No to jest grudzień. Ostatni miesiąc roku I dla mnie najfajniejszy bo czuć już świętami :)
w listopadzie schudłam ok 4 kilo, ładny wynik, cieszę się ogromnie. W ogóle trudno mi uwierzyć że ważę coraz mniej, że już tak bliziutko do 6 z przodu, jakbym się nie zawzięła przez wakacje do odchudzania to dalej bym tylko lamentowała że mam 100 kilo, że jestem beznadziejna i okropnie gruba. A tak to waga mniejsza, leprze samopoczucie, podziw w oczach innych, fajnie. Nie popuszcze, nie zamierzam spocząć na laurach i odpuścić nawet w święta, bo wiem że jedno odstępstwo i znowu rzucę się na słodkie. Nie mogę się doczekać ryby po grecku, tego nie odpuszczę, heh w planach mam zjedzenie tylko tego przez święta, no ale ryba po grecku jest u mnie tylko raz w roku, w dodatku jest tam marchewka, pietruszka, seler, więc na pewno zdrowsze niż kotlety i kaloryczne sosy, o ciastach nie wspominając. Rodzina mi nie wierzy gdy mówię że ja ciast jeść nie będę, ale zdania nie zmienię. To sam cukier, masło i nie mogę popuścić.
na razie dietka super, ruch jest, Skóra mi zwisa z brzucha, ale jak się nosiło taką ilość tłuszczu to nic dziwnego, może jakoś ten brzuch uda mi się zredukować choć trochę. Jak nie to na plaży w wakacje zamiast bikini będę miała jednoczęściowy kostium, też dobrze, byle wyglądać i czuć się dobrze. Jeszcze mi brakuje trochę do ideału, mam cichą nadzieję że do końca grudnia będzie 6 z przodu, a wiem że na początku waga leci jak szalona, potem coraz wolniej spada, rozumiem, byle końcowe 59 kilo było już na wakacje :) fajnie, cieszę się że wzięłam się za siebie, nie ma co czekać, decyzją o odchudzaniu powinna być od razu, bez większych przygotowań, im szybciej się zacznie tym lepiej, ja czuję że zdrowie mam lepsze, lepszą kondycję, jeszcze musiałabym zrobić sobie badania krwi, ale spokojnie, dojdę i do tego :)
pozdrawiam!