Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię poznawać, zwiedzać, doświadczać:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4831
Komentarzy: 42
Założony: 18 sierpnia 2018
Ostatni wpis: 26 sierpnia 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Pietruszka_86

kobieta, 38 lat, Warszawa

167 cm, 66.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

8 września 2018 , Komentarze (2)

Absolutnie nie jest. Przez ostatnie dni popłynęłam: pizza, bułki na śniadanie i kolację, spaghetti 3 dni pod rząd, pochrupywanie wafli ryżowych, sushi, lody i mega słodkie wino. Może nie brzmi to najgorzej, ale mnie niewiele potrzeba do tycia.

Co jest dobre? Dalej nie słodzę kawy, herbatę dosładzam łyżeczką miodu. Oprócz lodów nie miałam fazy na słodycze. Żadne czekolady, cukierki, wafelki mnie nie ciągną. Mam za to fazę na frytki i burgera(nie, nie z maca ;)). 

Od poniedziałku idę do pracy, także powinnam się w końcu ustabilizować. Po wypłacie z byłej pracy ogarnę się w końcu z tym basenem. Teraz dziaduję:/ 

Moja sylwetka szybko zmienia się pod wpływem sportu. Szczególnie na nogach i rękach szybko zarysowują się mięśnie. 

Zaraz zjem śniadanie. Pokornie wracam do owsianki:)

4 września 2018 , Skomentuj

Hejka!

Po 3 dniach wróciłam od mojej mamy. Fajnie tak sobie pobyć na wsi - blisko do lasu, jabłka i pomidorki rwane z ogródka:) Codziennie też chodziłam na grzyby co poskutkowało całkiem niezłym zapasem suszonych i zamrożonych grzybków. Las wygląda przepięknie!!! Zielony miękki mech, kwitnące wrzosy... coś pięknego:)

Dostałam też pyszny miód własnej produkcji od cioci - moja pozycja obowiązkowa do herbatki w chłodne wieczory.  W ogóle to chyba nie wspominałam, ale kocham jesień!!! :) Taką złotą i słoneczną. Pewnie dlatego, że sama jestem typem jesieni ;)  Już nie mogę się doczekać aromatów z kominka i grzanego wina z pomarańczą... rozmarzyłam się:)

a Tym czasem, ja tu pitu, pitu... a przytyło mi się 0,5 kg :P Słodyczy nie jadłam, grzeczna byłam i takie kwiatki :P Wczoraj wieczorem za to wypiłam winko z D., miały być 2, ale po jednym mnie zmogło i odpuściliśmy. 

Jutro wybieramy się z koleżankami nad wodę. W sumie to ostatni dzwonek na takie wypady. Biorę kostium z cicha nadzieją, że dam radę popływać:) 

Tegoroczne wakacje będę bardzo dobrze wspominać, nie spełniłam tylko jednego punktu jakim  był spływ kajakowy, ale może jeszcze to nadrobię?:)

Spotykałam się ze znajomymi, były wypady nad wodę, grille, pikniki. Odwiedziliśmy z D. kilka fajnych miejsc i pojechaliśmy pierwszy raz od 4 lat na urlop!!!! :D Próbowałam ciekawych dań i nieznanych mi kuchni. Jest megaaaa !!!

Teraz postawię sobie kolejne cele na jesień i zimę:)

Co dzisiaj zjadłam:

płatki owsiane z połową jogurtu naturalnego + figa, śliwka, morwa i orzechy. Syci :)

przekąska: jabłko i 4 wafle kukurydziane

obiad nieszczęsne spaghetti, które męczę, żeby się nie zmarnowało.

kolacja, mam w planie bułkę z serem i pomidorkami.

bajo ;)

31 sierpnia 2018 , Komentarze (2)

Hejka!!! :D

Waga nie drgnęła. Dobre i tyle. Najważniejsze, że nie podskoczyła :D 

Od 10.09 zaczynam nową pracę i to na lepszych warunkach:) Teraz dopiero mogę się zrelaksować. 

