeniowych endorfin. Proszę, trzymajcie kciuki!


Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

4 lutego 2015 , Komentarze (2)

Pierwszy tydzień za mną. Nie warzę się, ani nie mierzę, bo uważam, że to zbyt wcześnie. Poczekam trochę to będę bardziej zaskoczona na plus (oby). 

Szybki skrót wydarzeń:

- wizyta kontrolna, wszystko ładnie się goi, ale z ćwiczeniami muszę poczekać do końca tygodnia

- samopoczucie jakieś takie dziwne

- czekam na @

- mini zakupy w rossmanie 

To tyle. Nic szczególnego. Jutro jadę do Krakowa. Mam egzamin z antropologii, w ogóle nie kumam tych małp... Po co mi to wiedzieć? Na szczęście będzie test i mam nadzieję, że coś ustrzelę :) W Krakowie zostaję do piątku. Wieczorem mamy iść ze współlokatorkami do kina, obym tylko wytrwała i nic nie podjadła.


Menu:

- śniadanie 9.00: jajecznica na szynce bez tłuszczu z dwóch jajek, ogórek, pomidorki, wafel ryżowy


- 2 śniadanie 12.00: koktajl: pomarańcza, banan, jogurt naturalny, garść orzechów włoskich, łyżeczka miodu


- obiad 16.00: pomidory faszerowane indykiem z pietruszką, cebulą, mozzarellą, do tego warzywa z patelni i dwa ogórki kiszone (link do przepisu, mięso wymieniłam na indyka i nie robiłam ziemniaków: https://vitalia.pl/product/Pomidory-faszerowan... )

Przed upieczeniem


Po upieczeniu


Gotowe danie


- kolacja 19.30: serek wiejski lekki, pomidorki koktajlowe, szczypiorek, troszkę czerwonej cebuli, sól, pieprz


Napoje:

- 2 l wody mineralnej niegazowanej


Aktywność:

- jak niżej


Co u Was? Proszę trzymajcie jutro za mnie kciuki, za mnie i za te małpy. Buziak :*


Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

3 lutego 2015 , Komentarze (8)

Pierwszy dzień po zabiegu. Trochę boli ale da się wytrzymać. W końcu nie taki ból jeszcze przyjdzie mi znosić. Bardzo, ale to bardzo ubolewam nad tym, że nie mogę ćwiczyć. Mam trochę luźniejszy czas (tzn. środek sesji, ale na szczęście w tym semestrze nie jest jakaś mega pochłaniająca) i myślałam, że ten czas spożytkuję na powrót do ćwiczeń. No cóż... Jutro kontrola w szpitalu, czwartek i piątek egzaminy, a po powrocie z Krakowa myślę, że rana będzie już na tyle zagojona, że w końcu będę mogła zacząć. 

Dzień upłynął mi leniwie, nie mogłam za dużo chodzić, więc jedyne co zrobiłam to obiad. 

Coś z tym Piotrkiem nie mogę się dogadać, najgorsze jest to, że mu tłumaczę o co chodzi, a on nie widzi (może nie chce widzieć?), że mnie rani. Każdy facet tak ma?

Z kolei Tomek to po prostu Tomek, szczerze to mam już dość tych jego smsów, które zaczynają się zawsze tak: "Ja....", "U mnie....", "Mój...". Do cholery może choć raz by zapytał co u mnie, jak się czuję. Co mnie obchodzi ile zarabia i na co wydaje kase? Nie mam już do nich wszystkich siły.


Menu:

- śniadanie 8.30: ciemna bułka z miksem sałat z roszponką, łosoś wędzony, pomidorki koktajowe, kiełki brokułów

- 2 śniadanie 11.00: pół pomelo, 3 mandarynki

- obiad 15.00: roladki z piersi kurczaka z papryką, porem, tartą mozzarellą, pomidorkami koktajlowymi, do tego warzywa z patelni

- kolacja 19.00: makrela wędzona (oczywiście nie zjadłam jej całej), dwie kromki ciemnego pieczywa


Napoje:

- 2 l wody mineralnej niegazowanej


Aktywność:

- z jasnych przyczyn - brak


Czy nie uważacie, że nie powinnam jeść tyle pieczywa? Może powinnam ograniczyć się i jeśli już to jeść raz dziennie?


Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze. Cieszę się, że Ktoś jest i czyta te moje wypociny. Dziękuję.


Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

3 lutego 2015 , Komentarze (10)

Nie wiem od czego zacząć więc zacznę od samego początku. Obudziłam się o 7.30. Egzamin miałam dopiero o 12.00 więc spokojnie, zdążę.Wzięłam kąpiel, zjadłam śniadanie i około 9.00 wyszłam z domu. Do Krakowa dojechałam na 11.00. Zbliżała się pora kolejnego posiłku, a że byłam przed egzaminem, w stresie, wypiłam tylko (może aż) buteleczkę soku pomidorowego. Egzamin poszedł chyba dobrze. Wsiadłam do autobusu i pojechałam do domu. Po przyjeździe zjadłam makaron, który został mi jeszcze z niedzieli. 

Było jakoś po 16.00. O 17.30 musiałam jechać do szpitala na zabieg. Usunięcie znamienia na nodze. Dlaczego? Kiedyś pewnie opowiem. Stresu zero w końcu to już 4 raz. Po przyjeździe izba przyjęć, wskoczyłam w piżamkę i blok operacyjny. Podpięli mnie do tych wszystkich aparatur i zaczęło się. Nie denerwowałam się zabiegiem, ale miałam bardzo ciężki dzień. Do egzaminu jeszcze kłótnia z Piotrkiem. Było już po 19.00 a ja zamiast 4, zjadałam tylko 2 posiłki. Niewiele piłam, bo jak jadę do Krk boję się, że no wiecie... siku. Ale wracając do opowieści. Leżę na tym stole, znieczulenie, czuję jak coś tam się dzieje, ale nie boli, kilka szwów i już mogę iść na korytarz. Po takim zabiegu trzeba odczekać 30 minut zanim można wyjść do domu. Siedzę na tym korytarzu i czuję, że nie jest dobrze. Później już tylko pamiętam jakiś ludzi klepiących mnie po twarzy, 2 pielęgniarki nad głową i ratownika medycznego z wózkiem. 


Co ja zrobiłam?!.... Zemdlałam. 


Jak to możliwe? To przecież już 4 raz. Nigdy tak nie było. Wzięli mnie na OIOM znów podpięli do tych wszystkich sprzętów. Ciśnienie 140/100. Jakaś lekarka się nade mną pochyla: "Przecież pani ma nadciśnienie, pani to leczy?" Nic nie odpowiadam tylko spoglądam na nią. Jak ja nienawidzę szpitali. W myślach już słyszę jak powie, że to ciśnienie przez moją nadwagę. Na szczęście nie usłyszałam tego. Kazali mi leżeć na tym łóżku chyba z godzinę. Później jeszcze na korytarzu siedzieć kolejną. Zabieg miał trwać 5 minut plus 30 min oczekiwania po, a ja wyszłam ze szpitala o 22.00. Co za dzień. Nic już nie jadłam. Wypiłam tylko litr wody. 


Tak chciałam wrócić do biegania i strasznie zainteresowała mnie Mel B cardio. Postanowiłam sobie, że biegam 4 razy w tygodniu, a Mel staram się robić codziennie (rozgrzewka, cardio, ramiona). W końcu będę miała teraz 2 tygodnie ferii więc łatwiej mi będzie wyrobić sobie ten nawyk. 

I co? I dupa... 

Szwy na nodze i muszę przynajmniej z tydzień zaczekać rana troszkę się zagoi. No cóż... Zostają mi ćwiczenia na ręce i zdrowe odżywianie. 


Postanowiłam też, że wpisy będę robić każdego dnia wieczorem, bo gdy robiłam następnego to wszystko mi się mieszało, o której i co jadłam. Dziś trochę dużo będzie, bo aż 3 wpisy z tego względu, że po wczorajszym dniu pełnym emocji nie dodałam niedzielnego wpisu. Jest ten, który teraz czytasz jako wczorajszy i z zgodnie z postanowieniem wieczorem pojawi się jeszcze dzisiejszy. Dobra wystarczy jak na razie, bo kto to przeczyta?


Menu:

- śniadanie 8.00: nic nie było w lodówce, zaczęłam robić jajecznicę, gdy się zorientowałam, że przecież nie ma jajek więc skończyło się na 2 kanapkach ciemnego pieczywa z pasztetem (ble) ogórkiem kiszonym i kiełkami brokułów, sok pomidorowy


- 2 śniadanie 11.00: sok pomidorowy

- obiad 16.00: makaron ze szpinakiem z niedzieli



Napoje: 

- sok pomidorowy

- w sumie 1,5 l wody mineralnej niegazowanej


Aktywność:

- poza dojściem na przystanek i z - brak...


Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

3 lutego 2015 , Komentarze (4)

Niedziela jak to niedziela. Spokojny dzień. Kościół, wizyta u babci. Wizja nadchodzącego egzaminu. Nie stresuję się. Chyba. Dzień upłynął szybko ale raczej dość miło.

Menu:

- śniadanie 8.00: 2 kanapki z ciemnego pieczywa, miks sałat, wędlina, troszkę mozzarelli, pomidorki koktajlowe, kiełki rzodkiewki


- 2 śniadanie 11.00: koktajl szpinakowy (pół szklanki)


- do obiadu jeszcze daleko, a byłam już taka głodna więc o 14.00 najmniejsza activia do picia jaką znalazłam

- obiad 16.00: makaron pełnoziarnisty, grillowana pierś z kurczaka, sos szpinakowy na bazie jogurtu naturalnego


- kolacja 19.00: sałatka: miks sałat ze szpinakiem, resztka mozzarelli, pół ogórka, kilka pomidorków koktajlowych, tuńczyk (niestety w domu miałam tylko w oleju sojowym), łyżka jogurtu służąca za sos


Napoje:

- około 2 l wody mineralnego niegazowanej


Aktywność:

- nic szczególnego (trzeba to zmienić)


Co tam u Was Kochani? Dajecie radę?


Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

1 lutego 2015 , Komentarze (6)

Kolejny dzień pod hasłem zdrowego odżywiania zaliczony! Tak się cieszę. Wiem, że najtrudniej jest zacząć. To dopiero trzeci dzień, ale to już coś. Ani jednego małego, najmniejszego grzeszku. Będzie dobrze. Przechodzę do rzeczy.

Menu:

- śniadanie: koktajl jak dzień wcześniej

- 2 śniadanie: 2 kanapki z ciemnego pieczywa, miks sałat, wędlina, troszkę mozzarelli, pomidor, ogórek, kiełki

- obiad: pierś z kurczaka bez tłuszczu, warzywa z piekarnika, ogórek kiszony

- kolacja: sałatka, miks sałat ze szpinakiem, ogórek, pomidorki koktajlowe, kiełki brokułów, troszkę szynki, resztka mozzarelli, kilka kropli soku z cytryny, sól, pieprz, łyżka jogurtu naturalnego


Napoje:

- ponad 2 litry wody mineralnej niegazowanej

- 300 ml soku pomidorowego


Aktywność:

- sprzątanie, dużo sprzątania

- na nic więcej nie miałam czasu, tłumaczę się sesją


Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...


31 stycznia 2015 , Komentarze (1)

Kolejny dzień za mną. Jedzenie, które sobie przyrządziłam zaskoczyło mnie swoim cudownym smakiem :) W sumie nie mam nic ciekawego do napisania więc od razu przejdę do menu.


- śniadanie 9.00 kanapeczki z ciemnego pieczywa z miksem sałat, łososiem wędzonym, pomidorkami koktajlowymi i kiełkami rzodkiewki do tego pół szklanki soku pomidorowego

- 2 śniadanie 12.00 cuuuuudowny koktajl ze szpinaku, pomarańczy, mandarynek, banana, jogurtu naturalnego i łyżki miodu

PRZED

PO

- obiad 16.00 lekka sałatka z miksu sałat ze szpinakiem, połowa sera mozzarella, ogórek, pomidorki koktajlowe, resztka łososia wędzonego ze śniadania, kiełki rzodkiewki i brokułów, kilka kropli soku z cytryny, szczypta soli i pieprzu, łyżka jogurtu naturalnego, pół szklanki soku pomidorowego

- kolacja 19.00 dwa jajka na miękko, sałatka z ogórka i pomidorków koktajlowych z łyżką jogurtu naturalnego


Napoje:

- około 1,5 l wody niegazowanej

- 300 ml soku pomidorowego


Aktywność:

- Mel B rozgrzewka

- Mel B ramiona


Chyba tyle z wczorajszego dnia. Oby dziś było co najmniej tak dobrze jak wczoraj.


Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.