Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 275813
Komentarzy: 11152
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 25 maja 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 61 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

25 maja 2025 , Komentarze (2)

Wszystko podlane, na naszej działce chyba nigdy nigdy zieleń taka bujna nie była (oprócz moich winogron, one listki mają jakiś mizerne 🤨). Piaszczyste drogi przestały być piaszczyste. I nawet w miarę ciepło się zrobiło. 

Sockmadness zakończyłam we wtorek, w moim stylu - nie czasu mi zabrakło, tylko uwagi i skupienia. Całą bardzo skomplikowaną stopę zrobiłam, piętę, i przy początku nogawki błąd zauważyłam - na początku stopy. I cały zapał straciłam. Sprułam co było i zakończyłam zabawę. Następna edycja w lutym. Teraz tylko innym kibicuję. I masę czasu mam 😄

A weeken wreszcie wyjazdowy - w naszym lesie. Rower oczywiście, dużo roweru (po raz kolejny słucham The Bee Sting, poprzednio jakoś nieuważnie fragmentami bylo) i mocny trening funkcjonalny - S. ściął ogromne, suche drzewo - pomagałam zwozić pocięte kloce pod daszek i sprzątać to co się przy okazji połamało.

Grzybów nie ma 🥺, ale jest masa bocianów, dwa żurawie widziałam, bardzo blisko, bialy tyłek uciekającej sarny, kilka dzięciołów i dwa zające (chociaż ten drugi mógł być kotem). I wreszcie przyszła do nas wiewiórka. 

Pierwsze tegoroczne truskawki okazały się sporym rozczarowaniem.

We wsi obok nas, nowe pokolenie kotów się pojawiło, nie znające niechęci (tak delikatnie to ujmując) S. do nich i zasady, że koty nie są mile u nas widziane. Dwa, zajrzały do nas wieczorem, jak przy ognisku siedzieliśmy, ale trzymały się z daleka i od nas I co ważniejsze - od otwartego domku.

Pięknie tu jest 🤩

 

17 maja 2025 , Komentarze (14)

Wciąż bez wyjazdów, bo w taką pogodą najlepiej mi w domu.
Na pocieszenie oglądam filmiki z Tatr albo z Karkonoszy, myśląc sobie, że u nas to jeszcze nie najgorzej 😉.
Wyciągnęłam rowerowe ubrania i buty używane w końcówce zimy, są akurat, rano szczególnie. I cieszę się, bo udaje mi się mieścić z jeżdżeniem pomiędzy deszczami.

A w moim parku pojawiło się siedem dopiero co wyklutych łabędzi, cudne są, maleńkie i puchate, pływają bardzo blisko rodziców. A rano, przez rowerem w panice skakało mi pisklę kokoszki. Duża kokoszka przeszła już przez ścieżkę, a mały nie mógł zdecydować się w którą stronę uciekać!

I dziki są, ale tylko na filmiku je widziałam. Duże stado przeszło przez ruchliwą ulicę i przez park przeszło.

I paw pojawił się w Komorowie. Ogromny samiec, ale nie chciał przypozować. Ogon miał zwinięty i siedział na słabo ogrodzonym terenie, przy płocie, tak jakby przelazł przez ten płot i nie umiał wrócić do swojego kurnika.

Poniedziałek: 20 km rower, 0,5h siłownia

Wtorek: 32 km rower
Środa: 20 km rower, 0,5h siłownia - po pracy jazda na paznokcie (cudny malinowy kolor) w zagrożeniu ulewą. Czarne niebo coraz bardziej czarne się robiło, 5 minut po wejściu - oberwanie chmury.

Czwartek: 20 km rower, 0,5h siłownia

Piątek: 36 km rower

Sobota: 36 km rower

A jutro około 14, zacznie się ostatnia runda sockmadness 😯. Z siedmiu osób zostaje już tylko jedna. Nie robię sobie większych nadziei, bo jednak 8 godzin w korpo mocno skraca czas, ale wzoru jestem ciekawa, no i oczywiście spróbuję się pościgać.

Evenstar - runda 5, która nieźle dała mi popalić:

13 maja 2025 , Komentarze (17)

Zimno było i deszczowo w weekend, szczególnie w sobotę 🌦️☔ = wspaniała pogoda do dziubania skarpet.
To już przedostatnia runda i tylko 7 pierwszych osób przechodzi do rundy ostatniej, w której wygrywa ta najszybsza.
Wzór Evenstar, inspirowany the Lord of the Rings, skomplikowany, warkoczyki w kilku odmianach i wyszywany kwiatek. Opis graficzny, pieta w całkiem nowej dla mnie formie.
Ale pierwsza, lewa, poszła mi bardzo gładko i szybko, a druga, to wiadomo, już zawsze migusiem. 

