Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię poznawać, zwiedzać, doświadczać:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4829
Komentarzy: 42
Założony: 18 sierpnia 2018
Ostatni wpis: 26 sierpnia 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Pietruszka_86

kobieta, 38 lat, Warszawa

167 cm, 66.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

26 sierpnia 2019 , Skomentuj

Duuuużo się zmieniło w ostatnim czasie....oj dużo. Przeprowadzka o prawie 500 km, zmiana pracy i to taka totalna na kompletnie inną branżę, nowi ludzie...wszystko nowe.

Nie we wszystkim się odnalazłam. Teraz mieszkamy sobie w takiej wiosce, bardzo ładnej zresztą. Jest duże jezioro, plaża, lasy... no pięknie...a ja za czym tęsknię? za biedronką :P Serio. Totalnie nie umiem się przestawić na to, że nie mogę w każdej chwili iść do sklepu jakiego chcę, jestem uzależniona od rozkładu jazdy busów, które też za często nie jeżdżą i przede wszystkim brakuje mi znajomych :( Za byłą praca też tęsknię. Mimo, że była ciężka - za to branża była "moja".Nie umiem też się przestawić na 8h system pracy. W ogóle nie czuję, że mam wolne i to chodzenie 5-6 dni pod rząd mnie dobija...serio wolałam 14h w pracy, a potem wolny cały dzień. Mój D. też zmienił pracę i też totalnie inną. Teraz jeździ za granicę dostawczakiem i niestety też często go nie ma. Narzekam, nie da się ukryć. Pesymizm aż ode mnie bije.  

Plusem jest na pewno spokój, tanie mieszkanie(2 razy tańsze niż w Wawie). Dorabiam też sobie pracując w weekendy na polu kwiatowym(i tak nie mam co ze sobą zrobić to chociaż sobie dorabiam). Plewie, ścinam kwiaty, a czasami tez sprzedaję. Akurat dla mnie to bardzo ok.Ręce mam zajęte, ale mogę sobie w tym czasie posłuchać podcastów, albo pogadać przez telefon na słuchawkach.

Za zarobione pieniądze kupuję sobie ubrania, a jak już uzupełnię braki to zacznę odkładać na wyjazd w ciekawe miejsce. 

Waga mi się utrzymuje w granicach 66,3 - 66,5 kg...a odżywiam się głownie kanapkami i słodyczami. W nowej rzeczywistości nie ogarniam robienia obiadów :P

W październiku jedziemy na wesele do koleżanki i chciałabym zrzucić jeszcze 5 kg. Na początek chcę ograniczyć słodycze - zupełnie się nie da póki  jest sezon na lody :)

25 stycznia 2019 , Komentarze (1)

Hejka! Nie dałam rady wczoraj nawet odpalić kompa po powrocie. Za to z rana pognałam na siłownię i chwilę poćwiczyłam na orbitreku, a potem uczestniczyłam w zajęciach TBC. Zostałam jeszcze na zdrowym kręgosłupie, który słowo daję przynosi mi mega ulgę! Na wtorek jestem umówiona z trenerem personalnym. W ramach abonamentu przysługują takie 2 spotkania w miesiącu. Po rozmowie telefonicznej mogę stwierdzić, że to fajna babeczka - zrobiła ze mną wywiad nad czym chcę pracować, czy mam jakieś bóle itp. Może w końcu nauczę się używać tych wszystkich maszyn na siłowni:P 

Wczoraj się zważyłam i zmiana niewielka -0,2kg, ale za to -2 cm w talii i -3 w brzuchu:) Czuję się też taka bardziej zwięzła :D W pracy koleżanka zauważyła, że wyszczuplałam, a nawet mój D. mnie skomplementował, że fajnie wyglądam - wow...bo on raczej wylewny nie jest;) Także miło, bo mam motywację skoro widać efekty. 

Odebrałam też sukienunię z mohito...jest piękna!!! Zwykła czarna, ale w zależności od dodatków można ją nosić w wersji eleganckiej jak i typowo casualowo:) Jestem zadowolona bo próbuję skomponowac swoją szafę i nadać jej jakiś jednorodny styl.

Żeby nie było, że każda rzecz jest z innej parafii, a do tego nic ze sobą nie gra.  Nie, nie, nie...dlatego pracuję nad tym !

Dzisiaj z pełną świadomością zjadłam 3 faworki i... szału nie było:P No, ale plus jest taki, że więcej słodkiego już mi się nie chce.

a teraz fotencje żarełka:

czwartek(bardzo fajna opcja śniadaniowa z wytrawnym omletem - będę powtarzać, kotlet z indyka, ziemniaki i ogórek :)

piątek(owsianka z wiśniami i truskawkami, łosoś z piekarnika, ziemniory i surówka z kapusty)

Miałam fazę na ziemniaki z wody:D za to jutro będzie leczo:)

22 stycznia 2019 , Komentarze (2)

Hejka! 

