Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 216917
Komentarzy: 10485
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 11 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

6 stycznia 2016 , Komentarze (21)

Mróz wciąż straszny(zimno), więc niestety rower wciąż w domu, a ja książkę czytam w kolejce WKD, jak to jest przez rok bez cukru(tort)

W południe 10 minut orbitreka + hip thrust 30kg x 30 na rozgrzewkę, 40kg x 30 powtórzone 3 razy.

Okładam sobie na brzuchu 4 talerze po 10 kg, więc żeby to utrzymać ręce też trochę muszą popracować:)

I fota na początek roku, żeby było z czym porównać za jakiś czas. Głowa Fiony oczywiście (dokleił ją Stroop, ja nie umiem:(), rama nie wiem czyja, reszta moja. Wg mnie nie jest źle, a celem jest dalsza rekompozycja przy niezmienionych wymiarach od talii w dół. Od talii w górę może rosnąć co chce i ile chce.

5 stycznia 2016 , Komentarze (5)

W poniedziałek mróz u mnie rano -19(zimno).

Niestety rower zostaje w domu, a ja przypominam sobie jak to jest w kolejce WKD. O dziwa, zupełnie inaczej. Punktualnie, mimo zimna, przyjeżdża nowiutki skład, luźny, nikt nie krzyczy do siebie rozmawiając przez telefon, nie śmierdzi, nie blokuje drzwi... zmiany, zmiany, zmiany:)

W południe 10 minut orbitreka i zestaw na brzuch:

30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku.

2 stycznia 2016 , Komentarze (10)

Wpis Lachesis

Bardzo niepopularny wpis�Ś czyli przypowieść o
prawdziwym człowieku

przeczytałam rano przy kawie, poszłam na moje kijki, też wtedy myślę:) szczególnie, jak nie mogę audiobooka słuchać, a nie mogłam akurat, więc myśleć musiałam. Nie jestem młoda, ale wagowo mieszczę się w granicach normy i jak przybędzie mi dwa kg to wielki raban w mojej głowie się podnosi że potwornie gruba jestem i "łolaboga"i porównuje foty, trochę wywołana do wyjaśnień więc się poczułam. Te dwa kg więcej to wstęp do kolejnych, to źle leżące ubrania, to dowód, że za dużo tego i tamtego, to ostrzeżenie, przypomnienie jak jest dalej na tej drodze.
I sama wpadam czasami w taką kosmiczną dziurę nierozumienia, jak czytam o jojo, czy pierwszym przytyciu powyżej 10, 20!! 30?

Jak można nie spanikować przy pierwszych dwóch, tylko pozwalać na następne i następne. Robić wciąż to samo i potem dziwić się, że nie działa.

ps

1.Mam niedoczynność tarczycy i nie jest to przyczyna tycia na którą nie mamy wpływu, więc nie uznaje takich tłumaczeń

2. Mam początki menopauzy i nie...(patrz punk 1)

A spacer nie był lekki

1 stycznia 2016 , Komentarze (3)

To był mój czwarty i najlepszy wschód słońca(slonce). Pierwszy, zimowy, gdzieś koło Karpacza, zupełnie nieudany, punkt źle wybrany, widok żaden. Drugi w maju, więc niemożliwie wcześnie(noc), ale chociaż było ciepło. Trzeci na kajaku na Krutyni, pływanie za łabędziem, żeby była fota jego pod światło, męczące.

A ten dzisiejszy był na Trzech Koronach. 1,5 godziny podchodzenia, po ciemku, tak około -10 C. Jak dla mnie to Syberia. Na górze coś w rodzaju tłumu, bo ta platforma jest mała. Wiało, strasznie, STRASZNIE!(ninja). Weszłam i zeszłam kilka metrów niżej, nie było tam nikogo, nie wiało, ale i tak zimno że aż boli i to słońce jak zwykle, najpierw go nie ma wcale nieskończenie długo, a później pojawia się iskierka i już jest bardzo szybko całe i nagle wszystko się zmienia. Nie było mgieł i chmur, więc widok przeciętny, ale doświadczenie naprawdę było magicznie i niezapomniane. Tak samo jak śniadanie z S., na skałce nad Zamkiem.

Szczęśliwego Nowego Roku:)

29 grudnia 2015 , Komentarze (5)

Robimy to z S. od kilku lat.

Najpierw jest Wigilia w bardzo ścisłym gronie. I nie jest to tylko kolacja(losos), kolacja(ser), kolacja(zupa), kolacja(tort).... prezenty, kolacja, kolacja...

Spotykamy się wcześnie, razem ubieramy choinkę, rozmawiamy, szykujemy wszystko, rozmawiamy, opowiadamy sobie to wszystko, na opowiadanie czego nie było wcześniej czasu. Śmiejemy się dużo. Są dzieci, dwoje, bez ich przejęcia się magią tego wieczoru, to nie byłoby to samo. Pierwsza gwiazdka nie pokazała się w tym roku(gwiazdy) (były chmury), więc zastała naklejona na okno i uznana za prawdziwą.... choinka nieduża, ale w ogromnej donicy, bo zamierzamy ją później posadzić na działce, w lesie, wiem, one się nie przyjmują, ale i tak spróbuję..

