Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wesoła młoda osoba dość mocno zakompleksiona która chce po raz kolejny powalczyć o lepszy wygląd, o lepsze samopoczucie, o lepsze jutro.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12054
Komentarzy: 228
Założony: 27 grudnia 2009
Ostatni wpis: 22 sierpnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
JuStQa1404

kobieta, 37 lat, Rzeszów

163 cm, 98.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 marca 2016 , Komentarze (10)

No i waga wczoraj mnie zaskoczyła:-) Tak liczyłam na spadek ok kilograma może ciut więcej a tu aż 2,5 kg mniej. Jednak dorzuciłam ruch i efekty są :-) Także pierwszy krok jakim była waga 120 kg za mną:-) kolejny to 115 kg:-) Może na urodziny zrobię sobie taki prezent:-)

Zdrowe odżywianie weszło mi już nawet w codzienność. Nawet rodzinka czasami zazdrości moich cudości:-) Staram się bardzo sobie różnicować jedzonko bo jedzenie ciągle tego samego szybko zniechęca:-) Staram się zawsze wybierać lepszą alternatywę. Ograniczam chleb który wcześniej uwielbiałam i nawet mi nie brakuje. Jem oczywiście, ale np. graham i to na śniadanie. Cho,ć chyba ostatnio wolę owsiankę albo granolę:-) Na kolację staram się coś lekkiego np sałatki (rodzinka też na tym korzysta), omlet czy twarożek i okazuje się, że da radę to bez chleba zjeść:-)  Uwielbiam te koktajle i smoothie, które często na podwieczorek wskakują:-)

Z ostatnich fajnych odkryć to np krem a'la czekoladowy - pyszny, a zdrowy - super do kanapki jak i naleśnika:-) Wczoraj zrobiłam masło orzechowe tylko z orzeszków i odrobinki soli - bez zbędnego cukru czy oleju palmowego... Fajny patent jaki u mnie się sprawdza to PLANOWANIE. Nigdy tego nie robiłam a jest to super metoda bo wiem co mam zjeść, co kupić, jak rozplanować posiłki, żeby nic się nie zmarnowało i łącze  przez to swoje jedzonko i rodzinki:-) Także plan na kolejne 2 tygodnie mam i zapowiada się pysznie:-)

W niedziele byłam z mężem na zakupach i sporo zdrowego jedzonka kupiliśmy:-) Zresztą muszę przyznać,  że męża to mam cudaśnego. Co tylko wspomnę, że bym chciała to zaraz kupuje:-) Ostatnio pożyczyłam od mamy rowerek stacjonarny, bo z racji na złamaną rękę nie jeździła no ale od tego tygodnia też śmiga więc musiałam jej odnieść (piętro niżej). A że wolę jeździć u siebie to mi zamówił:-) Wczoraj poszliśmy na spacer z kijami i znowu od rodziców pożyczyliśmy i wspomniałam, że fajnie by było mieć swoje to od razu wziął i zamówił :-) Także super:-) Jak on to mówi " to inwestycja w przyszłość". Sam dość aktywny fizycznie jest bo i biega sporo i rower, a oprócz tego chce mu się ze mną chodzić z kijami, na spacery itp.


10 marca 2016 , Komentarze (11)

Witajcie:-)

Całkiem motywujące jest to odliczanie wstecz, bardziej motywuje do działania:-) U mnie dalej idzie całkiem nieźle. Jest 5 lekkich i zdrowych posiłków, sporo wody i herbatek ziołowych plus godzinka pedałowania. Na razie tylko rowerek bo z nim mi najlepiej i nie obciąża stawów, a jednak przy mojej wadze to ma znaczenie spore. Od poniedziałku w miarę możliwości będę chciała dorzucić spacer dłuższy przynajmniej 3 razy w tygodniu, a po świętach dorzucę orbitrek, steper, twister, kije i ćwiczenia z hantelkami plus może jakieś ćwiczenia z pytki lub neta. Co polecacie? Co jest w miarę realne do wykonania przez kogoś kto póki co ma słabą kondycję?? 

Podobno ważna jest też regeneracja więc będę chciała jeden dzień w tygodniu całkiem odpuszczać z ćwiczeniami, no może tylko spacer i skupić się wtedy na ciele jakieś pillingi itp. Muszę też zainwestować w jakieś balsamy, kremy ujędrniające bo póki co to nie mam czym szaleć. I tu prośba do Was co polecacie? Jakich kosmetyków używacie i Waszym zdaniem są skuteczne?? 

Boję się trochę właśnie o skórę, żeby nie zwiotczała bardzo i nie zwisała bo jednak trochę kilogramów chcę zrzucić. Mam nadzieję, że zdrowa, zbilansowana dieta, ćwiczenia i kremy i POWOLNE CHUDNIĘCIE sprawią, że wszystko ładnie się wchłonie. 

