Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

No to znów dobiłam do 76 kg. To już 20 kilogramów, które chcę zrzucić z początkowych kilku, które chciałam zrzucić zakładając konto dekadę temu. Jem emocjonalnie, jem z nudów, jem by regulować emocje. Myślę, że jak to opanuję, reszta przyjdzie sama. Uprawiam sport, lubię być na świeżym powietrzu. Lubię jeść warzywa, nabiał i białe pieczywo. Moim problemem jest przede wszystkim ilość, a nie to, co jem.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 110422
Komentarzy: 4791
Założony: 26 marca 2022
Ostatni wpis: 15 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Babok.Kukurydz!anka

kobieta, 38 lat, Piernikowo

172 cm, 79.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 września 2023 , Komentarze (1)


W pracy mam cały worek przydasiów, które noszę ze sobą. Normalnie bym work essentials zostawiła w pracy, ale niestety w tej firmie wszystko należy do wszystkich, więc jak ktoś wokół swojej dupy nie może czegoś znaleźć to chodzi coraz większymi kręgami i bierze z tego, co znajdzie dookoła. Ogólnie spoko, są wspólne noże do cięcia kwiatów, kubeczki do rozrabiania płynu dezynfekcyjnego itp. Ja jednak mam trochę inną pracę i musze mieć więcej artykułów biurowych. Używam różno-kolorowych cienkopisów do różnych zajęć, aby potem móc określić w czasie ich wykonanie. Ponadto wiecznie mam brudne ręce i je wciąż myję, więc używam dużo kremu do rąk, mam też pilniczek, bo to różnie bywa i czasem nie mam czasu lecieć do szatni do torebki, nosze też zapasowe słuchawki, mp3 oraz słuchawki bezprzewodowe. Witaminę C do wody, bo piję bardzo dużo wody i uzupełniam elektrolity, stopery do uszu, aby nie oszaleć czy zapasowe kartki papieru, bo czasem muszę zrobić listę czegoś i wysłać szefowej. Plus czyste rękawiczki, cały ich pęczek. Piorę je w domu i jeden pęczek mam w szafce, a drugi w moim worku w pracy. Bo są dni kiedy zużywam 0 par a czasem 3-4 pary dziennie. Zależy ile jest pracy i jak bardzo ciepło jest i mi się dłonie pocą. Mam też tam specjalny ołówek do flancowania – z doświadczenia, wiem, że jeśli zostawię go na wierzchu to gdzieś spadnie, podepczą i tyle z niego zawsze bywało. Do tego ładowarka do mp3 i do telefonu oraz powerbank.

Taka moja cała torba rzeczy, które mogą się przydać, ale większość czasu się nie przydają. Oszczędza mi to jednak chodzenia jak kot z pęcherzem, gdy potrzebuję czegoś istotnego dla pracy. Ponadto w swojej torebce mam podobny skład – słuchawki, sztyft do ust, i krem do rąk. I wydaje mi się, że krem do rak to taki główny przydaś. Mam w niemal każdym pomieszczeniu w domu tubkę kremu plus balsam do ciała w pompce, który używam jako krem do rąk.

A co wy nosicie jako najważniejszy przydaś?

6 września 2023 , Komentarze (9)

Od Zawsze interesowałam się kosmosem i astronomią. Wczoraj postanowiłam pójść podziwiać wschód księżyca. Największe wrażenie robi on podczas pełni oraz gdy pojawia się tzw supermmon. Supermoon zdarza się bardzo często, ale sposób w jaki nakreślają to media powoduje, że może się wydawać wydarzenie jako unikatowe. Nazywa się to wtedy krwawym super księżycem czy truskawkowym itd. Moment wschodu i zachodu księżyca to moment, kiedy wydaje się on być największy. Postanowiłam więc wykorzystać to zjawisko i zrobić zdjęcia. Obecnie widać 60% tarczy satelity i ta ilość maleje z każdym dniem. 

Korzystając z aplikacji do rozpoznawania gwiazd i konstelacji udało mi się określić, gdzie dokładnie będzie wschodził księżyc. Pojawił się pięknie między drzewami z pojedynczą linią chmur nieco powyżej.

Przygotowałam statyw i czekałam. A że się pospieszyłam to stałam na pastwisku dla owiec dobre pół godziny w sukience i tenisówkach. Całe szczęście było nadal ciepłe 22 stopnie. 

Ostatecznie sam wschód mi nie wyszedł, bo prześwietliłam zdjęcia, ale może w post produkcji coś się uda uratować, jednak sam księżyc się udał. Niestety szedł przez dobrą godzinę najpierw przez wszelkiej maści druty elektryczne. Ostatecznie udało mi się wykonać zdjęcia powyżej drutów. Jednak same druty też dają taką niecodzienną kreskę na zdjęciu, co nawet jest fajne. 

A czemu klub gastronomiczny? A no autokorekta - ostatnio mój słownik w telefonie chyba przeszedł modernizację i zapomniał połowę słów, rozdziela na dwa słowa, które wcześniej znał, inne zaczyna pisać z wielkiej litery.. Nie wiem, co to za aktualizacja, ale mój słownik w telefonie stał się analfabetą. No i wczoraj, gdy pisałam z rodziną i wspominałam, że w liceum należałam do klubu astronomicznego, mój słownik uznał, że z pewnością wtedy należałam do klubu gastronomicznego.

