Chciałabym życzyć Wam wesołych i ciepłych Świąt Wielkanocnych. Dlatego że dla większości z nas święta są wyzwaniem, życzę też żeby umiar gościł przy świątecznych stołach.
Pozdrawiam.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (49)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 43526 |
Komentarzy: | 287 |
Założony: | 22 lutego 2010 |
Ostatni wpis: | 18 września 2017 |
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
Chciałabym życzyć Wam wesołych i ciepłych Świąt Wielkanocnych. Dlatego że dla większości z nas święta są wyzwaniem, życzę też żeby umiar gościł przy świątecznych stołach.
Pozdrawiam.
Odnowiłam starą toaletkę i już wydaje mi się że mogłabym pracować i zarabiać przy takim zajęciu :D
Z pokoju wywaliliśmy stare duże szafy z lustrem i cóż... nie ma lustra przy łóżku. Mężowi już nie pasuje. Stwierdziłam że spróbuję małym kosztem pozyskać nowy mebel z lustrem. Kosztowało mnie to 35 zł i dwa dni pracy. Tylko nie zrobiłam zdjęcia przed, a szkoda. Mąż zadowolony, ja też. Zostaje tylko sprzątnąć w pokoju i postawić toaletkę w docelowe miejsce.
Jeśli chodzi o dietę. Trzymam się dość dobrze. Walczę z chęcią na słodkie, jak do tej pory 1:0 dla mnie. Dzieci dostały reklamówę słodyczy od cioci z Niemiec, ale że najstarsza złożyła przyrzeczenie że do Komunii słodyczy nie zje, to schowałam wszystko w miejsce niedostępne i o którym łatwo zapomnieć. Słodyczy tez nie kupujemy. Przynajmniej kiedy ja robię zakupy, to słodkie w koszyku nie ląduje. Niestety słodkiego potrzebuję ostatnio bardzo mocno i w ruch lecą owoce.
Za kilka dni spodziewam się okresu i już czuję że zaczynam puchnąć.
Na obiadek miałam roladkę z piersi kurczaka z ryżem, rosołek z ziemniaczkami i jabłko.
Na podwieczorek będzie smoothie z jarmużu, szpinaku i gruszki. Za to z kolacją nie mam pomysłu, wszystko zależy od tego co mi w lodówce zostało. Jutro trzeba uzupełnić zapasy na święta.
Hej.
Dzisiaj krótko.
Wczoraj na wadze 80 kg. -1 kg w ostatnim tygodniu. Jak na brak ćwiczeń to świetny wynik. Prace na zewnątrz z pewnością dają po du*ie nic dziwnego że wieczorem dosłownie padam.
Z piciem wody ostatnio ciężko, przez to że po prostu nie ciągam butelki ze sobą. Muszę postarać się i się poprawić.
Jak znajdę czas to poczytam co w trawie piszczy.
I to jak.
Mniemam że wczoraj spaliłam od groma kalorii przy pracach przygotowawczych do siewu. Drapię też zagrzybiona ścianę, na której stała szafa. Mąż to tylko odgrzybił jakimś preparatem i zamalował, ale jja mu nie odpuszczę. Ściana jest zdrapana to on musi teraz ją wygładzić i pomalować jeszcze raz. :D
Jest jakiś sprzęt który pozwoli sprawdzić ile kalorii spaliło się podczas nietypowych zajęć? Znaczy się, że jest to wiem, tylko co?
Nie robię dzisiaj interwałów. Jest godzina 20:44 a ja dopiero na tyłku usiadłam. Boli mnie każdy mięsień. Za długo też mi czekać na kolację.
NA obiadek zrobiłam dzisiaj spaghetti z nowego przepisu. Mniam pychota.
Składniki:
1 cukinia
1 ząbek czosnku
łyżka oliwy lub oleju rzepakowego
makaron suchy 70 g (razowy lub zwykły)
łyżka pesto bazyliowego bądź innego
sól i pieprz
Czosnek drobno posiekać i zeszklić na oleju na patelni. Dodać cukinię pokrojoną w ćwierć plasterka, zalać 100 ml wody i dusić ok 5 min. Doprawić solą i pieprzem.
