Oj długo mnie tu nie było, długo...Plany na lato 2016 miałam bardzo ambitne, miałam szaleć z nowymi dietetycznymi przepisami, miałam być mega aktywna, miałam zacząć wrzesień z wagą 85 kg...a ja poległam:-( Jeszcze z początku lipiec był udany :-) Trzymałam się diety super, nawet wybrałam się na siłownię, kg leciały a ja byłam mega szczęśliwa...aż pojechałam na urlop nad morze, nasze cudowne morze:-) A tam wszystko kusiło z każdej strony...gofry, lody, smażone rybki, fast foody...patrzyły wielkimi oczami na mnie z każdej strony, a ja im mówiłam NIE!!! do czasu...starałam się zdrowo na ile to było możliwe jeść, pozwalając sobie tylko na lody (i to bez wafelków żeby nie dodawać dodatkowych kalorii). Ale pod koniec wyjazdu stwierdziłam "dziewczyno są wakacje, pozwól sobie a po powrocie nadrobisz". Dwa razy powtarzać nie trzeba było...tak wpadło piwko, pizza...Ale najgorsze jest to, że po powrocie zaczęłam podjadać i to bardzo...częściej wpadał chleb, czy coś słodkiego, czy moje ukochane lody... i waga skoczyła 2 kg w górę...Potem kolejny wyjazd i znowu to chlebek, to ciasteczko, to kiełbaska, to oscypek...i znów ciężko się ogarnąć...a waga wciąż w okolicach 95 kg (a było już 92). Teraz jestem u siostry w Warszawie i poszłam konkretnie po rozum do głowy i wzięłam się w garść...
Nie po to od lutego walczę o nową siebie, nie po to schudłam to 35 kg, żeby za parę miesięcy ważyć więcej niż 130 kg... Zaczęłam coś i osiągnę to!!! Bo jestem silna, bo mam tysiąc powodów dla których warto schudnąć jeszcze kilka kg, bo mam wokół siebie cudowne osoby które mnie w tym wspierają:-) Dobrze że nie popłynęłam całkiem w ciągi tylko zdarzały się "normalne" dni kiedy trzymałam się swoich zasad, pojawiałam się na basenie czy siłowni, czy ćwiczyłam coś w domku... bo bez tego może i 3 cyfry by się pojawiły. Ale to parę miesięcy coś mi w głowie poprzewracało. Ale to nauczka nie ma co planować na zapas, trzeba wyciskać z dnia dzisiejszego ile się da, i robić wszystko by być z siebie zadowoloną:-)
I w sumie po napisaniu tego, wyrzuceniu z siebie to co mi leżało w środku stwierdzam, że NIE ŻAŁUJĘ!!! bo to było mi potrzebne żeby stać się silniejsza, żeby dziś wstać i powiedzieć do siebie przed lustrem "Jestem tylko człowiekiem i mam prawo do dni słabości, ale nie jestem słaba, dam radę osiągnąć to co sobie zaplanowałam".