Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 216944
Komentarzy: 10485
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 11 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

18 stycznia 2016 , Komentarze (12)

Po latach noszenia czarnych leginsów i kolorowych topów mam chęć na przewrót.

Wszystkie poniższe są OMG, które najbardziej? pomocy..

mój typ to chyba te drugie..., a może pierwsze...

17 stycznia 2016 , Komentarze (1)

Rutynowo:

Sobota godzina TBC (każde zajęcia są zupełnie inne, każde ciężkie) + około 45 minut podzielone na cztery 12 minutowe biegi w błocie śniegowym, żeby zdążyć na pociąg, bo z rowerem byłam w separacji, a coś mam takiego w głowie, co nie pozwala mi na fitness jeździć samochodem + zaparkowanie przed tym klubem jest w praktyce niemożliwe bez 15 minut krążenia po okolicznych uliczkach. I było słońce(slonce) wreszcie:).

Niedziela: 10 km na rowerze, znowu, bo ulice już posypane i potopione.

Godzina indor cycling, masa nowych osób, tak dużo, że część odeszła z kwitkiem, bo nie mieli roweru.

A na ekranie słońce, zielono, drogi tuż nad klifami, och, kiedy tak będzie, kiedy....

I godzina ćwiczeń ogólnorozwojowych.

15 stycznia 2016 , Komentarze (9)

Jak myślicie(kreci)? Ta myśl wykiełkowała dawno, ale siedziałam cicho:x.

Twardych dowodów brak, intuicja(ninja) jest pewna bo: ten sam sposób niereagowania na zaczepki (pisania zresztą też), temat główny to fascynacja nadwagą (tylko z dwóch stron oglądaną). 

Jeżeli się mylę, to w każdym razie jakieś kosmiczne/zrośnięte jaźniami syjamskie bliźniaki to są, zresztą Araksol jako wróżka może potrafić nazwać to precyzyjniej.

BTW uwielbiam obydwa pamiętniki, taka niespotykana samoakceptacja i spokój tam jest. Serio.

15 stycznia 2016 , Komentarze (10)

Spadł z nienacka (dla mnie, bo nie oglądałam ostatnio prognoz) w ciągu 3 godzin zasypał wszystko i wygląda pięknie, ale jest całkowicie nieprzejezdny, śliski, głęboki, zdradliwy(strach). Zaklejał mi okulary, które jeszcze do tego zaparowywały od środka. Bardziej ciągnęłam dzisiaj rower do domu niż na nim jechałam.

piątek: 20 km na rowerze, 10 km całkiem przyjemnie, a 10 po całkiem głębokim śniegu, który właśnie napadał i sypał dalej, było to trudne i nie będzie powtarzane.

W południe 30 minut orbitreka

Trening:

1. Romanian MC:

15x 30 kg (rozgrzewkowo) 10x 35kg, 10x 35kg, 10x 35kg, 10x35kg 

2a. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 24kg

2b. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 24kg

a i b w serii łączonej powtórzone 3 razy

i koniec mojego czasu przez ten śnieg (droga chyba dwa razy dłużej trwała)

godzina ABT - kość ogonowa wciąż boli, chociaż mniej i jakoś tak bez mocy było:(

a po wyjściu z klubu miałam taki widok:

I musiałam odśnieżyć rower i ciągnąć go, ślizgać się na nim, wkurzać się na wszystko i na nic, mokra i zła, że tak to nie po mojej myśli(bomba)

14 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Słońce(slonce) to już tylko we wspomnieniach i na zdjęciach z wyjazdu noworocznego jest. A tak naprawdę ciemno i albo pada(deszcz), albo zamarza(zimno)... wciąż udaje mi się jeździć na rowerze i nawet ułożyłam sobie coś w rodzaju regulaminu, pkt 1 najważniejszy:

1. Nie myśleć o niebieskich migdałach, tylko być tu i teraz, patrzyć po czym jadę, sprawdzać nogą po czym jadę.

2. Zmienić trasę, żeby mieć jak najmniej zakrętów, a na każdym z nich patrz pkt 1.

3. Ulice są teraz "rozpuszczone", asfaltowe ścieżki jako - tako, ścieżki z kostki to pułapki - lodowiska, lepsze w tym przypadku są trawniki (jeśli są)

Kolejne punkty nie są już takie kluczowe do przetrwania.

wtorek: 20 km rower, spanie na sunie w południe

środa: 20 km rower

W południe 10 minut szybki marsz pod górę na bieżni i zestaw na brzuch:

30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku - powtórzone tylko dwa, czas się skończył niespodziewanie szybko:(

Trening siłowy nr 4:

1a. Wciskanie sztangielek na barki: 10x 7kg   10x 7kg    10x 7kg     10x 7kg     10x 7kg      

1b. Ściąganie drążka wyciągu górnego do klatki:  12x 25kg    12x 25g   12x 25kg  12x 25kg  12x 25kg 


2a. wyciskanie sztangi na ławce poziomej:  10x 20kg    10x 20kg    10x 20kg     9x 20kg        
2b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  10x 2.5kg     10x 2,5kg     10x 2,5kg     10x

3a. Czachołamacz  15 x 10kg
3b. Uginanie sztangi stojąc 15x 10kg (ta ostatnia para powtórzona 2 razy)

Ćwiczenia a i b w serii w łączonej

A potem godzina zajęć power pump - wreszcie nowa choreografia, cos lepiej, cos gorzej, ale ogólnie ciekawiej i 5 km na rowerze w porządnym deszczu z małą domieszka śniegu.

12 stycznia 2016 , Skomentuj

Poniedziałek: na termometrze 0 stopni, strasznie ciemno ale nie pada, jezdnie posolone/rozpuszczone, nieźle się dzień zaczyna, ale tylko przez 5 pierwszych km. Następne 5 już są inne - deszcz leje(zombie), zamiast jezdni mam ścieżkę rowerową, a na niej taki lód, że dobrze, że mam rower, to mogę się na nim podeprzeć i tak razem się ślizgamy, mam już dosyć tej zimy!!!

A w pracy Śniadanie Noworoczne, podsumowanie roku, plany na następny, życzenia... kanapki(kanapka), owoce(owoce), rogaliki z czekoladą i wiśniami. A ja nie umiem tak po prostu jeść i gadać i integrować. Muszę jeszcze gapić się w talerze innych. A jest na co: duża grupa, która skubie jedna mandarynkę poł godziny (dieta E. Dąbrowskiej, taka trochę flexi, bo tam chyba nie ma mandarynek) popijając woda mineralna niegazowaną, rozmawiają tylko o tym, który to dzień tej diety i le zostało. Jeszcze większa grupa tych, co talerze nie wystarczają na to, co chcą mieć w brzuchu za chwilę, ci gadają o wszystkim. Nieliczna grupa tych pozostałych i kilka osób nieobecnych, bo jedzą tylko to co firma cateringowa w szarych torbach im rano przywiozła. No i ze dwie osoby, które odchudzają się w naprawdę "alternatywny" sposób, jakąś agresją skierowaną na siebie można to nazwać.

A ja trzy mandarynki i kawa, gadam o wyjeździe świątecznym swoim i innych. Jak np. jeździ się w Białce na nartach, kiedy jest -15, naśnieżony tylko wąski pasek pod wyciągiem, tłum z całej okolicy, a wszystkie armatki z całą mocą grado/śniegiem strzelają w twarz.

W każdym razie: 20 km rower i nic więcej tego dnia.

10 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Udało się!;) udało z listy rezerwowej wejść na listę główną=godzinne zajęcia indor cycling. Było ciężko, było dobrze, było warto. I następna godzina - zajęcia ogólnorozwojowe, tym razem głównie nogi i core, też nielekko(kreci)

10 km na rowerze, 5 po treningu, pod mocny zimny wiatr.

I już mogę zacząć niedzielne lenistwo(balon)

10 stycznia 2016 , Komentarze (3)

W poniedziałek, zupełnie wybita z rytmu po wyjeździe, bez nowego kalendarza na Nowy Rok, zapomniałam zadzwonić i zarezerwować sobie rower na niedzielne zajęcia. Ocknęłam się we wtorek rano i niestety - bardzo mi przykro pani Beata, ale drugie miejsce na liście rezerwowej mogę zaproponować(szloch) i jest mała szansa, że ktoś zrezygnuje - powiedziała pani z klubu - buuu:( mój ulubiony sposób na niedzielny poranek poważnie zagrożony:<

A śnieg trochę zamienił się w brudne błoto, trochę jakby wyparował i jest lepiej.

Sobota 10 km rower + godzina TBC, na szczęście, w części na brzuch głównie planki, więc moja wciąż boląca kość ogonowa(loser) niezbyt przeszkadzała. Nawet wieczorem byłam u dr. Googla(kujon) w tej sprawie, ale to może być wszystko(bomba), albo nic. Trzeba poczekać i przejdzie, albo koniecznie iść do ortopedy i liczyć się z koniecznością operacji.