Ważne, że zaczęłam i działam coś w temacie i już zauważam małe efekty. Mam wrażenie jakby brzuch zmalał o połowę:-) Codzienne czynności są łatwiejsze nawet głupie ubranie skarpetek, kąpiel czy wstawanie  z łóżka:-) Mam nadzieję, ze takie "trudności" będą tylko złym wspomnieniem kiedyś i przestrogą by do tego nie wracać. 

Na koniec jeszcze obrazek który mi się dziś spodobał i chyba będzie moim mottem :-)


8 marca 2016 , Komentarze (5)

Witajcie :-)

Jak w tytule zauważyłam, że mam mnóstwo energii...Ja która ostatnie miesiące spędzałam w pozycji leżącej lub siedzącej najchętniej przed tv lub laptopem:-) i mimo iż jestem dopiero po chorobie to mi się chce, chce się żyć i coś robić:-)Wstaję z uśmiechem, ogólnie jestem weselsza ostatnio:-) Wczoraj pół godzinki popedałowałam na rowerku bo nie chciałam na pierwszy raz przesadzić. A dziś już mam za sobą ponad godzinkę pedałowania :-) i chciałoby się więcej...poszłabym na spacer nawet mimo tego, ze taka pogoda...tylko, że jeszcze cały tydzień na L4 jestem to nie chcę prowokować do "plotek" - życzliwi są wśród nas. Fakt, że już naprawdę dobrze się czuję i chętnie bym poszła już do pracy. Ale z racji, że w takim okresie ciągle coś mnie łapie (uroki pracy z dziećmi) lekarz kazał porządnie wyleżeć i odpocząć.A mnie aż rozsadza. Muszę dzisiaj tylko skoczyć na zakupy bo pomału wszystko się kończy. A plan do końca tygodnia jedzeniowy ułożyłam sobie już i trochę rzeczy brakuje:-)

Życzę Wam miłego dnia i dzielę się moją energią:-)

7 marca 2016 , Komentarze (18)

Dzisiejsze ważenie i mierzenie jak po tygodniu leżenia w łóżku i zerowej aktywności fizycznej wypadło nadzwyczaj dobrze:-) Kolejne 1,5 kg mniej i tak po ok cm mniej w obwodach. Zawsze rozpoczynając dietę dość szybko chudłam bo w miesiąc potrafiłabym zrzucić ponad 10 kg, zdarzało się nawet 15 kg. Powodem tego była dość drastycznie okrojona ilość kalorii bo bywało, że i poniżej 1000. A po takim sukcesie twierdziłam że należy się nagroda... tylko że jak pozwalałam sobie na "grzeszki" to dieta się kończyła a kilogramy wracały...

Dziś może przez to, że przyzwyczajona byłam do dużych ubytków w początkowych etapach poczułam lekkie niezadowolenie ale porozmawiałam trochę sama ze sobą i wbiłam do tej póki co sporej główki, że to jest wielki sukces:-) Bo jest...Jem smacznie, zdrowo, nie chodzę głodna i widzę już lekką różnicę. I tak ma być kilogram za kilogramem pomalutku... grunt to skutecznie!!! I jednak rozmowa szczera samej z sobą działa cuda :-) I to 1,5 kg teraz dla mnie to kolejny "wielki" krok na długiej drodze małych kroczków:-)

Oglądając Wasze pamiętniki, szczególnie tych Was które zbliżają się do osiągnięcia celu zazdrościłam, że już tak nie wiele Wam brakuje. I myśląc, że ja mam do zrzucenie jakieś 50 - 60 kg cel ten jest bardzo odległy. Dlatego zaczynam metodę małych kroczków. Nie wybiegam w przyszłość. Dla mnie na dzień dzisiejszy realne jest zrzucenie 5 kg - i to jest mój cel. I tak na pasku będę zmniejszać sobie cel o 5 kg. Z racji, że jestem wzrokowcem pasek ze zbliżającym do celu ślimaczkiem będzie dla mnie motywacją:-) Tylko ten ślimak będzie oznaką że potrzeba czasu by się udało:-)

P.S. Zakochałam się<3<3<3 w owsiance:-) Jest pyszna i mega syta - coś dla mnie :-)

6 marca 2016 , Komentarze (8)

Weekend na szczęście udany:-) a jutro ważenie i mierzenie więc zobaczymy co przyniosło 14 dni zmiany żywienia:-) Póki co jeszcze bez ruchu większego, ale od jutra zaczynam :-) Już zdrówko w miarę ok to działamy :-) Robiłam wczoraj bataty pieczone coś a'la frytki, jak ktoś lubi słodkawe smaki to polecam - raczej to nie moje klimaty do końca:-) Plus taki, że spróbowałam jedną normalną frytkę i jakoś wcale nie smakowała mi :-) Nadal miałam fazę na oglądanie programów o traceniu kilogramów i zdrowym stylu życia. I takie hasło weekendu które do mnie przemówiło "Nie schudnę szybko takiej ilości kilogramów bo też szybko ich nie nazbierałam". Potrzebowałam miesięcy a może nawet lat by dobić do prawie 130 kg więc teraz prawidłowo mam się męczyć by je zgubić:-) I super:-)

4 marca 2016 , Komentarze (5)

Witajcie:-)

Ja już znacznie lepiej się czuję, choroba powoli przechodzi ale z racji że często choruje postanowiłam tym razem wyleżeć porządnie i odpocząć jak to zalecił lekarz i do niedzieli jestem w łóżku. Jeszcze cały kolejny tydzień jestem na L4 to spróbuję troszkę ogarnąć dom bo święta pomału się zbliżają a zostałam z tym sama bo mama ze złamaną ręką do świąt prawie:-) A dla niej święta bez generalnych porządków to nie święta a przy tym zawsze trochę ruchu jest to plus dla mnie. I od poniedziałku będę chciała ćwiczenia dorzucić bo sama zmiana nawyków nie wystarczy. 

