Pierwszy tydzień za mną. Nie warzę się, ani nie mierzę, bo uważam, że to zbyt wcześnie. Poczekam trochę to będę bardziej zaskoczona na plus (oby).
Szybki skrót wydarzeń:
- wizyta kontrolna, wszystko ładnie się goi, ale z ćwiczeniami muszę poczekać do końca tygodnia
- samopoczucie jakieś takie dziwne
- czekam na @
- mini zakupy w rossmanie
To tyle. Nic szczególnego. Jutro jadę do Krakowa. Mam egzamin z antropologii, w ogóle nie kumam tych małp... Po co mi to wiedzieć? Na szczęście będzie test i mam nadzieję, że coś ustrzelę :) W Krakowie zostaję do piątku. Wieczorem mamy iść ze współlokatorkami do kina, obym tylko wytrwała i nic nie podjadła.
Menu:
- śniadanie 9.00: jajecznica na szynce bez tłuszczu z dwóch jajek, ogórek, pomidorki, wafel ryżowy
- 2 śniadanie 12.00: koktajl: pomarańcza, banan, jogurt naturalny, garść orzechów włoskich, łyżeczka miodu
- obiad 16.00: pomidory faszerowane indykiem z pietruszką, cebulą, mozzarellą, do tego warzywa z patelni i dwa ogórki kiszone (link do przepisu, mięso wymieniłam na indyka i nie robiłam ziemniaków: http://kuchnialidla.pl/product/Pomidory-faszerowan... )
Przed upieczeniem
Po upieczeniu
Gotowe danie
- kolacja 19.30: serek wiejski lekki, pomidorki koktajlowe, szczypiorek, troszkę czerwonej cebuli, sól, pieprz
Napoje:
- 2 l wody mineralnej niegazowanej
Aktywność:
- jak niżej
Co u Was? Proszę trzymajcie jutro za mnie kciuki, za mnie i za te małpy. Buziak :*
Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...