Jutro jadę do mojej mamy. Chcę tam zostać do poniedziałku i korzystać z uroków natury. Pójdę na grzyby i nad rzekę:)

Śniadanie zjadłam bardzo późno, w sumie to już był ostatni dzwonek. Zaczynałam się już źle czuć z głodu. Wszystko przez to, że za późno wstałam. Bardzo źle!

Zjadłam owsiankę z bakaliami i gruszką oraz  z połową jogurtu naturalnego. Pyszna i sycąca:)

Na obiad będzie spaghetti, a na kolacje mam wynalazek. Kupiłam ostatnio w lidlu coś o nazwie "trendy lunch", a jest to mieszanka zielonej soczewicy, kaszy bulgur i pęczaku. Zapakowane w torebki po 100 gram jak ryż(tak samo się zresztą przyrządza). Są też różne wersje smakowe...no, ale ja nie o tym... ;P   Zrobiłam faszerowane kapelusze pieczarek portobello z tymże  miksem, dodałam jajko, natkę, a na wierzch pomidorki i ser. Zapiekłam i gotowe:)

Wczoraj z D. oglądaliśmy w nocy horror(już wiadomo czemu nie mogłam rano wstać:P), oczywiście się bałam strasznie i wyprawa do wc w samotności była ponad moje siły :)

Zrobiłam sobie tez listę "must have" na sezon jesień-zima... nie jest dobrze. Musze kupić baleriny, spodnie, swetry, spódnice i rajstopy...a spodobała mi się jeszcze taka futrzana kamizelka :/ Jak żyć?! :D

Zmykam na drzemkę. Potem obiad i lecę na imprezkę "odejściową" :D

28 sierpnia 2018 , Skomentuj

Hejka!

Dzisiaj jest całkiem ok. Sytuacja z pracą też się klaruje ponieważ w czwartek idę dogadać szczegóły zatrudnienia. Tym razem to "moja" branża i równoważny system pracy. 

Na śniadanko zjadłam owsiankę tym razem "food by Ann" byłam ciekawa, ale szału nie ma. Wolę jednak własną kompozycję. Mam jeszcze jedną wersję z porzeczką i zobaczę czy ta będzie smaczniejsza.

przekąsiłam też kilka wafli kukurydzianych z bazylią i jabłko.

Na obiad był pieczone dorsz i talarki z ziemniaków w ziołach, a do tego 3 kapelusze pieczarek.

A kolacja właśnie leży przede mną i czeka na pożarcie. 1,5 kolby kukurydzy :D

Chciałabym sobie kupić parowar, dużo bardziej smakują mi warzywa w takiej wersji. Można też przygotować w nim mięso itp. Koszt nie jest wielki, także pomyślę:)

No i najważniejsze! Mój narzeczony jest bardziej znany z uszczypliwych uwag niż komplementów:P a tu dzisiaj niespodzianka! Usłyszałam, że coraz fajniej wyglądam :D:D:D

27 sierpnia 2018 , Komentarze (1)

Dzisiaj miałam dzień wolny, zadbałam trochę o siebie tzn. zrobiłam sobie hybrydy na dłoniach i stopach. Na stopach trochę gorzej wyszło, ale myślę, że nikt tak intensywnie się nie będzie im przypatrywał :P

Byłam też na scalingu na NFZ, każdemu przysługuje taka nieodpłatna wizyta, to skorzystałam. Ucieszyłam się też bo moja koślawa 8 też na NFZ może być usunięta. Natomiast wszelkie ubytki tylko u mojej sprawdzonej dentystki zrobię, niestety trzeba będzie zabulić.

Schudłam też już 4,7 kg od połowy czerwca :D Mieszczę się już w dawno zapomniane spodnie, ale jeszcze nie mogę się w nich ruszać xD  Na Vitalii moje spadki nie wyglądają imponująco bo nie wpisałam stanu początkowego:P

No i tyle z pozytywów. 

