Witam po wakacjach :)
Plan letni upadł szybko, nawet sobie nie wyobrażacie jakie to lato było koszmarne . Zero motywacji , upał jak cholera , do końca lata nie wiedziałam kiedy będzie jakiś wyjazd , wszystko na wariackich papierach , totalnie mnie te lato wykończyło . Poszłam zastąpić koleżankę do pracy i 7 tygodni spędziłam w piekarni , ona się kurowała po operacji . Wstawanie o 3:50 jakoś mi nie pomogło w uregulowaniu tętna i snu , zasypiałam w autobusach i wylądowałam u lekarza . Dostałam tabletki na serce aby obniżyć tętno i skierowanie na usg lub do szpitala bo wyniki miałam marne . Taki skrót w szocie :)
Potem nie było lepiej bo bałam się ćwiczyć , łydka gdy się goiła byla jakby nie moja , czułam bliznę kiedy tylko szybciej szłam. Frustracja i nerwy , irytacja do granic możliwości i dostałam tabsy na wyciszenie bo miałam od nerwów jeszcze gorsze wyniki . W ostatni tydzień pojechałam z dziećmi nad polskie morze , na spontanie , wyciszyć się i bardzo mi to się spodobało . Odpoczęłam , wyciszyłam się , pomyślałam i tak powoli wdrażam nowy plan.
Wspominki z wakacji :
Waga ... hm .... nie ważyłam się ale tez nie schudłam . W życiu nie byłam taka rozlana na plaży :) Nawet mój syn mi ciągle dogryzał że wyglądam jak foka :) Coż ... zdarza się najlepszym ze sie zapuszczą i w tym roku już nic nie poradzę ale obiecałam sobie że w przyszłym roku nie mam mowy o takim stanie , To dobry czas na mobilizację , koniec lata i początek czegoś nowego.
Wczoraj biegłam ,, Piątkę Paską ,,. Mój mi kupił pakiet już wcześniej , Po 6,5 miesiąca to był moj pierwszy bieg i to na świeżo bez przygotowania. Poszło żałośnie bo 36 minut ale moim celem było dotrzeć w limicie który wynosił 45 min więc wyszło spoko. Łydka wytrzymała ale dziś czuje się jak po maratonie . Wyszłam tylko na marszobieg , 2 min marszu - 2 min biegu i po 4 km miałam dość ale mam oficjalnie zaliczone pierwsze treningi :)
Muszę w końcu zadbać o głowę i zdrowie bo już jestem na fatalnej linii tracenia kontroli a tego jak każdy nie lubię bardzo . Marzę o dniach w których nie dołuje się od rana i nie bolą mnie plecy, O dniach kiedy znowu latam na endorfinach i nie muszę brać leków na lepszy humor ( brałam je tylko miesiac ale zawsze to cos ) . A wiadomo o marzenia trzeba powalczyć :)
Mam nadzieje że plan na koniec roku wypali , ba .... postaram się aby wypalił i odpalę tryb redukcja stresu i wagi :)
Lecę Was poczytać :)
Dobrego września :)