Otóż nie słowniku! Dziś należę do klubu gastro, wtedy zaś ważyłam 56 kg bez żadnych diet, po prostu zajmując się życiem, a nie zajadając emocje. 

5 września 2023 , Skomentuj

https://wp.me/paAUto-5Jd


Dziś link. Muszę zacząć robić wpisy z wyprzedzeniem, bo rano nie mam za wiele czasu na ich robienie. 

4 września 2023 , Komentarze (3)

Za każdym razem jak wyjadę z domu na trochę to po powrocie mój ogródek ma dla mnie niespodziankę. Tym razem zakwitł mi amarylis. Wszystkie bulwy, po wiosennym kwitnieniu, wyniosłam na zewnątrz. Od czasu do czasu podlewałam, ale celem było bardziej pozbycie się ich z domu, gdzie nie stanowiły już waloru dekoracyjnego. Tymczasem puściły one nowe liście gdzieś na początku lata, a obecnie także i pojawił się kłos kwiatowy z – na razie – otwartym tylko jednym kwiatem.

Papryka kwitnie od tygodnia i nie zapowiada się, aby zawiązało się pepperoni. No trudno. Pomidory zaś osiągają maksimum owocowania.

Zebrałam pokaźną miskę pomidorów i wycięłam wszystkich nowo narosłych złodziei. Wywaliłam już worek z pomidorami, który leżał na półce i wycięłam sporo niepotrzebnych pędów i gałezi. Zrobiło się jeszcze bardziej przewiewnie i kolejne ciepłe dni powinny przyspieszyć owocowanie pozostałych owoców. Mam nadzieję zebrać wszystko przez planowanym urlopem pod koniec miesiąca. No i muszę wszystkie obecnie zerwane dojeść przed wylotem do polski za dwa tygodnie.

Wczoraj też umyłam dready. Kiedy są zlane wodą to są niesamowicie ciężkie. I tak mam w nich pewnie kilo więcej niż normalnie – czułam to jak mi babka zrobiła koka u góry – słabe mięśnie szyi nie mogły głowy w pionie utrzymać. Teraz zaś weszłam na wagę i wyszło 1,5kg więcej niż przed wyjazdem. Zgonię to na włosy. Mokre zaś były chyba 3x tak ciężkie. Ustać było ciężko pod prysznicem! Jak wyszłam spod wody to zawinęłam je w ręcznik i założyłam recepturki na końcówki, aby woda nie kapała na panele. Pół godziny później dready były suche, a moje własne włosy jeszcze mokre. Gdy skóra schła to zaczęła znów trochę swędzieć, ale niczym nie przypomina to swędzenia z piątku. Na szczęście.

Dziś chciałabym iść pobiegać, a wieczorem mam fotoclub.

3 września 2023 , Komentarze (8)

 Dziś znów link do wpisu. Trochę zdjęć, jedzenie, miasto. 

https://kolekcjonermarzen.word...

2 września 2023 , Komentarze (8)

Dziękuję za miłe słowa. Wiem, że ta fryzura była pewnym ryzykiem, ale jestem zadowolona. Dziś już skóra jest niemal przyzwyczajona. Nadal trochę się rozpręża i swędzi, ale przechodziłam to samo jak zaplatał am sobie warkoczyki. Liczę, że wieczorem będzie już okej. Tą noc spało się o wiele lepiej, choćby dlatego, że przyjechał ukochany i użyliśmy jednego spiwodu jako prześcieradła a drugiego jako kołdry. Można się było tulkać. 


Wczoraj wybylysmy na kolację wieczorem. Poszliśmy pieszo przez łąkę i tak też dziś pójdziemy do sklepu. To tylko niecałe 3km

 0onozej jeszcze zdjęcie rozpuszczonych włosów. 

1 września 2023 , Komentarze (27)


No to zrobione. Jestem bardzo zadowolona. Noc była słaba, bo skóra jest jeszcze napięta i dyskomfort mnie budził. I samoloty. Camping znajduje się jakieś 30km od schiphol. 

31 sierpnia 2023 , Komentarze (6)

Dziś jadę zrobić dready. Mam spakowany namiot i wszystko na camping, a męża podrzucę do pracy i jadę się rozbijać. Ukochany dołączy jutro, jak już będę miała dready zrobione. Nie mogę się doczekać. Powyżej zdjęcie moich włosów „przed”.

Będę musiała poprosić kogoś o pomoc w rozbiciu namiotu, bo w pojedynkę się nie da – jest za duży. Myślałam, by wziąć swój 3 osobowy namiot na ten jeden dzień, ale jutro ma padać i rozbijanie w deszczu będzie jeszcze gorsze.

Trzymam deficyt kcal i póki co zleciało trochę wagi. Jak zleci poniżej 70 kg to mogę mówić o sukcesie.

