Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mama na pełen etat. Strasznie się zapuściłam w ciążach i teraz to widać po wadze. Uwielbiam słodycze niestety ale chcę osiągnąć swój cel i nie mam w planach poddać się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 60017
Komentarzy: 1359
Założony: 8 marca 2020
Ostatni wpis: 5 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
AryaStark.wma

kobieta, 34 lat, Żory

166 cm, 57.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Po prostu zdrowo się odżywiać :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 grudnia 2024 , Komentarze (4)

Jutro Mikołaj. Jak to zleciało, masakra. Na szczęście prezenty mam dla dzieciaków ogarnięte, jutro dostaną po lampce i po klockach lego, a pod choinkę też już mam schowane głęboko :) jeszcze najgorsza część czyli pakowanie i podpisanie, żeby tylko imion nie pomylić na prezentach :D 

dietkowo ok, mocno ograniczyłam chleb, ale jak w przypadku rezygnacji z cukru przyszło mi to spoko, tak przy rezygnacji z chleba jest trudniej - ciągle mam na niego ciągoty. W sumie nie dziwi mnie to bo na dobrą sprawę to mogłabym jeść tylko chleb - uwielbiam go najlepiej z masłem, i w sumie innych rzeczy mogłabym nie jeść. No ale po chlebie zaraz mi wywala brzuch i czuję się okropnie ociężała to niestety muszę go ograniczać do minimum. Tak samo z jajkami - zdrowe takie gotowane ale jak je zjem to zaraz mi się nimi odbija i mam okropne wzdęcia, o bólu brzucha już nie wspominam. Nie mam uczulenia na nabiał ani nietolerancji laktozy bo jak pije mleko czy jem twarogi to nic mi nie jest. Tylko po jajkach, taki psikus losu :) 

za tydzień w piątek jed-iemy na imprezę do szwagra na 40 - stkę i jakoś próbuje wyperswadować dzieciakom że ich nie chce wziąć nie dlatego że chce mieć spokój tylko dlatego że ta impreza jest ok godziny drogi od nas, zaczyna się po 16.00 a znając życie to będzie ślisko i zimno no i ciemno. A oni pewnie chwile się pobawią i będą chcieli wracać do domu. Najstarsza oczywiście nie chce jechać i dobrze ale chłopaki na razie upierają się że pojadą a ja noe będe ich potem po ciemku i w ślizgawicy odwozić do domu dla zasady. Jakoś ich muszę przekonać żeby siedzieli w domu. 

no nic, na razie mam choinkę przystrojoną, prezenty ogarnięte, jeszcze muszę kupić mieso i zapeklowac je bo mąż chce uwędzić szynki na święta. No i powoli brać się za ciasteczka, bo to dzieciaki wyjadają na potęge w czasie świąt :) 

dobra koniec narzekania :D

pozdrawiam!

22 listopada 2024 , Komentarze (3)

Śnieg. Sypie pół nocy i na razie nie widać końca.

zdjęcie zrobione przed 5 rano :) 

nic, trzeba znaleść łopatę i odśnieżać :)

pozdrawiam!

19 listopada 2024 , Komentarze (4)

Mam już choinkę ubraną. Tak wiem, wariatka i w ogóle, ale kompletnie mi wisi co ludzie powiedzą :) klimat przedświąteczny jest i to się liczy, dodatkowo dzieciaki były mega szczęśliwe jak tą choinkę ubierały :) 

mam w końcu książkę 

i muszę przyznać że bardzo mi się podoba treść. Jest mega dużo przydatnych informacji, dużo się dowiedziałam no i są kody do filmików też bardzo ciekawych :) polecam naprawdę :)

jeszcze od jakiś 3 tygodni robię za taksówkę bo jedno auto jest w warsztacie, prawdopodobnie rozrząd do wymiany, super po prostu, no a że musze mieć auto (zakupy, dziekciaki porozwozić) a mąż też potrzebuje bo chodzi do pracy na zmiany to ja zawoże dzieci i przywoże, męża do pracy i z pracy, do tego zakupy, doktory, dodatkowe zajęcia młodych. Ostatnio wiecej czasu spędzam w aucie niż w domu :D ale ponoć w tym tygodniu powiini już auto skończyc to może chociaż mąż już sam sobie będzie jeździł :)

pozdrawiam!

