Dzisiaj mija dokładnie 6 miesięcy, odkąd tak na sto procent zabrałam się za zrzucanie zbędnego balastu i postanowiłam dzielić się tym tutaj, na Vitalii.
Na początek szybkie podsumowanie liczbowe tego okresu.
Waga:
91 kg —> 79.4 kg —> - 11,6 kg
Obwody:
Szyja: 38 cm —> 33 cm —> - 5 cm
Ramię:
L: 37 cm —> 31 cm —> - 6 cm
P: 37 cm —> 31 cm —> - 6 cm
Piersi: 108 cm —> 97 cm —> - 11 cm
Talia: 96 cm —> 84 cm —> - 12 cm
Brzuch: 106 cm —> 96 cm —> - 10 cm
Biodra: 110 cm —> 99 cm —> - 11 cm
Udo:
L: 64 cm —> 57 cm —> - 7 cm
P: 64 cm —> 57 cm —> - 7 cm
Łydka:
L: 44 cm —> 40 cm —> - 4 cm
P: 45 cm —> 41 cm —> - 4 cm
Ogółem: - 83 cm
Teraz czas na rzecz, która wciąż mnie przeraża, czyli zdjęcia.
Niestety nie zrobiłam pierwszych zdjęć na samym początku przygody z Vitalią, (czy na początku tego roku, gdy w mojej głowie powoli rodziły się myśli, by zacząć coś ze sobą robić) a dopiero po miesiącu. Ale różnica pomiędzy jednymi a drugimi wynosi niemal 10 kg. Czyli to dość sporo, tak mi się wydaje.
Za każdym razem, gdy patrzę na te fotki, widzę coś innego. Raz jestem mega zadowolona, raz myślę, że mogłam postarać się o wiele, wiele bardziej. Wciąż wyglądam tak sobie, ale jedno jest pewne.
Widać różnicę.
Waszej ocenie pozostawiam to, czy jest ona duża, czy nie.
Ogólnie fotki nie są zbyt dobre, bo jako osoba mocno stroniąca od robienia sobie jakichkolwiek zdjęć, zwyczajnie nie potrafię ich robić. Ale wydaje mi się, że tak całkiem źle nie jest.
[Waga już nieco nieaktualna, ale w dniu robienia nowych zdjęć żyłam w przekonaniu, że właśnie tyle ważę. I zwyczajnie nie chciało mi się od nowa tego przerabiać, więc tak już zostanie. Zresztą, planuję do niej jak najszybciej wrócić, więc... Deal with it.]
Ogólnie podczas robienia świeżych zdjęć byłam w szoku, jak duża jest teraz na mnie ta koszulka. Gdy miałam ją wyciągniętą ze spodni latała wokół mnie jak opętana. Mocno poprawiło mi to humor. Myślę, że przy następnej sesji będę musiała założyć jakąś inną, bo już w ogóle zrobi się z niej mały spadochron.
Wciąż mam brzuchol, ale od początku wiedziałam, że z tym będzie najgorzej. Jednakże i tak sporo się zmieniło. Co mnie mocno cieszy.
Nogi i tyłek to wygryw życia. Jak zobaczyłam to zdjęcie bokiem to aż mi kopara opadła. Jednak ćwiczenia naprawdę dają rezultaty.
Ręce też lepiej wyglądają na tym drugim zdjęciu. Szkoda tylko, że wciąż mam pelikany. Ale ich to się raczej nigdy nie pozbędę.
Nawet ten mały fragment mojej twarzy wydaje się być o wiele szczuplejszy. Chyba że zwyczajnie mam złudzenia.
No dobra, koniec tych samozachwytów.
Kolejne zdjęcia za następne pół roku. Wierzę, że wtedy będzie jeszcze lepiej.
To by było na tyle.
Do następnego, ludzie 😊