Mieli się dzisiaj do mnie odezwać z wynikiem rekrutacji. Przeszłam do 2 etapu i na tym się skończyło. Telefonu nie było. No trudno, pocieszam się tylko tym, że i tak nie pasował mi system pracy bo ja wolę 12h zmiany ;)

Może to znak, że powinniśmy się z moim D. ruszyć i otworzyć własny sklep. Oboje jesteśmy zoologicznymi świrami:) 

Za to w prawie byłej pracy trzaskam sobie nadgodziny bo nie mają ludzi. Zawsze trochę hajsów się przyda.

A co do diety, jest ok. Dzisiaj sobie zrobiłam dzień dobroci dla sadła i wypiłam mega słodkie cappucino. Pochrupałam sobie też krążki kukurydziane z bazylią z lidla. Kupiłam tez bazę do musli, taką mieszkankę 5 zbóż plus dodatki(morwę suszoną, orzechy i śliwki suszone). Jem to codziennie rano na śniadanie z jogurtem naturalnym i wkrojonym owocem. 

Na obiad robię lżejszą wersję tradycyjnych dań. Więcej piekę niż smażę. Dzisiaj np. miałam na obiad pulpeciki z indyka w sobie batatowo - dyniowym, a na jutro będzie dorsz pieczony z frytkami własnej roboty z piekarnika.

Nie piję też żadnych słodzonych napojów, nie używam cukru do kawy. Nie wiem jeszcze co z herbatą...może miodem będę po prostu słodzić. Gorzkiej nie zdzierżę :P

No i tym gorzkim akcentem kończę wpis :( Smuteczek:(

22 sierpnia 2018 , Komentarze (2)

Hejka! 

No dzisiaj to w mojej (prawie)byłej pracy przeszli sami siebie. Otóż, z końcem miesiąca rozwiązuję umowę - wszystko cacy, elegancko, wypowiedzenie przed końcem czerwca złożyłam i inne szmery bajery. Poprosiłam o wyliczenie urlopu i o odbiór. Księgowa wyliczała, czekaliśmy bity miesiąc na efekt, w końcu dostaliśmy grafik i urlop do końca miesiąca. Bo grafik dostaliśmy 15 na bieżący miesiąc:D Ekwiwalentu nie chciałam. Pozostałe osoby odchodzące również - tak stadnie się zwalniamy. A tu telefon...sms...jakbym chwilę dłużej nie odebrała to pewnie i gołąb pocztowy...i wielki problem, bo pomyłka... i tym sposobem zabrakło mi godzin i muszę wrócić na 3 dni:P Nawet odejść się normalnie nie da... xD  

Za to wczoraj dzień CU-DO-WNY!!!!  Pojechałyśmy z koleżanką 3 stacje kolejka za Wawę nad jeziorko. Plaża, piaseczek, glony nie smyrają po nogach...no cudo:) Pływałam, opalałam się. Pełnia szczęścia :D

Jeszcze mamy w palnie spływ kajakami w Pomiechówku. 

Dzisiaj miałam drugą, już ostatnia część rozmowy kwalifikacyjnej. Teraz czekam na werdykt :) Najwyżej odbiję sobie na bezrobociu stracone 3 dni wakacji i to z nawiązką ;)

Potem spotkanie z koleżanką i lody, a co mi tam zjadłam ze smakiem i wcale nie żałuję:)

Mam jeszcze w planie piwo z narzeczonym, taki odpust dzisiaj.

I to by było na tyle, nie ważę się bo @.

Cześć i czołem, kluski z rosołem ;P

20 sierpnia 2018 , Komentarze (6)

Może nie jak burza, ale małymi kroczkami idę na przód:) Dzisiaj na wadze ukazało się 71,3 kg!!!! Już nie mogę się doczekać, aż pożegnam tę straszną 7 z przodu.

Ale spokojnie, wszystko w swoim czasie :)

Dzisiaj wybrałam się na zakupy, trochę pierdół w rossmannie(nawet tych faktycznie potrzebnych), oddałam też łańcuszek do naprawy i...kupiłam sobie złote kolczyki. Dokładnie takie jak chciałam, piękne kuleczki - ponadczasowe i pasujące do wszystkiego:) Jestem zadowolona! 