12 listopada 2024 , Komentarze (2)

Dzisiaj jak co wtorek jestem zabiegana praktycznie do wieczora. Rano dzieciaki porozwoziłam do szkoły i przedszkola, potem szybkie zakupy, teraz ogarniam na szybko obiad, pranie i sprzątanie, zaraz muszę jechac po dzieci co godzinę, bo jak na złość dzisiaj kończa o różnych porach, jeszcze zostanie mi dać im jeść, spacer z psem, zawiezienie średniaka na zajęcia, ogarnięcie lekcji i czytania, no i szykowanie młodszych do snu. Jak zasna to wtedy dopiero mogę pojeździć na rowerku bo do wieczora po prostu nie mam kiedy, a chciałabym pojeździć przynajmniej godzinę. Chyba wrócę do czasów kiedy wstawałam o 3 nad ranem żeby w spokoju tą godzinę pokręcić bo w ciągu dnia czasami brakuje mi czasu a wieczorami nie zawsze mam siły na cokolwiek. Dzisiaj akurat nie mam wyboru więc wieczorem w ciszy i spokoju pojeżdżę na pewno godzinę a może i dłużej, zobaczę :)

zbliża się Mikołaj, mam zamówione prezenty dla moich łobuzów i mam nadzieję że dojdą na czas. Kupiłam im praktyczne prezenty bo stwierdziłam że pod choinkę mogą fostać zabawki, a teraz jako że chłopakom zepsuła się lampka nocna z gwiazdami a młoda ma moją, to córka fostanie lampkę nocną konia (kocha konie), średni syn lampkę nocną z minecrafta (uwielbia tą grę), a najmłodszy syn lampkę nocną z titanica (ma fioła na punkcie tego statku). Do tego po czekoladzie i starczy w zupełności. A pod choinkę też mam już wstępny plan   hobby horsa, długopis 3d i klocki magnetyczne to na pewno, a jak mi kasy starczy to może coś jeszcze. Zobaczymy.

pozdrawiam!

10 listopada 2024 , Komentarze (3)

Długi weekend ciąg dalszy. Wczoraj byłam w sklepie i chyba jakiś kryzys ma być bo ludzie normalnie z pełnymi wózkami chodzili jakby przez miesiąc mialo być wszystko zamknięte a nie tylko dwa dni, ale na szczęście chleb kupiłam i podstawowe produkty też wiec dzieci głodować nie będą :) chociaż do miesa i wędlin się nie dostałam bo kolejki ogromne. 

dzisiaj zaliczony rowerek stacjonarny - ponad 60 minut jazdy i jest mi tak fajnie lekko na duszy :) może jeszcze wieczorem pojeżdże, zobacze jak z czasem będzie. 

liście jeszcze wczoraj pograbiłam na ogrodzie bo zasypało strasznie głównie magnolia no ale jak co roku jak pięknie kwitną drzewa to na jesień potem trzeba grabić nic nie poradze. A mamy tego troche - kilka jabłoni, magnolie, śliwowiśnie, orzech, czereśnie, wiśnie, śliwke, gruszke. A no i kasztana też. Masakra na jesień, jak te liście lecą, wiadomo jak są kolorowe to jest pięknie ale potem z grabiami trzeba się pomęczyć :) 

dzisiaj na obiad rodzinka ma kluski, sosik i mięsko, rosołek z makaronem też jest :) jutro nie wiem, chyba rybę zrobie bo udało mi się kupić dorsza (jak pisałam do mięsa się nie dostałam bo kolejka była ogromna). 

zaczęłam też czytać stulecie winnych, najpierw tom początek, tak mnie wciągnął że pochłonęłam go w kilka dni - to i tak sukces przy trójce dzieci, teraz czytam trylogię i też jest niesamowita. Nie wiem czemu ale wciągnęła mnie ta historia, lubię czytać o starych czasach, jak kiedyś się żyło :) polecam, mi się bardzo podoba :) 

no nic, lecę do swoich obowiązków :D

pozdrawiam!

5 listopada 2024 , Komentarze (2)

Dzisiaj o dziwo mam energię na wiele. Rano umyłam okna i powiesiłam firanki, z grubsza posprzątałam i powyciągałam już wstępnie ozdoby świąteczne :D jeszcze myślę czy by męża nie zmotywować żeby mi choinkę ściągnął ze strychu :) tak wiem, do świąt daleko ale lubie ten czas przedświąteczny i to że choinka już świeci wieczorem - taki fajny nastrój powstaje :) 

dzisiaj jeszcze muszę chłopaków przywieść ze szkoły i przedszkola, dać im jeść, potem zawieść średniaka na zajęcia z Minecrafta, no i wieczorem jak przyjade ogarnąć dzieci i wyprowadzić psa. A no i zajrzeć do pieca czy nie trzeba go ogarnąć. Jak zwykle masa roboty i mało czasu. A no i przywieść tate ze szpitala. Szkoda że doba jest taka krótka, kilka godzin więcej by się przydało :) 

przynajmniej pojeździłam już dzisiaj na rowerku stacjonarnym, więc jedno mniej do zrobienia. 

dietka ok, dużo kawy wpada głównie ale jakoś ogarniam :)

pozdrawiam!

