Byłam przekonana, że wynikający z tego nienajlepszy nastrój, a także gorączkowe przewożenie, przepakowywanie i rozkładanie rzeczy (jak przy każdej przeprowadzce - kiedy nazbierałam cały ten dobytek?!), oraz inne błyskawiczne zmiany związane z życiem prywatno- osobistym, zrujnują doszczętnie moją dietę, i tak już mocno kulejącą.
Tymczasem, zebrałam się w sobie, upchnęłam zapasik zdrowego pożywienia do lodówki, i dzielnie się trzymam w reżimie dietetycznym.
Dzisiejsze menu:
Śniadanie- bułka z twarożkiem, pomidorem i ogórkiem
Przekąska- zupa kalafiorowa z koperkiem
Obiad- młode ziemniaki, jajko sadzone, fasolka szparagowa, botwinka
Podwieczorek- makaron z kurczakiem, fasolką i szpinakiem (mała porcja)
Kolacja- fit burger: bułka, pieczone kurczę, zieleninka, pomidor, ogórek.
Voila!
optymistka1997
9 czerwca 2013, 19:09Jak dobrze, że się nie poddajesz i trwasz w swoich postanowieniach. Niedługo sama zaczniesz podziwiać swoje samozaparcie i wytrwałość, zobaczysz :-) Przyjemnego wieczoru ;*
ita1987
9 czerwca 2013, 19:02Podziwiam, że pomimo kryzysu osobistego nie poddajesz się.. ;-) pozdrawiam ;-)