Już kilka razy zabierałam się, by napisać, choć kilka słów, ale nie wiem co napisać.
Jakaś straszna pustka w głowie.
Ale jestem kochani!
Choć nie piszę to jestem i pamiętam o Was, i mocno trzymam kciuki za realizację Waszych planów.
22 lutego minie rok od operacji mojego męża - rak jelita grubego.
Usunięto mu fragment jelita grubego, cienkiego i pęcherza.
Bardzo wychudł w czasie choroby, ponad 30 kg.
Przeszedł chemioterapię i radioterapię.
Aktualnie jest pod kontrolą i co 3 miesiące ma robione badania.
Czuje się bardzo dobrze.
Wrócił do poprzedniej wagi.
Dla mnie to cud.
W pracy też dobrze.
Nabrałam pewności i lepiej sobie radzę z obowiązkami.
A to dzięki temu, że poszłam do psychiatry i psychologa, a diagnoza to depresja.
Pracuję nad sobą.
Znowu się uśmiecham i panuję nad sobą.
To trochę tak jakbym na nowo odnalazła siebie sprzed 20 lat.
Mniej się boję i staram się cieszyć z tego co mam.
Kończę studia.
Został ostatni semestr.
Już myślę co będę robić później.
Myślę, że każdy powinien mieć pasję, hobby, jakieś zainteresowania.
Nie chcę obiecywać, że będę częściej pisać ale postaram się.
Z moją wagą bez zmian ale znowu dojrzewam do tego by się za nią zabrać.
Pozdrawiam Was serdecznie