4 listopada 2024 , Komentarze (3)

Szczerze to nie mam pomysłu na to jak ulepszyć swoją dietę. Codzienny stres sprawia że raz mam ochotę jeść konoa z kopytami a raz nic nie mogę przełknąć. Jakiś kryzys mnie dopada jak nic. Oczywiście poza słodkościami bo to cały czas trzymam w ryzach i stanowczo nie jem. Chociaz nawet na słodkie już dawno mnie nie ciągnie, prędzej na pożądną pajde chleba z masłem :) 

ale wracajac do sprawy - nie wiem jak ulepszyć dietę żeby waga nie skakała. Wiadomo kilo czy dwa to niedużo ale wkurza mnie to troche ze mam skoki co jakiś czas. Chciałabym się zatrzymać na 55 kilo i już nie skakać a tu czasami ciężko mi być na 57. Tak wiem że dużo osób chcialoby mieć taką wagę jak ja, też przeszlam dlugą drogę zeby to osiągnąć i te ostatnie kilogramy do zrzucenia mnie po prostu dobijają. Zrobiłam sobie nawet takie wyzwanie codzienne zeby coś zaczęło w końcu spadać, zobaczymy. Prawdą jest ze te ostatnie pare kilo najgorzej i najwolniej leci, no i wiadomo że trzeba mega wytrwałości zeby nie zacząć znowu tyć. Chyba skazana jestem na wieczną dietę i lekki wkurw z tym związany :) 

zamówiłam sobie książkę dr. Michała Wrzoska, mąż stwierdził że to będe mieć pod choinkę ale jestem ciekawa jakie ma przepisy i ćwiczenia. Chcę wypróbować i ćwiczyć najlepiej z dzieciakami a widziałam na zdjeciach tej książki że kilka ćwiczeń tam jest, wiec jak przyjdzie do domu to do dzieła :) 

na razie czekam aż dzieci zasną i dam młodej antybiotyk i idę pokrecić na rowerku - chwila dla siebie powoli nastała :) 

pozdrawiam!

2 listopada 2024 , Komentarze (2)

Dwoje moich dzieciaków jest przeziębiona, najstarsza ma gorączkę, więc mamy wesoło w domu, nie ma co. Obstał się tylko najmłodszy, zdrowy na szczęście, za to średniak wczoraj leżał z gorączka ale dzisiaj już jest teoche lepiej. 

czasami mam wrażenie ze wszyscy mnie wykozystują, od rana do wieczora praktycznie non stop ktoś coś ode mnie chce, nie mam czasu dla siebie ani na moment. Dopiero wieczorami jak dzieci zasną i wcześnie rano jak jeszcze śpią to mam chwile spokoju. Nawet mąż co chwile coś chce albo robi wymówki że czegoś nie zrobiłam. Mam dość tego. Zero własnej przestrzeni, zero czasu tylko dla siebie, zwariować można. Mam masę książek nieprzeczytanych, chciałam nauczyć się dobrze szydełkować, ale co chwile musze coś robić. Psychicznie zaczynam już wysiadać. Muszę coś zmienić, bo zwyczajnie tak się nie da żyć. Nawet ostatnio nie mam czasu na rowerek stacjonarny, ale mam nadzieję że dzisiaj sobie pojeżdże. 

dopada mnie czasami złość na wszystko, cały dom jest na mojej głowie, dzieciaki wiecznie przychodza do mnie, tak jakby ojca nie miały, nawet podczas pisania tego tekstu przynajmniej 5 razy coś chcieli ode mnie, masakra. Jak mam być wesoła i uśmiechnięta, jak wiecznie jestem na zawołanie wszystkich. Mąż nawet palcem nie kiwnie żeby mi pomóc, i jeszcze uważa ze ja się czepiam. Naprawdę jestem już tym wszystkim zmęczona. Sorry za takie lamenty i narzekania ale gdzieś musze pomarudzić.

pozdrawiam!

