Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
[29] Podsumowanie tygodnia — 23.11. - 29.11.


Witam 😀 

1. Kalorie — 5/7 — Jak zawsze nie idealnie, ale stabilnie. Wciąż nie do końca liczę kalorie, ale nie pozwalam sobie na zbytnie szaleństwo, więc jest okej. 

2. Woda — 7/7 

3. Spacery/marsze — 16,46 km — Trochę lepiej to wygląda w porównaniu z poprzednim tygodniem. Ale wciąż dno totalne. 

4. Fit w miesiąc — 3/5 — Teoretycznie zostały mi jeszcze dwa treningi z tego planu, które powinnam zrobić w poniedziałek i wtorek, ale postanowiłam je sobie odpuścić, żeby od poniedziałku zacząć MOVEmber od Cloe Thing. Dzięki temu zakończę go idealnie dzień przed Sylwestrem i ostatni dzień roku będę miała całkowicie wolny. 

5. Cardio — 12 min biegania (1,5 km) — Coś tam potruchtałam, ale malutko. Za to w ekstremalnych warunkach, bo zastał mnie już mały mróz i to było ciekawe doświadczenie. A znowu w weekend padał deszcz, więc też przygoda życia. 

Waga:

Sprzed tygodnia:

78.5 kg

Obecnie:

77.8 kg

Spadek:

- 0.7 kg

Kurczaki, jest już siedem na drugim miejscu, więc nic tylko świętować. Więc cieszę się jak nienormalna. 

Jestem już niemal na mecie i wciąż nie dowierzam, że udało mi się tak dużo wypracować. Raczej na Mikołajki nie uda mi się dobić do celu, bo moje spadki są jakie są, ale jestem pewna, że do końca roku na sto procent ujrzę na pasku te magiczne osiągnięcie celu. I będę mogła przejść do kolejnego etapu chudnięcia. 

Ogólnie to przypomniało mi się, że miałam dodawać tutaj małe non scales victories, ale – jak to ja – szybko o tym zapomniałam. Lecz dzięki temu po dłuższej przerwie mam ich kilka uzbieranych. 

1. To jeszcze nie takie stuprocentowe zwycięstwo, ale po sesji rozciągania czy po treningu jestem w stanie dotknąć czołem kolan. Pierwszy raz zauważyłam to, gdy rozciągałam się na siedząco, z jedną nogą wyprostowaną, a drugą zagiętą. To był tak fajny moment, że po skończeniu rozciągana spróbowałam zrobić to na stojąco i z lekkim wysiłkiem mi się to udało. Oczywiście z czasem będzie mi to przychodziło łatwiej, ale już teraz mnie to mocno cieszy. 

2. Chyba wcześniej o tym nie wspominałam, ale nigdy nie potrafiłam zrobić pompki. Nie byłam nawet w stanie zgiąć w jakikolwiek sposób rąk, żeby spróbować ją wykonać. Ale zauważyłam progres, odkąd sobie ćwiczę. Damska pompka zaczęła naprawdę przypominać pompkę, więc idę w dobrym kierunku. Może kiedyś uda mi się nawet zrobić prawdziwą porządną męską pompeczkę. Kto wie. Ogólnie moje ręce zrobiły się o wiele silniejsze i gdy napnę bicka, widzę jakieś tam mięśnie. 

3. Miałam nie kupować sobie żadnych nowych rzeczy, ale tak szczerze mam w nich coraz większe braki, więc postanowiłam skorzystać z uroków black friday i zamówiłam sobie parę ciuszków na SHEIN. Przy okazji tych zakupów zrobiłam małą szaloną rzecz i do koszyka dodałam strój kąpielowy. A w sumie dwa, jeden w rozmiarze L, drugi M. Pierwszy raz w życiu kupiłam sobie strój. I pierwszy raz udało mi się wygrać z własnymi głupimi myślami, które uparcie powtarzały mi, że jestem za wielka na wciśnięcie się w coś takiego. Już je przymierzałam i na ten moment nie jest najgorzej. Jeszcze nie leżą idealnie – są przyciasnawe, a tu i tam wystaje jakaś nieproszona fałdka – ale żywię nadzieję, że do przyszłych wakacji uda mi się coś dodatkowo schudnąć i będą dobre. 

4. Jak już jestem w temacie ubrań, kupiłam sobie dwie spódniczki. Jedną na Wigilię, a drugą na Sylwestra. Jak wiecie byłam/jestem średnio do nich nastawiona, ale już się nastawiłam na to, że będą stanowiły część moich świątecznych outfitów. Jeśli nie będę się czuła całkowicie okropnie (akurat na chwilę przed Bożym Narodzeniem wypada mi okres), może wstawię tutaj nawet jakieś zdjęcie. Zobaczymy. 

5. Nie jestem w stanie napchać się po brzegi. Wciąż zdarza mi się zjeść za dużo, ale nie są już to takie ilości jedzenia, jakie potrafiłam w siebie wcisnąć jeszcze pół roku temu. W końcu posiadam jakiś znak stopu, jeśli chodzi o moje obżarstwo. I cieszę się z tego bardzo mocno, bo jak wiadomo zbliżają się święta, a one kierują się  własnymi zasadami, więc na pewno będzie zabawnie. I chyba już o tym wcześniej pisałam, ale to rzecz tego typu, że trzeba się nią chwalić często i gęsto.

To byłoby na tyle. 

Widzimy się w przyszłym tygodniu 😀

  • kklaudia1882

    kklaudia1882

    30 listopada 2020, 14:10

    Świetnie Ci idzie, jeszcze chwila i będzie cel :) Brawo :) No i te wszystkie zwycięstwa, brawo :)

    • finebyme

      finebyme

      1 grudnia 2020, 14:38

      Dziękuję 😊 Już nie mogę się doczekać tego celu, chociaż wiem, że czeka mnie jeszcze sporo dalszej pracy nad sobą.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.