Makaron ugotować al'dente. Zmieszać z cukinią i pesto. Gotowe
Za mną druga wizyta kontrolna.
Szczerze? Jestem zaskoczona wynikami. Zrzucone 2 kg to sam tłuszcz. Mięśni non stop przybywa +0,5 kg. Procent tłuszczu w ciągu ostatnich dwóch miesięcy spadł o 4,7. Weszłam w etap książkowych spadków.
Kolejną wizytę ustaliłam sobie aż za dwa miesiące, na początku czerwca. W maju i tak będę miała od groma wydatków.
Dostałam też kilka przepisów na nowe obiady, m in na gyrosa i jutro spróbuję go zrobić. Dzisiaj posiłkuje się aby przetrwać dzień.
Podliczyłam sobie mniej więcej koszt miesięcznej diety, nie uwzględniając wizyt. Wyszło ok 200 zł. To chyba niedużo. Myślę że w czerwcu już będę miała większość warzywek, co pozwoli mi jeszcze bardziej uszczuplić wydatki na dietę.
Lecę posadzić bylinki zakupione dzisiaj przeze mnie. Nadrobię wieczorkiem. Pa, pa.
Marzec 31/31. Osiągnięte 33,333333% sukcesu.
Podsumowanie
No 1/3 drogi za mną. Waga pokazała 81 kg mimo napuchnięcia. Spadek tygodniowy 0,5 kg, co daje łącznie -8 kg. Zostało jeszcze 16 kg do zrzucenia. Cóż ten miesiąc zaliczam do takich normalnych pod względem wagi i wydaje mi się że już nie będzie takich super spadków jak na początku.
Podsumowanie 2 mieisęcy:
talia: - 4.5 cm
pępek: -4.5 cm
biodra na wysokości pachwiny: -8 cm
biodra: -5.5 cm
udo: -5 cm
łydka: -3 cm
biceps: -1.8 cm
biust: -6 cm
pośladki: -5.5 cm
Z innych zmian to zauważyłam że już nie mam tylu wyprysków na twarzy, skóra jest gładsza, cellulit się zmniejszył. Same plusy.
Dokładną prawdę powie mi poniedziałkowe ważenie u dietetyczki.
Zaczynam porządkowanie domu przed świętami więc nadrobię wieczorkiem.
Marzec 29/31. Nadchodzi ciepełko
Cudne ciepełko. Dzisiaj u nas miało być pochmurno i deszczowo, a tymczasem jest super ładnie i cieplutko. Do domu przychodzę tylko na posiłek.
Zdążyłam ogarnąć resztę podwórka, powycinać przemarznięte maliny i przesadzić jakiś kwiatek w lepsze miejsce. W tamtym roku na wiosnę posadziłam coś przy tujach i zapomniałam co. W każdym razie przy tujach słabo to coś rosło więc wraz z otaczającą ziemia przesadziłam roślinkę w lepsze miejsce.
Już kwitną krokusy i irysy, które zasadziłam jesienią w donicach wkopanych w ziemię. Piękny widok. Jesienią wydalam ponad 100 zł na cebulki, ale mam nadzieję że w tym roku będę już miała swoje.
Dzisiaj w obiadowych planach ryżotto z kurczakiem. Wieczornym treningiem będą interwały.
Wczoraj odbębniłam godzinę ćwiczeń na ramiona, brzuch, boczki i pośladki, oraz 6 min twistera.
Waga nęci i kusi ale może jakoś wytrzymam do piątku.
Wczoraj mieliśmy rekolekcje w kościele i stwierdziłam, że przydałoby się wymienić spodnie na mniejszy rozmiar. Co raz musiałam poprawiać bo zaczynają się zsuwać. Niby w pasie jakby w sam raz, a jednak za duże. Póki co w ruch pójdą szelki bo szkoda mi kasy na ubrania, które za jakiś czas też staną się za duże :)
Ostatnio zaszłam do jednego lumpka o tak sobie. Znalazłam całkiem całkiem ładną kieckę za 3 zł. Kupiłam ją myśląc że poczeka do maja aż w nią wejdę, a okazało się, że jest za duża.