Pierwszy raz rozpoczynając dietę nie mam spinki, że muszę to czy tamto. Nie liczę kalorii, nie mam wagi do której dążę, wymiary też mnie nie ruszają, nie zależy mi by schudnąć szybko wręcz przeciwnie chcę by to pomału szło. Nie uważam to za dietę tylko bardziej zmianę stylu życia...Zawsze jak zjadłam coś "zakazanego" zawalało to moją dietę, odpuszczałam i jadłam bez opamiętania...teraz w niedzielę zjadłam kawałeczek placka i wafla i co...i nic...mam się dalej dobrze, bez wyrzutów...Może po prostu dojrzałam do tego by zmienić swoje życie?? Może faktycznie te moje 30 urodziny mają być dniem którym przekreślam grubą krechą lata swoich słabości...co mnie bardzo cieszy.

Z racji, że spędzam całe dnie w łóżku oglądam sobie wszystkie możliwe programy o dietach, zdrowiu itd...Nabieram motywacji i sił do walki :-) I tak oglądając "Schudnij jak ja" dziewczyna opowiadała, że cierpiała na jedzenie  kompulsywne...pierwszy raz spotkałam się z tym stwierdzeniem, a trochę poczytałam o tym i jakbym czytała o sobie...czy to możliwe, że moje napady obżarstwa są efektem tego?? czy to po prostu wymyślone stwierdzenie by usprawiedliwić jedzenie tonowych ilości??? jak myślicie???

Tak przeglądam różne przepisy i pomyślałam że chętnie bym zrobiła pasztet z soczewicy...ma ktoś jakiś sprawdzony lekki przepis? 

Jakoś nigdy nie byłam fanką Ewy Chodakowskie - fakt nie zagłębiałam się w jej osobę nigdy. Ale ostatnio w biedronce była jej książka "Przepis na sukces" z przepisami na zdrowe dania i są mega. Wszystkie z przyjemnością wypróbuję, składniki łatwo dostępne i na kieszeń myślę każdego :-) Może i ja się z nią zaprzyjaźnię...??

2 marca 2016 , Komentarze (4)

Tak przeglądam swoje poprzednie wpisy i to wciąż są tylko próby podjęcia walki i szybka z nich rezygnacja. Tak mam bardzo słabą wolę i szybko odpuszczam...I nie chcę kolejny raz pisać, że podejmuję walkę, że walczę o nową siebie. Nie chcę bo od 10 lat to piszę, to myślę i jakoś się nie udaje... 10 lat temu dołączyłam do vitalii i co się zmieniło tak naprawdę?? No początek był dobry -30 kg i dość zadowalający wygląd wkraczając w wiek 20 lat. A jak się skończyło?? Najlepsze lata straciłam na zdobywanie kolejnych kilogramów...Nie mówię, że to były całkiem zmarnowane lata bo poznałam mojego męża, skończyłam wymarzone studia i pracuję w swoim zawodzie a więc robię to co kocham. Ale nie zrobiłam nic dla siebie pod względem wyglądu, zdrowia. Zrobiłam ale na minus. Dlatego muszę coś zrobić... Troszkę zainspirowana moim ulubionym serialem "Singielka", troszkę pod wpływem ostatniego wykładu on-line Konrada Gacy, trochę pod wpływem męża postanowiłam wejść w nową dekadę swojego życia jako lepsza wersja samej siebie:-) I tak postanowiłam powoli, zdrowo i radośnie schudnąć i w dniu swoich 30 urodzin (14 kwiecień 2017) wyglądać oszałamiająco. No może przesadziłam czuć się po prostu tak jak nigdy jeszcze w moim życiu czyli szczupło, zdrowo, lekko, po prostu pięknie... Zaczęłam już kilka dni temu i do tej pory straciłam już około 4 kg. Problem na razie jest taki że w tym tygodniu odpuszczam ćwiczenia ze względu na chorobę i leżenie w łóżku, ale za to mogę się przygotować na kolejne tygodnie:-) Jak ktoś miałby ochotę towarzyszyć mi w tej niebywale trudnej drodze to zapraszam, będzie mi bardzo miło Was gościć u siebie:-) Stare wpisy kasuję, nie patrzę w przeszłość, nie patrzę w przyszłość dla mnie liczy się tylko to co tu i teraz!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.