Dzień dobry z rana!
Dzisiaj
było ważenie. I uwaga proszę o werble.... -1,1kg. Dziękuję, proszę już
nie klaskać! A tak serio cieszę się z takiego wysokiego spadku bo to
ostatni taki w historii ale o tym zaraz. W centymetrach również
poleciało od 0,5 do 1cm w każdym obwodzie.
Pisałam w poniedziałek, że moja forma jest żałosna? Teraz jest tylko
śmieszna. To znaczy, że przebiła mur 4,8km i zrobiłam piąteczkę! SERIO.
Życiówkę walnęłam (czasową na 5km). Pochwaliłabym się ale wiem, że mogą
pojawić się niemiłe komentarze więc tylko powiem o wzroście formy i
przebiciu muru.
A co do takiego dużego spadku wagi. Dziewczyny na forum (DZIĘKUJĘ!)
uświadomiły mnie, że nie powinnam jeść tak małej ilości kalorii a jem w
tej chwili 1600 TYM BARDZIEJ, że ćwiczę interwały i praktykuję jogę.
Więc zmieniłam suwak spadku wagi tak żeby teraz jeść 1900kcal. Jeśli nie
przytyję, bo na spadek nie liczę, to podniosę jeszcze kalorie jeszcze
wyżej, żeby mieć z czego obcinać.
A tak poza ważnymi rzeczami:
Małżonek powiedział mi, że jego
kolega z pracy widział mnie jak biegam. Oczywiście facepalm jaki
zaliczyłam był bezcenny. A biegam w miejscach gdzie prawie nie ma ludzi.
Śledzi mnie?!
A
no i zostałam biegaczem. Inni biegacze zaczęli mnie pozdrawiać. Ci z
kijkami patrzą na mnie groźnym wzrokiem ale ci bez kijków się witają.
Także pozdrawiam i przybijam piąteczkę wszystkim ćwiczącym.
Trzymajcie się ciepło w te mrozy, przysyłam wam moc pozytywnej energii.
I pamiętajcie bądźcie dla siebie dobrzy <3
Edit:
Nie jaram, nie jem junk food i prawie trzymam dietę
(wczoraj zjadłam michę makaronu z kurczakiem i sosem serowym, był
pyszniutki!)