Przysiadłam tez nad menu tygodniowym i okazało się, że muszę dokupić raptem kilka składników. Same plusy, nic się nie marnuje, a i pieniążków mniej ucieka na zakupach:)

Była tez chwila na głębokie przemyślenia xD  Tak na siebie spojrzałam w lustrze i myślę sobie, że jest potencjał. Wiadomo, że pewnych rzeczy nie przeskoczę, ale coś mogę poprawić. 

Na pierwszy rzut poprawiania idą moje nutriowe zęby - umówiłam się na oczyszczanie:)

Wybieram się jak sójka za morze na basen, ciężkim przypadkiem jestem. Nie lubię chodzić sama, a już tym bardziej pierwszy raz jak nie znam miejsca. Towarzystwa niestety brak:/ Jutro za to popływam w jeziorze :D Jeziorko, jeziorko, jeziorko :D

a moje menu dzisiejsze prezentuje się tak:

śniadanie: bułka z masłem i pomidorem + kabanosy(takie cienkie z chili 5 sztuk)

obiad: kurczak po chińsku z ryżem

kolacja: zupa z trupa...jeszcze nie wymysliłam:P

I tym wspaniałym akcentem kończę moje grafomańskie popisy i idę ogarnąć chałupę :)

pozdrawiam ciepło! :)

19 sierpnia 2018 , Komentarze (4)

Tak jak w tytule, praktycznie cały dzień spędziłam na czytaniu książki - jedynie robiłam sobie przerwy na spacery z psem i ogarnięcie domu:) Bardzo brakowało mi takiego czasu dla siebie, gdzie nic nie muszę. Taki błogi stan potrwa jeszcze do 1 września o ile przejdę końcową rozmowę kwalifikacyjną(2 etap) we wtorek. Jeżeli nie, to trochę kicha, bo póki co jestem jeszcze na urlopie z poprzedniej pracy, a potem to już będę po prostu bezrobotna ;P 

W każdym razie w planie jest jeszcze wyjazd ze znajomymi na plażę i impreza "odejściowa" do tego czasu :D 

A co do jedzenia to było całkiem ok, generalnie nie jestem jakoś szczególnie głodna i bardziej z rozsądku niż potrzeby zjadłam kolację.

Na śniadanie zjadłam musli z jogurtem naturalnym i wkrojonym melonem i śliwką,

obiad stanowiła połowa naleśnika z kurczakiem i kurkami(to był duży naleśnik, nie taki standardowy)

a na kolację było leczo:) Zapomniałam jeszcze o przekąsce czyli nektarynce, wyjątkowo okazałej.

Muszę jeszcze przyszykować obiad na jutro, ale pójdę na łatwiznę bo zrobię kurczaka z ryżem po chińsku. Ostatnio też próbowaliśmy różnych kuchni, żeby poszerzyć trochę horyzonty i D. dał się namówić na wegańską knajpkę, a ja na sushi :D 

Muszę też przysiąść nad menu na na najbliższy tydzień bo za dużo jedzenia mi się marnuje. Dzisiaj np. musiałam wyrzucić twaróg i paczkę wędliny ;/ nie cierpię marnować. Także czeka mnie przegląd lodówki i szafek, a potem racjonalne planowanie. Nawet już sobie przyszykowałam szablony:) 

18 sierpnia 2018 , Skomentuj

Hejka!

Odchudzanie zaczęłam 15 czerwca, a od tamtego czasu ubyło mi 3,5kg:) Nie zależy mi n szybkich efektach, najważniejsze żeby były trwałe. Przytyłam w ciągu ostatnich 4 lat, a to coś słodkiego, a to piwko wieczorem...a jak piwko, albo winko to przekąska do tego. Słodkie napoje, fast foody... sama sobie na to zapracowałam :(  

Ubrania są na mnie za małe, narzeczony robi docinki(niby, że motywujące...), a ja przez długi czas nie dopuszczałam do siebie myśli, że po prostu się spasłam:/

Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, trzeba wziąć się do roboty :)

Mam nadzieję, że znajdę tutaj wsparcie i motywację:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.