Już z gąską się witałam, w niedzielę, jeszcze za dnia zdjęcia planowałam. Ale myliłam się i myliłam😫😡 . Źle przeplecione warkocze znajdowałam kilkanaście rzędów w dół, próbowałam naprawiać, kończyło się na wielkiej poplątanej dziurze, pruciu, łapaniu oczek, odnajdowaniu się na linii schematu. Jakby troll jakiś mi to robił (ten co w szafach u niektórych siedzi i ubrania im zwęża), bo przecież niemożliwe, żebym to ja taka ślepa była. Za drugim razem mruczałam do S., że rzucę to w kąt, potnę, podepczę, a w sobotę spalę w ognisku. Za trzecim razem nawet mruczeć do kogo nie miałam, bo S. jeszcze w robocie był.

W końcu skończyłam wczoraj w nocy, okropne nocne zdjęcia zrobiłam, oświetlane czym się dało, bo tylko ciemna zieleń do baśni mi pasowała, co nie ułatwiało procesu. Nie tak wyraźne jak chciałam.

Wysłałam. Czekam 🫣

Para z poprzedniej rundy - Brintarsia, lewa strona tez niczego sobie

Poniedziałek: 20 km rower, 0,5h siłownia

Wtorek: 20 km rower, po południu chodzenie po sklepach i przymierzanie jeansów w których wyglądam okropnie 😫. Dlaczego one wszystkie maja taki wysoki stan? Jedyny sukces - biustonosz idealny znaleziony.

Powrót z S. kolejką WKD i długi, piękny spacer przez park, bo zagadani przeoczyliśmy naszą stację. Zielono, dużo kwitnie głogu, a jak ptaki śpiewają!!! 

Środa: 20 km rower, 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower i spacer 

Piątek: 30 km rower

Sobota - niedziela: 55 km rower 

6 maja 2025 , Komentarze (21)

Waga 51,5

talia 67 cm

biodra 88, udo 50

biust 84

Wyniki badań w normie. Cholesterol idealny 👍. W poprzednich latach, niepokoiły mnie frakcje. Dobry - bardzo wysoki, zły niski, ale ogólny za wysoki, przez ten dobry🤔 . Zdania lekarzy podzielone.

4 maja 2025 , Komentarze (7)

Aktywna była tylko połowa połowy, pogoda🥶 nas pogoniła do domu wcześniej.

Już sobota po piątkowej burzy była chłodna, ale tak na granicy. Odwiedziliśmy nasze ulubione miejsca - Grom i Elganowo, czyli przejechaliśmy piaszczystymi, nierównymi drogami, podziwiając widoki. 

S. polatał dronem, ile tam jest jezior 😯!!, ale krócej niż miało być, zerwał się wiatr.

Wstąpiliśmy na pyszną pizzę z food trucka do Pasymia, wieczorem pozbieraliśmy się i wróciliśmy na naszą działkę. Rano już padało i było zimno jak przepowiednie powiedziały.

Cztery dni, a jak dużo dłużej 😁.

204 km przepedałowane

2 x poranne pływanie w jeziorze 

2 x oglądanie filmów w łóżku pod kołdrą i grubym kocem (II sezon Yellowjackets - około 10 minut, nie polecam i jakiś całkiem niezły, pięknie pokazane szkockie góry, zakopana pod ziemię dziewczynka, grupa wspinaczy przypadkiem ją znajdująca i starająca się uratować. Porwanie, okup, strzały podczas lokalnego festiwalu..)

Spodenki założyłam tylko a sesję (nieudaną, za ostre słońce) nowych skarpet z sockmadness.

2 maja 2025 , Komentarze (18)

Te mazurskie Narty, tuż obok jesteśmy. 

Pusto jest i pusto było wczoraj na drodze. I zimno trochę, no ale byliśmy uprzedzeni. 

Pięknie tu 🤩 wzgórza, dużo jezior pomiędzy nimi (wczoraj po południu byliśmy nad czterema). 

Rowerowo idealnie. Do kąpieli woda zimna, ale ja jako jedyna, pływałam dzisiaj przed śniadanie. Jezioro wysycha, albo Ci, co pomost budowali, nie chcieli się moczyć😉, pomost w całości stoi na plaży, a plaża jak nad morzem prawie, piach i kamienie (bez muszelek). 

I ten uwielbiany przez nas rodzaj ludzi - cicho są, bawią się że swoimi dziećmi, nie ma muzyki. Nie ma też zwierząt.

A wieczorem widowisko - całkiem niezła burza! 

26 kwietnia 2025 , Komentarze (12)

Do wczoraj czekaliśmy z decyzją. Jak zawsze - S. spokojnie, ja niecierpliwie. 

Bo gdzie jechać i czy jechać to od pogody zależy. A prognozy co dzień inne.