Ale ładny dzień mamy. Kończę ostatnie zamówienie i idę pracować do ogródka.
Już nie będę pisać co mam w planach z prac ogrodniczych, ale wiem że szybko do domu nie wrócę :P
Jak minął weekend? Wspaniale, prócz jednego grzeszku, o którym później.
Sobota była zimna więc spędziłam praktycznie cały dzień w domku. Wieczorem trening interwałowy. Spociłam się jak świnia, a to tylko nieco ponad 20 minut. Wczoraj ćwiczeń brak.
Na śniadanie były grzanki z awokado i twarożkiem, II śniadania brak.
Obiad stanowiły: roladka z piersi z kurczaka z ziemniaczkami i surówka z buraczków i cebuli.
Po obiedzie pojechaliśmy do Castoramy na zakupy ogrodnicze :) Niestety źle rozplanowałam sobie grafik. Wypadła mi nieplanowana wizyta u koleżanki i zamiast zjeść podwieczorek w domu, zjadłam jedno ciastko "HIT" u niej. To był mój grzeszek.
Na kolację było pół grahamki i dwie łyżki dżemu truskawkowego (domowego).
Moje dzisiejsze menu:
I sniadanie: Owsianka z żurawiną
II sniadanie: kanapka z kurczakiem
Obiad: Kotleciki drobiowe z kaszą i surówką z kapusty kiszonej
Podwieczorek: smoothie z jarmużu i jabłek
Kolacja: zupa krem z brokuła
Z ćwiczeń w planach znów trening interwałowy.
Jak tam początek weekendu?
Ja wczoraj po południu wpadłam na pomysł żeby zrobić trochę porządku na podwórku. Ja złapałam za grabie tak grabiłam bite dwie godziny :) Kalkulator wyliczył mi spalonych 700 kcal. Na ćwiczenia już siły nie miałam.
Przez ten ząb dieta idzie średnio. Zamiast chleba razowego jem coś co łatwo rozpuści się bez gryzienia więc w ruch poszły bułki. Resztki jedzenia strasznie lubią przesiadywać w miejscu po górnej ósemce. Muszę pozamieniać posiłki na te bardziej płynne. W poniedziałek muszę też wybrać się do dentysty, bo rana zaczyna nieładnie pachnieć. Płuczę usta wodą z solą, dzisiaj podjadę po szałwię i jakiś lepszy płyn do jamy ustnej. Jeden ząb a tyle problemów.
Mimo wczorajszych dobrych pomiarów mam wrażenie że w tym miesiącu zawaliłam sprawę, a wszystko przez brak tych ćwiczeń. Takie poczucie że nie dało się z siebie wszystkiego jest strasznie dołujące.
Może zakupy poprawią mój humor.
Trzymajcie się i nie poddajcie weekendowym pokusom.
Pozdrawiam.
Dzień dobry w ten piątkowy wiosenny dzień.
U mnie zaczynają się prace ogrodowe. Wczoraj postawiliśmy już tunel foliowy. Teraz większość dnia spędzać będziemy na zewnątrz. Słonko ładnie świeci, jest cieplutko.
Waga dzisiaj bez wypróżnienia pokazała 81,4 kg, czyli spadek o 0,6 kg w odniesieniu do warzenia z 10 marca. Dokonałam też pomiarów. Różnica z dwóch tygodni.
talia - 2 cm
brzuch -2,5 cm
udo -0,5 cm
biodra - 1,5 cm
pośladki - 1,5 cm
biceps bez zmian
biust bez zmian od ponad miesiąca.
Za nieco ponad tydzień kolejna kontrola u dietetyka. Wiadomo efekt już nie będzie taki jak poprzednio, zwłaszcza że z ćwiczeniami dość ubogo. Ważne żeby procent tłuszczu spadał.
Jeśli piszę niezwięźle to przepraszam. Ostatnio mam straszne problemy z twórczym myśleniem i twórczą pracą.
Podpatrzę co na vitalii w trawie piszczy i zmykam.