Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4126
Komentarzy: 16
Założony: 10 sierpnia 2012
Ostatni wpis: 23 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
JodidaPeroContenta

kobieta, 37 lat, Kraj

172 cm, 56.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Ajajajjjj!

Jak w tytule - jutro pomiar. Wagi i składu ciała.

Stresuję się niemożliwie. Nie widzę po ciele różnic na plus. Zdjęć w ciągu ostatnich dwóch miesięcy nie robiłam. Bo brzuch akurat wydęty, bo się współlokatorzy kręcą po domu, bo bałagan w pokoju..

Ćwiczyłam nierówno. Jadłam nierówno. Były święta. Apetyt miałam na słodkie przestraszliwy.

Jeśli spraprałam te dwa miesiące, będę na siebie wściekła. Ostatni pomiar pokazał 21,2% tkanki tłuszczowej. Jeśli nie spadła, albo, tfu, wzrosła - to oznacza, że przyszedł czas na poważną rozmowę z samą sobą.

Wciąż pół kroku od ideału :/

26 lutego 2014 , Skomentuj

Mnie, a dokładniej moich mięśni:)

Miesiąc bardzo nierównej walki, naszpikowany drobnymi i większymi oszustwami dietowo-ćwiczeniowymi przyniósł więc jednak pozytywny wynik.

600 g mięśnia na plus.
100 g tłuszczu na minus.

Nieznacznie, ale we właściwym kierunku - keep going!

12 lutego 2014 , Komentarze (1)

wygrzebałam slipa z wynikami ostatniego wazenia z końcówki stycznia. Nie jest najgorzej:)

2 lutego 2014 , Komentarze (4)


Tak właśnie wyglądam po miesiącu stosunkowo regularnych ćwiczeń. Postanowiłam w końcu stworzyć sobie punkt odniesienia - co miesiąc będę uwieczniała aktualny stan sylwetki.

No to.. rzeźbimy! :-)

11 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Po kilku latach bojów ze zmieniającą się wagą, samoakceptacją, lenistwem, oraz wyrzutami sumienia, nastąpił moment przełomowy. Przydarzył się on zupełnie przypadkowo, zsyłając w moje ręce karnet na siłownię. I na fitness. Pełen pakiet.

Wróciłam więc do ćwiczeń, po roku przerwy. A na bieżni i nad sztangą, jak to zwykle bywa, przyszły do głowy  p r z e m y ś l e n i a.

Po pierwsze: Nie jestem gruba. Wręcz przeciwnie. Przy wzroście 172 cm ważę około 55 kilogramów. Wymiary? Z wymiarów jestem bardzo zadowolona.

Dla porównania, dwa lata temu było to:

Biust - 91 cm
Talia - 69/70 cm
Brzuch - ok.80 cm
Biodra - 93/94 cm

Teraz, po przeprowadzeniu diety od lekarza dietetyka, i już 1.5 roku po jej zakończeniu, wymiary kształtują się na mniej więcej stałym poziomie:

Biust - 89 cm
Talia - 64 cm
Brzuch - 73/74 cm
Biodra - 91 cm

Pozbyłam się więc brzucha, który uważałam za najpaskudniejszą część swojego ciała.

Po drugie: Jestem o krok od wymarzonego ciała. Uświadomiłam to sobie ćwicząc. Ilość tłuszczu do zrzucenia wynosi praktycznie zero. Zostało przelanie kilkunastu wiader potu na siłowni. I będzie naprawdę dobrze.

Po trzecie: Znów jem zdrowo. Oczywiście nie jest to odżywianie doskonałe. Nie przestrzegam już bardzo drastycznie rodzaju mąki, nie przedkładam jednego jogurtu naturalnego nad drugi tylko z powodu 0.5 g różnicy w zawartości tłuszczu, i pozwalam sobie na zachcianki od czasu do czasu.

I na koniec, zasłyszane dziś na spinningu: Wszystko jest w głowie. Ciało posłucha.

9 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Rozstałam się z facetem.

Byłam przekonana, że wynikający z tego nienajlepszy nastrój, a także gorączkowe przewożenie, przepakowywanie i rozkładanie rzeczy (jak przy każdej przeprowadzce - kiedy nazbierałam cały ten dobytek?!), oraz inne błyskawiczne zmiany związane z życiem prywatno- osobistym, zrujnują doszczętnie moją dietę, i tak już mocno kulejącą.