Wygrały Mazury 🏆. Niedaleko Szczytna, domki nad jeziorem. Rowerowo będzie, może kajakowo trochę. Cieszę się 😁

Wtorek: 26 km rower. Kolejna runda Sockmadness rozpoczęta. Wzór trudny, wymagający całej uwagi. Audiobook wykluczony 😢

Środa: 20 km rower, 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower, 0,5h siłownia

Piątek: 20 km rower

Sobota: 30 km rower

21 kwietnia 2025 , Komentarze (12)

Rano dłuższą rowerową trasa - 33 km.

Po śniadaniu czyli tak o 14 😉, pakowanie kajaków na auto (na górę wstawia S., ja wspinam się po kole, błotniku i masce i zapinam taśmy) sprzętu do środka i w drogę. 

Niedaleko, po drugiej stronie Narwi jest mała rzeczka, prowadząca do miejscowych "jezior" - pozostałości po kopalni piasku. Potem rzeczka dopływa z powrotem do Narwi, kilka km powyżej.

Trzeba uważać z poziomem wody, jak za mało, rzeczki nie ma. Teraz był średni = piękne, szerokie odcinki, czaple, żurowie, wielki drzewa + zupełnie zarośniętą bagienne odcinki. Tam trzeba było jakoś wysiąść, wciągnąć kajaki pilnując jednocześnie, żeby crocksy nie zostały w mule. Ciągnąć je po jakiś chaszczach, pokrzywach, czy moczarach, uważać na druty kolczaste. Nie dac się za bardzo pokrzywom (tu klęskę poniosłam, wywalilam sie w na nie gołymi plecami). Gdzie się dało, zwodować kajaki i spokojnie podziwiać jak pięknie dookoła. Tak dobre kilka razy, ponad dwie godziny. Wielkie czyste stawy z białym piaskiem na brzegach - jaka to radość była dopłynać do nich!!! Była kąpiel (ja, S. temperatura wody nie zachęciła), było coś na ząb, banany i bananowiec. I spokojne km Narwi o zachodzie słońca. Na koniec powtórka procesu pakowania kajaków na auto. 

Świetny dzień !!😜

20 kwietnia 2025 , Komentarze (9)

Sobota:

śniadanie (po 28 km przepedałowanych po lesie I zachaczeniu o rynek w Długosiodle)

pół butelki soku zostało  na niedzielę, ale wymyśliliśmy kajaki, więc sok zostanie nietknięty, za duże ryzyko😉

Obiad: kasza gryczana, 8 fasolek, sądzone jajko, kiełki, leczo, cykoria i kalafior. Kalafior, bo S. kupił "młode" czyli malutkie ziemniaki I zsiadłe mleko, ale o koperku zapomnial. Ja wstąpiłam do sklepu po koperek i kalafior wpadł mi o oko. Oczywiście jest jeszcze za wcześnie i ani ziemniaki ani kalafior nie mają smaku😏

Na deser odżywka białkową z mielonymi ziarenkami lnu.

Potem, przed wycieczką nad Narew na zachód słońca - 20 km, banan, bananowiec(bez cukru, że zmielonymi płatkami owsianymi - pyszny😋). Kilka poduszkowców.

Przy ognisku, nie za ładnym, głównie patyki liście i igły i jakieś stare deseczki, dwa jabłka I kilka miętowych landrynek.

A przy odnowionym rynku w Długosiodle (zamiast wiaty, gdzie przepyszne pierogi się jadało, jest teraz żwirek, a na żwirku wielki kamień stoi) cztery wielkanocne wielkanocne zające szczerzą zęby w uśmiechu:

19 kwietnia 2025 , Komentarze (26)

Pięć dni tylko minęło, a wszystko zielone mocno i intensywnie. Konwalie jak igły zielone wystają na ponad 10 cm, kwitnie pigwowiec i po raz pierwszy tak ładnie, mirabelka 🤩

Wczoraj koniec korpopracy wcześniej, bo o 15, wyjechaliśmy zaraz, licząc, że przed korkami nam się uda. Na dwie stłuczki trafiliśmy i jedną naprawę więc takse bylo. Ale wysiadłam wcześniej i ostatnie 16 km przepedałowałam. W domku S. juz z zakupami, walczy z pompą, z ktorej znowu "woda uciekła". A dookoła zbierały się chmury. Coraz ciemniejsze, jak tu zwykle od strony Bugu na stronę Narwi się przesuwały, aż wreszcie błyski, grzmoty I mega ulewa = zamiast ogniska "Dojrzewanie" drugi już odcinek, oglądam ale marudzę. Po pierwsze, ten sposób kręcenia, wywołuje u mnie objawy choroby lokomocyjnej. A po drugie, wszystko takie jest tam proste, kawa na ławę, gruba linia narysowane. Jednoznaczne. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.