30 sierpnia 2023 , Komentarze (6)


Kiedyś rozmawiałam ze współpracownikiem, co chciałby robić, gdyby nie pracował w szklarni. Powiedział, że miałby sklep wędkarski. Wtedy mnie to zdziwiło, ale wiedziałam, że lubi on wędkować i w zasadzie główny kontakt z ojcem, który rozwiózł się z jego matką, ma tylko kiedy razem jeżdżą do Zelandii wędkować. Opowiadał mi o tych wieczorach nad morzem i zachodach słońca i nawet przez moment sama zapragnęłam wędkować. Mówił, że gdyby miał sklep to miałby dużo czasu na wędkowanie i mógłby obracać się pośród rzeczy, które lubi najbardziej.

I dziś ja się zastanawiam, gdybym miała mieć sklep – jakiego typu sklep by to był. I wiecie co? Ja zawsze w dziale papierniczym i hurtowni szkolnej czułam się jak w disneylandzie. Zapach nowego papieru, kolorowe długopisy i wieczne pióra. Ekierki, linijki i cyrkle. Do tego segregatory, zszywacze, spinacze i artykuły biurowe, których wtedy nie potrzebowałam. Dziś, jak wchodzę to actiona to idę najpierw do papierniczego. Kalendarze, organizery, notatniki. Uwielbiam.

Gdybym miała sklep, byłby to sklep papierniczy ale hobbystyczny, a nie biurowy. Choć może też z elementami. Były by to materiały do scrapbookingu, do wycinanek, kolorowania mandali, robienia map myśli, kaligrafii. Mogłabym osobiście dotykać i testować wszystkie nowe produkty, spotykałabym innych ludzi zafiksowanych w kierunku pisania, notowania, rysowania. A gdy nie byłoby ruchu, skrobałabym sama w jakimś notatniku pod ladą.

29 sierpnia 2023 , Komentarze (9)

Kiedy chodziłam do podstawówki na Polsacie koło 14.30 leciał serial Ostry dyżur. Pierwsza rozpoznawalna rola George’a Clooney’a. Serial opowiada losy lekarzy izby przyjęć jednego ze szpitali w Chicago, poczynając od dnia rozpoczęcia praktyk przez młodego dr Cartera po dzień jego odejścia ze szpitala.

Pierwszy odcinek nazywa się 24 godziny i obejmuje jedną przykładową dobę tego, co może wydarzyć się w takim miejscu. Od zatruć pokarmowych, po wojny gangów i ofiary rabunków. Jednak tym nie wyróżniałby się zbytnio od akcji takich mdłych seriali jak Na dobre i na złe czy Greys anatomy – ER naprawdę potrafił nawiązać więź między oglądającym a bohaterami serialu. I tak w pierwszym odcinku jest scena, która za każdym razem wywołuje u mnie ciarki. Główna pielęgniarka i jedna z głównych bohaterek serialu, trafia do swojej izby przyjęć po przedawkowaniu. Spojrzenia pracowników, zwłaszcza pediatry granego przez Clooney’a są bardzo wymowne. Wielu podejrzewa, że to on jest winien tej sytuacji, on najbardziej.


W pierwszym odcinku tego jednak nie wiadomo. Tło sytuacji nakreśla się stopniowo, jak w dobrze napisanym thrillerze.

Ja jako dziecko nie wyłapywałam takich niuansów – zobaczyłam je dopiero kilka lat temu, gdy do serialu wróciłam. Dla mnie najciekawsze były historie ludzi i ich chorób. Dogadałabym się pewnie z babciami w przychodni. Lubiłam dowiadywać się, skąd przyszły urazy i choroby oraz co stanie się z bohaterami później, gdy się już dowiedzą, co im dolega. Bo nie każdego daje się wyleczyć. Serial od początku lat 90-tych podejmuje tematykę przemocy domowej, nastoletnich ciąż, HIV i AIDS oraz orientacji homoseksualnych i ludzi transseksualnych. Kiedy w Polsce o pewnych tematach się nie mówiło – do dziś wiele tematów jest nie ujawnianych rodzinie z powodu stygmatyzacji – ten serial nie był cenzurowany. Jako dziecko uczyłam się z niego tolerancji oraz tego, że ludzie są różni i wszystkim należy się takie samo traktowanie. Na przykład w odcinku, gdy czarnoskóry chirurg musiał ratować życie mężczyźnie z wytatuowanymi insygniami KKK na ciele.


Późniejsze seriale medyczne już mnie tak nie wciągnęły. Po jednym sezonie dr House’a stwierdziłam, że medycyny tam niewiele, bo nie mieści się z ego głównego bohatera na ekranie. Do dziś nie rozumiem zachwytu nad tym serialem, bo tam chodzi tylko o bycie chamskim geniuszem, któremu przez jego geniusz ludzie dookoła wybaczają najbardziej toksyczne zachowania. Rozmawiając ze znajomymi, którym podobał się ten serial, zrozumiałam, że właśnie ta chamskość im imponowała najbardziej. Ja wolałam oglądać serial o życzliwości i medycynie. Dziś cieszę się, że nie dostałam się na medycynę po liceum. To nie byłoby dobre życie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.