Miałam szkolenie przy rondzie Zawiszy, 15 km, godzina 9,30, wiatr w plecy, sakwa pełna ubrań = pięknie wyprasowana koszula i spółka na szkolenie, to co trzeba na trening (bikinicośtam) po.
Ale rondo zablokowane przez policję i wszędzie jabłka się walają (ja pewna, że to wypadek staram się nie patrzyć, żeby rannych ludzi nie zobaczyć, ale już niespokojna na maksa), ogromne ilości jabłek, ludzie robią foty, a z furgonetki metr ode mnie martwe ciało na asfalt wywalają_świni, jak po ułamku strasznej chwili się zorientowałam...
zdjęcie jest ze strony"kobieta w sądzie"
A potem taka zakręcona znalazłam rowerowy parking, znalazłam kod otwierający bramkę do windy i moje szkolenie i ogromna toaletę (do przebierania się), wszystko oprócz spodni szukałam kilka razy wszędzie gdzie mogłam, nawet na podłodze bo przecież mogły wypaść z sakwy (jak mogłyby wypaść z sakwy) = nie było ich nigdzie. No więc z godnością założyłam pięknie wyprasowaną koszulę, pasujący do niej rozpinany sweterek, idealne butki i szare, dresowe stare leginsy (troszkę je podwinęłam, kostka była goła) w których przyjechałam. I jak się cieszyłam, że nie założyłam kolorowych np we wzory ptasich piór
Poniedziałek: 22 km rower + transport łańcucha od piły do serwisu_oddanie
Wtorek:
22 km rower + transport łańcucha od piły do serwisu_odebranie
Środa: 30 km rower + nędzne 20 minut siłki = MC 35 kg x 15 x 4 serie + 50 minut bikinicośtam
Czwartek: 20 km rower + 20 minut marszobiegu w południe
Piątek: 20 km rower + komplex x 5 w południe.
No i bardzo dziwna sprawa..?? Po latach spokoju, właśnie teraz, dużo bardzo nieznanych mi osób zaprasza mnie do znajomych na endomondo. Ja dodaje ich dodaje i oni polubiają wszystko co robię??? Why..