Witam :)
Tak jak u każdego , u mnie różnie :) Ostatnie dwa miesiące nie wariuje na punkcie diety itd. Robię to co wcześniej czyli biegam i ćwiczę regularnie , ale jak chodzi o dietę to jest na poziomie zero . Nie odmawiam sobie , nie liczę kalorii , jem lody i słodycze i nawet w ostatni weekend byłam na integracji , a tam było prosecco i przystawki . Odchorowałam mocno ta upojną noc , mój żołądek dwa dni dochodził do siebie , uważam że każdemu się należy raz na pół roku , lub jak potrzebuje częściej takie szaleństwo .
Głowę mam zajęta sprawami dnia codziennego , szkoła dzieci i egzaminy , planowana przeprowadzka i remont mieszkania , wyjazd na turnus rehabilitacyjny z dziećmi i wiele innych spraw ...taki to burzliwy okres u nas ostatnio - rok zmian i to na wielu płaszczyznach .
Mimo nie trzymania diety waga jest w miarę stabilna , skaczę w granicy 62,1-63,5 kg , dużo zależy od pogody bo w czasie upałów, pomimo picia 2-3 l wody i tak bywam napuchnięta . Z pozytywnych rzeczy , jak wiadomo u mnie zawsze małe sukcesy cieszą :) Pożyczyłam od 13-sto letniej córki spodenki rozm.36-38 i weszłam w nie bez problemu . Taki dodatkowy kop i +10000 do motywacji :)

Przed ostatnią ciążą chodziłam regularnie w 40-42 więc to tak jakbym się cofnęła w czasie o parę dobrych lat.Teraz trzeba przetrwać lato i wakacje, wbrew pozorom nie jest to łatwę bo ja zawsze mam problem z wagą w lecie . Te lody , grille , piwko i upały które trzymają mnie w domu do późnego popołudnia nie pomagają w trzymaniu wagi a nawet potrafię w okresie letnim przytyć z 2 kg . W tym roku się nie dam :) Obmyśliłam sobie swój plan i własne wyzwanie LATO i ruszam z nim w lipcu , ale o tym nie dziś .
Teraz trzeba skończyć czerwiec , podsumować i ruszyć dalej.
To już będzie pół roku od kiedy ruszyłam tyłek , będzie co świętować :)
Udanej końcówki czerwca :)
Miłego :)