A pierwszego dnia świąt, raniutko, wyjazd w góry (Beskid Sadecki tym razem), droga pusta, 5 godzin jazdy i zaczynamy:

Ja rano 1,5 szybki marsz po bliższych górach.

Razem: wycieczki do wieczora, od 16 z czołówkami, bo ciemno. Pogoda dla narciarzy okropna, chociaż serio, próbują na Jaworzynie, jedynym w okolicy pasku błotnego śniegu? czy cokolwiek to jest, widziałam wczoraj ich w deszczu i silnym wietrze, dużo ich było całkiem. Dla nas super, ciepło, piękne mgły i jeden zachód taki że szczęki z kolan nie mogłam pozbierać.

Brzuch płaski, -3 cm, spodnie luźne, do kolan zaklejone gliną.

24 grudnia 2015 , Komentarze (3)

Wszystkiego najlepszego, zdrowia, pełnego niespodzianej życia, realizacji tych celów, z którymi nam po drodze, rezygnacji z innych i kolejnych znikających kilogramów!:)

23 grudnia 2015 , Komentarze (6)

Świąteczne jedzenie nie wchodzi w talię ani w tyłek - tak stwierdziły dzisiaj dziewczyny na siłowni, dlaczego dopiero teraz się o tym dowiedziałam(mysli)

środa:20 km na rowerze, pół godziny orbitreka w południe

Trening siłowy nr 4: walka z sama sobą "pójść czy nie pójść walka była dzisiaj wyjątkowo zażarta (nomen omen:D)

1a. Wciskanie sztangielek na barki: 10x 7kg   10x 7kg    10x 7kg     10x 7kg     10x 7kg      

1b. Ściąganie drążka wyciągu górnego do klatki:  12x 25kg    12x 25g   12x 25kg  12x 25kg  12x 25kg 


2a. wyciskanie sztangi na ławce poziomej:  12x 20kg    12x 20kg    12x 20kg     12x 20kg        
2b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  15x 2.5kg     15x 2,5kg     15x 2,5kg     15x

3a. Czachołamacz  15 x 10kg
3b. Uginanie sztangi stojąc 15x 10kg tylko jedną serię zdążyłam zrobić:(

Ćwiczenia a i b w serii w łączonej

A potem godzina zajęć power pump z niezłą energią i powrót do domu na rowerze pod wiatr i z zakupami

23 grudnia 2015 , Komentarze (5)

Moja zamówiona i wyczekiwana lewoskrętna vit. C wreszcie dotarła. Wyjątkowo długo to trwało, musiałam dzwonić, pani się tłumaczyła, a kilka osób na nią czekało niecierpliwie, w tym jedna mocno zakatarzona i kaszląca.

I od razu rozpoczęła się degustacja:)

Ja jako zdrowa wzięłam tylko dwie (z 5) minimalnych dawek i efekt był opłakany(wymiotuje) rewolucja w brzuchu, kolka taka, że moje 10 km na rowerze do domu dzieliłam na kilka odcinków, że dojść do siebie, a wieczorem brzuch jak balon w którym się przelewa, burczy i boli to wszystko(zombie). S. się śmieje ze mnie, że chciałam to mam (tzn. to kara za głupotę - może ma racje)

poniedziałek 20 km rower - rano w różowym wschodzącym słońcu, wieczorem w deszcz

W południe 10 minut orbitreka + hip thrust 30kg x 30 na rozgrzewkę, 35kg x 30 powtórzone jeszcze 2 razy

wtorek 20 km rower -wieczorem ze straszną kolką(zombie)

W południe 10 minut orbitreka + rozpiętki 7,5kg x 10 powtórzeń, 3 serie

22 grudnia 2015 , Skomentuj

To pierwsze zdanie z wystąpienia Nilofer Merchant, po nim były liczby: średnio 9,3 godziny dziennie siedzimy i wszystkie choroby świata są z tym związane. Konkluzją było hasło: Siedzenie jest paleniem naszych czasów.

Zgadzam się całkowicie, jestem uzależniona od ruchu i nic mnie resetuje tak (oprócz snu w saunie;)) jak samotna jazda na rowerze po lesie, albo dwugodzinny, szybki marsz po górach najlepiej z jakimś audiobookiem(muzyka). Nie liczę kroków, kalorii i nie zamieszczam trasy wycieczki nigdzie. Robię to bez kijków. Po prostu idę, szybko i słucham i nie myślę a głowie treść książki się wyświetla. Wyobraźnia zamiast kombinowania.

Zazdroszczę jak czytam, że w siedzibie FB, na dachu są pośród drzew ścieżki do chodzenia i największym fanem "walk and talków" jest sam szef.  Nie jest to jedyna firma, gdzie spotkanie nie wiążą się z przymusem kilkugodzinnego siedzenia w duchocie przy tanich ciastkach i kawie.

Ale bieżniobiurka(kreci), czyli komputer przymocowany do bieżni, bo przecież dostęp do danych często jest niezbędny, ustawione pojedynczo - do pracy, albo w sali konferencyjnej, stawione w podkowę? Nie wiem, ale chętnie bym sprawdziła.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.