Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Przemyślenia + wymiary


Po kilku latach bojów ze zmieniającą się wagą, samoakceptacją, lenistwem, oraz wyrzutami sumienia, nastąpił moment przełomowy. Przydarzył się on zupełnie przypadkowo, zsyłając w moje ręce karnet na siłownię. I na fitness. Pełen pakiet.

Wróciłam więc do ćwiczeń, po roku przerwy. A na bieżni i nad sztangą, jak to zwykle bywa, przyszły do głowy  p r z e m y ś l e n i a.

Po pierwsze: Nie jestem gruba. Wręcz przeciwnie. Przy wzroście 172 cm ważę około 55 kilogramów. Wymiary? Z wymiarów jestem bardzo zadowolona.

Dla porównania, dwa lata temu było to:

Biust - 91 cm
Talia - 69/70 cm
Brzuch - ok.80 cm
Biodra - 93/94 cm

Teraz, po przeprowadzeniu diety od lekarza dietetyka, i już 1.5 roku po jej zakończeniu, wymiary kształtują się na mniej więcej stałym poziomie:

Biust - 89 cm
Talia - 64 cm
Brzuch - 73/74 cm
Biodra - 91 cm

Pozbyłam się więc brzucha, który uważałam za najpaskudniejszą część swojego ciała.

Po drugie: Jestem o krok od wymarzonego ciała. Uświadomiłam to sobie ćwicząc. Ilość tłuszczu do zrzucenia wynosi praktycznie zero. Zostało przelanie kilkunastu wiader potu na siłowni. I będzie naprawdę dobrze.

Po trzecie: Znów jem zdrowo. Oczywiście nie jest to odżywianie doskonałe. Nie przestrzegam już bardzo drastycznie rodzaju mąki, nie przedkładam jednego jogurtu naturalnego nad drugi tylko z powodu 0.5 g różnicy w zawartości tłuszczu, i pozwalam sobie na zachcianki od czasu do czasu.

I na koniec, zasłyszane dziś na spinningu: Wszystko jest w głowie. Ciało posłucha.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.