Tymczasem, zebrałam się w sobie, upchnęłam zapasik zdrowego pożywienia do lodówki, i dzielnie się trzymam w reżimie dietetycznym.

Dzisiejsze menu:

Śniadanie- bułka z twarożkiem, pomidorem i ogórkiem

Przekąska- zupa kalafiorowa z koperkiem

Obiad- młode ziemniaki, jajko sadzone, fasolka szparagowa, botwinka

Podwieczorek- makaron z kurczakiem, fasolką i szpinakiem (mała porcja)

Kolacja- fit burger: bułka, pieczone kurczę, zieleninka, pomidor, ogórek.

Voila!

9 stycznia 2013 , Skomentuj

Tak. Z dumą stwierdzam, że ustabilizowałam się już po świąteczno-sylwestrowym szaleństwie.

Stopniowo wprowadziłam dietę na właściwe tory, a także przeprosiłam się z dresem i adidasami. Cały tydzień ładnie rozplanowany treningowo: wczoraj stretching, dziś sexy dance, w czwartek planuję wypróbować callanetics, w piątek- zumba. 

Zjedzone dziś:

Późne śniadanie: makaron z łososiem, rukolą i gruszką
Obiad: To samo, w większym rozmiarze :-)
Podwieczorek: Grzanka z jajkiem i warzywami
Kolacja: w planie kanapka z pieczonym kurczakiem i zieleniną.

Jest dobrze. Będzie lepiej.


30 grudnia 2012 , Komentarze (1)

Do pełnej rozpaczy brak mi tylko tabliczki czekolady pod ręką.

Dawno nie folgowałam sobie tak, jak przez ostatni tydzień. Było wszystko, ale to absolutnie wszystko, co złe. Majonez, pierogi, sosy, tłuszczyk, słodkości w ilościach nieprzyzwoitych, napoje z kartonu, brak ruchu, nieregularne jedzenie- mam tu na myśli torturowanie poprzez nieludzkie, nieprzerwane rozpychanie żołądka, albo w drugą stronę- pół dnia bez pożywienia.

Nie mam zielonego pojęcia, czy przytyłam. Wiem natomiast, że mojemu organizmowi ani trochę nie podoba się taki stan rzeczy.
Mój żołądek, którego do niedawna mogłam używać zamiast zegarka, bo systematycznie co trzy godziny dawał znać, że ma ochotę na pełnowartościowy, zdrowy posiłek, obecnie skręca się w bólach. Przewraca się na drugą stronę i jęczy. Jestem rozdrażniona, rano ignoruję śniadanie, nie jem pół dnia, i w efekcie o godzinie 17 nie wiem już nawet co to głód i zjadam cokolwiek, żeby ciało miało jakiekolwiek paliwo.

Stąd też punktem pierwszym jutrzejszego dnia są zakupy spożywcze. Przepraszam, drugim. 
Na początku będzie śniadanie!

17 września 2012 , Skomentuj

Dziś wchłonęłam:

Śniadanie: chleb żytni z papryką; sałatka z rukoli, szpinaku, wędliny wołowej, kiełków
Obiad: makaron z łososiem, wołowiną, szpinakiem
Kolacja: potrawka Czyszczenie lodówki z rukolą, szpinakiem, chlebem, jajkiem, kiełkami i cukinią.

W zamotaniu dnia zgubiłam gdzieś czwarty posiłek. Spróbuję nadrobić go późną, acz lekką, kolacją.

10 września 2012 , Skomentuj

Zaczynam nadrabiać ostatnią rozpustę spożywczo-aktywnościową.
Zaczęłam od ćwiczeń:
Rower- 16 km
Chodakowska- Turbo spalanie (nazwa zachęcająca, a jakże!)
Tiffany Rothe- Get your sexy back i Booty shaking

Do żołądka wrzuciłam:
1. śniadanie- 2 kromki razowca z chudym twarożkiem i jabłkiem
2.  śniadanie- 2 kromki razowca z tuńczykiem, rukolą, pomidorem i kiełkami

Wrzucę:
Obiad- krewetki z ryżem i warzywami
Kolacja- sałatka z makaronem i tuńczykiem najprawdopodobniej

I, oczywiście, jak najmniej papierosów. Dziś, jak do tej pory, mam czyste konto.


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.