30 października 2024 , Komentarze (3)

Październik się powoli kończy, leci to okropnie szybko. Moja nastolatka stwierdziła że mam jej kupic dynie bo się przebiera z koleżankami i w halloween będą chodzic po domach :) w sumie mi to nie przeszkadza, fajna taka zabawa, krzywdy nikomu nie robią a i kreatywnie pomyśla bo steoje muszą wykombinować :) nie mam nic przeciwko :) 

przechodze na bardzo lekkostrawną dietkę bo za miesiąc mamy iść na imprezę do szwagra na 40 - stkę i chcę wyglądać szałowo bez zbędnych boczków :) a że jak sobie teoszke pofolguję z jedzeniem to zaraz mi brzuch wywala i czuje się pełno to już powoli zmieniam strategię :) moze i 55 kilo zobacze na wadze przy okazji kto wie :D wiadomo stare metody się sprawdzaja czyli determinacja, konsekwencja i cierpliwość :) z tym ostatnim zawsze mam problem ale jakoś damy radę :) 

poza tym czas ogarniac znicze, znowu te wyjazdy w tłumy na cmentarze. Osobiście bym pojechała już dzisiaj lub jutro a nie w piątek bo nienawidze przeciskać się w tych tłumach, szukać miejsca na parkingu, masakra jakaś. W tym roku chciałabym dzieci wziąć wieczorem na cmentarz, żeby zobaczyły ta magie, wtedy jest najpiękniej bo wszystko oświetlone, a najmłodszy już jest na tyle duży że spokojnie wytrzyma :) 

co jeszcze? 

dostałam od znajomej ciuchy, mnustwo ciuchów których ona już nie używa lub kupiła i nie nosiła w  ogóle a mi pasują :) do tego znajoma jest z tych lepiej sytuowanych bo oddała same markowe ciuchy, bluzy (które jak zobaczyła je moja córka to wszystkie zabrała dla siebie ), spodnie, ekstra pasujące, sukienki, nawet piękną kurtkę zimową czerwoną, jest mega i oczywiście pasuje :) ja uznaję zasadę że jak ciuchy są w dobrym stanie, niezniszczone i zalegają niepotrzebnie to jak najbardziej można oddać, sama tak robię, wymieniłam i oddałam praktycznie wszystkie moje ciuchy które miałam za duże a były w dobrym stanie. Szkoda wyrzucać :) a ja jak dotąd odkąd schudłam i noszę normalne rozmiary to jeszcze nie kupiłam ani jednych spodni, kurtki czy sukienki, wszystko co mam dostałam od kolezanek :) i nie jest mi głupio w tym chodzić bo są to normalne dobre ciuchy :) 

pozdrawiam!

22 października 2024 , Komentarze (4)

Dość chwilę mnie nie było, ale serio czasu mam najczęściej tak mało że masakra. Ale jak zawsze trzymam się ogólnych postanowień i waga pięknie to pokazuje :) jestem z siebie mega dumna że ponad rok temu zdecydowałam się w końcu odchudzać i teraz mogę wchodzić w ciuchy jakie chce a nawet ubierać się na dziecięcym w sklepie :D serio ostatnio przymierzyłam spodnie mojej 11-latki i pasowały!!! Oczywiście nic jej nie powiedziałam bo by się młoda załamała że stara wchodzi w jej ciuchy i jeszcze jakieś głupoty z odchudzaniem by zaczęła stosować. Albo głodówki. W tym wieku te dzieciaki mają jeszcze pstro w głowie i naprawdę czasami głupie pomysły. 

ja jako tako powoli planuję już święta - heh wiem wariatka - ale nawet wczoraj mój najmłodszy wyciągną z szafy bałwanka i aniołka i się tym bawił :) i co chwilę pyta kiedy będzie śnieg i mikołaj :) 

a ja oczywiście mam już wstępną listę prezentów pod choinkę dla dzieci bo muszę zakupy rozłożyć w czasie - oprócz mojej trójki jest jeszcze czwórka dzieci od rodzeństwa męża więc wydatków jest dość dużo. 

poza tym idziemy w grudniu na 40 szwagra i znowu wydatek - wiadomo prezent musi być :) 

tak patrze to wydaje mi się że do końca roku mam same wydatki - heh - no jakoś to musimy ogarnąć. Przynajmniej waga mi nie szaleje, utrzymuje się wzorcowo, żadnych słodyczy to wiadomo. 

a no i jeszcze będę pierwszy raz piec sernik w piątek bo moja mama ma 60-tkę i coś jej trzeba ogarnąć. A że ona jest tak jak ja bardzo towarzyska i uwielbia imprezy to wyraźnie powiedziała że żadnej nie chce. W sumie to ma rację, w domu wśród najbliższych zjeść obiad, dostać po ciastku i tyle, a nie użerać się na imprezie z niekoniecznie trzeźwym towarzystwem. Popieram :) 

pozdrawiam!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.