A dodatkowo, w zaskakująco ekspresowym tempie, oddałam ulubiona kanapę do renowacji. Kosztowała chyba 400 pln w Ikea, a renowacja 2 tys. ma kosztować, ale ten model jest dla nas niezastąpiony, wcześniejsza próba zamiany skończyła się zostawieniem tej nowej w domku na działce. Po długim wybieraniu online, jeszcze dłuższe wybieraniu offline, wtarganiu tej nowej na czwarte piętro bez winy, wytarganiu starej i wywiezieniu na działkę, gdzie nie chciała się zmieścić w drzwiach i trochę okno musieliśmy rozmontować, po tym wszystkim stwierdziliśmy, że nowa nie pasuje i nie jest funkcjonalna i przeprowadziliśmy wszystkie te czynności targania po schodach, przewożenia i rozbierania okna, jeszcze raz, w odwrotnej kolejności.

Ale w każdym razie przez około dwa najbliższe tygodnie, wieczorne seriale, zamiast rozłożona wygodnie na kanapie, oglądam siedząc na twardym, wiklinowym fotelu;(

8 stycznia 2016 , Komentarze (5)

czwartek: 20 km na rowerze (po środowej próbie okazało się że -8 mrozu mogę zaakceptować, a lód omijać)

W południe 20 minut orbitreka, słuchając rozmów moich, mających problemy z kręgosłupem kolegów. Współczułam im naprawdę, bo sama kiedyś przez to przechodziłam i taką ulgę czułam jednocześnie, że to kiedyś było:)

piątek: 22 km na rowerze, 10 km pod mocny wiatr, 2 km w śniegu strasznie mocno sypiącym, a 10 po całkiem głębokim śniegu, który właśnie napadał, ale jeszcze nie stopniał. I był bardzo zaskakujący - jak piasek - wcale nie śliski, tylko upierdliwy, spowalniający mnie strasznie:<

Trening:

1. Romanian MC:

15x 30 kg (rozgrzewkowo) 10x 35kg, 10x 35kg, 10x 40kg, 10x40kg 

2. wyciskanie nogi do tyłu w klęku na maszynie do ćwiczenia pośladków:

20x 27kg na każda nogę, powtórzone 4 razy

i koniec mojego czasu przez to grzebanie się w śniego-piasku

godzina ABT - kość ogonowa wciąż boli, co nie pomaga:(

6 stycznia 2016 , Komentarze (10)

Wielka niespodzianka, w tym roku 6 stycznia, mój klub nie tylko że czynny w części "siłownia" to odbywają się też wszystkie zajęcia z grafiku. I mróz tylko -8, śniegu tylko 2 cm, jezdnie posolone, wiosna jednym słowem:D

10 km na rowerze, wolno, ostrożnie na zakrętach.

Trening siłowy nr 4: nie mogłam się doczekać po takiej długiej przerwie, ale wszytko było pod górkę:(: zgubiłam kartę Multisport i za wejście musiałam zapłacić, zapomniałam spinki do włosów i musiałam na recepcji o gumkę recepturkę wyrywającą włosy prosić, zapomniałam o zegarku a ten na siłce nie działał. 

Karta odnalazła się w domu, a spinka na ulicy, w błocie leżała..

1a. Wciskanie sztangielek na barki: 10x 7kg   10x 7kg    10x 7kg     10x 7kg     10x 7kg      

1b. Ściąganie drążka wyciągu poziomego do klatki:  15x 20kg    12x 25g   12x 25kg  12x 25kg  12x 25kg - pamiętaj o ściąganiu łopatek!


2a. wyciskanie sztangi na ławce skośnej:  10x 20kg    10x 20kg    10x 20kg     10x 20kg        
2b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  12x 2.5kg     12x 2,5kg     12x 2,5kg     12x

3a. Czachołamacz  15 x 10kg dwie serie
3b. Uginanie sztangi stojąc 15x 10kg dwie serie

4. Wspinanie na palce na maszynie: 20x 50kg stopy równolegle, 20x 50kg stopy na zewnątrz, 20x 50kg stopy do wewnątrz

Ćwiczenia a i b w serii w łączonej

A potem godzina zajęć power pump

w czasie której moja kość ogonowa strasznie, ale to strasznie została zderzona ze stepem. I boli. Do tej pory boli(szloch).

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.