Dzisiaj nic szczególnego się nie wydarzyło. Jedynie podśpiewywałam sobie utwory Queen, a to dlatego, że oglądaliśmy wczoraj film "Bohemian rhapsody". Nie zdawałam sobie sprawy, że Freddie Mercury był tak charyzmatyczną postacią z barwnym życiorysem. Pamiętam jak dostałam od brata swoją pierwszą "dorosłą" kasetę od brata właśnie Queen...ale nic z tego nie rozumiałam i jakoś nie zapałałam wtedy sympatią do niej...Majka Jeżowska i Smerfy chyba bardziej pasowały do gustu 8 latki :D

W pracy byłam bez życia i jeszcze na koniec się wkurzyłam. Wpychają mnie na siłę na wyższe stanowisko...a ja wcale nie chcę! Oczywiście to już postanowione, a ja tak nienawidzę papierkowej roboty, niezgodności w gotówce(rozliczanie kas) i  innych przyjemności płynących z tej funkcji :/  No, ale nic... jakoś się z tego wymiksuję bez konieczności zmieniania pracy ;P

Dzisiaj pojedzone było:

śniadanie - chleb samo ziarno z połową twarogu i jogurtem naturalnym, a do tego domowy dżem truskawkowy:)

Przekąska - jabłko

Obiad - papryka faszerowana dynią, brązowym ryżem, pieczarkami i mięsem z indyka

a teraz czas na kąpiel i spać! Jutro mam nadgodziny, ale tylko do 14, a potem...ćwiczenia! :D

21 stycznia 2019 , Komentarze (6)

Hejka! Wstałam dzisiaj o 9 i leżałam jeszcze z kawką w łóżku do 10 :) Potem wyszłam z psem na spacer, zrobiłam zakupy na kilka dni, ogarnęłam mieszkanie i przeczytałam książkę:) Autorką książki jest Magdalena Witkiewicz, a tytuł to "Zamek na piasku". Bardzo polubiłam styl tej pisarki i łykam jej książki jak pelikan ;) Jedyna która nie przypadła mi do gustu to "Szkoła żon" a reszta jest jak najbardziej na tak. Odkąd dostałam kindle od mojego Misiosława to w ogóle czytam jak szalona :D 

Zrobiłam sobie dzisiaj przerwę od ćwiczeń. Mam jeszcze spore zakwasy w plecach po wczorajszych, a zbieram siły na środę!

Jutro jestem w pracy, także dzień wyjęty z życia. 

Oglądałam ostatnio dokument o cukrze dostępny na you tube(co prawda podzieliłam na 3 razy bo oglądam podczas kąpieli hihi;)) i to jakaś masakra... Zainspirowana filmem poczytałam sobie składy produktów, które mam w domu hmmm...cukier jest dodany nawet do curry i przyprawy do ziemniaków... szok!!! 

a teraz moje jedzonko:

pozdrowionka!

20 stycznia 2019 , Komentarze (2)

Hejka! Sobota była słaba, to dla równowagi niedziela była całkiem spoko!

Wstałam w miarę wcześnie bo na 9:30 leciałam na ćwiczenia - miałam iść na jedne zajęcia, a zostałam w końcu na 3 :D  Pierwsze to bikini 2019(okazało się, że mój triceps nie pamiętał o swoim istnieniu), drugie to zdrowy kręgosłup(super!!! mój kręgosłup i łydki są mega zadowolone:)) i ostatnie najulubieńsze czyli zumba :D To nic, że nie umiem jeszcze układu i pląsam w drugą stronę niż wszyscy - ważne, że mam banana na buźce jeszcze długo po zakończeniu zajęć:) To chyba jedyne zajęcia, kiedy jestem autentycznie zawiedziona, że to już koniec.

Jedzeniowo bez grzeszków. Fot nie wstawiam bo zapomniałam zrobić:P Zresztą nic ciekawego nie było bo dojadamy resztki. Nienawidzę marnować jedzenia. A marnuje się u mnie pieczywo i chyba najrozsądniej będzie mrozić już pokrojone pieczywo i wyciągać po 2 kromki doraźnie. Codziennie nie jem. Jutro skoczę do piekarni po jakiś fajny chlebek:)

Zamówiłam sobie też prościutką dzianinową sukienkę z mohito za całe 39,99 zł.Czarna, przyległa idealna na co dzień. 

Lecę z psem na spacer, a potem jak dam jeszcze radę to sobie poczytam:)

19 stycznia 2019 , Komentarze (7)

Hejka! Słaby dzień...oj słaby... 

Totalnie się nie wyspałam. Wstałam za późno i nie zdążyłam się nawet umalować tzn. miałam wybór: zjeść śniadanie, albo się pomalować. Wybrałam to pierwsze:)

W pracy był jakiś szał ciał i uprzęży... no dziwni klienci przychodzili z jeszcze dziwniejszymi sprawami w ilościach hurtowych :P Miałam serdecznie dość! 

W ogóle męczy mnie już taka praca w wiecznym chaosie i hałasie. Marzy mi się spokojna praca i życie na wsi...serio. O niczym tak nie marzę jak o ciszy i świętym spokoju:)

Co do jedzenia było dobrze, zresztą jak się siedzi przez 14 h w pracy + 2 h na dojazdy o ciężko mieć czas na jedzenie:P

Śniadanko: owsianka z malinami, porzeczkami, orzechami nerkowca, migdałami i bananem

Obiado - przekąska:

czyli jabłko i pulpeciki z indyka w sosie z dyni i brązowym ryżem

18 stycznia 2019 , Komentarze (2)

Co za cudowny dzień!!! a dlaczego? bo się wyspałam:) Zjadłam śniadanko, poszłam z psem na spacer, potem zamówiliśmy ramen(mniam) i oglądaliśmy filmy...ale żeby nie było tak leniwcowo to byłam również na treningu lessmilles. Nooo... zmachałam się, ale moja kondycja z zajęć na zajęcia jest lepsza i to jest mega budujące!!! 

Dzisiaj zrobiłam też pomiary i jestem bardzo ciekawa jak będą się zmieniać. 

Oprócz tego udało mi się umówić do chirurga szczękowego na rwanie ósemki i to wcale nie na przyszły rok, a na marzec :D

a tutaj moje żarełko:

17 stycznia 2019 , Komentarze (4)

Wczorajszy dzień uważam za bardzo udany, a to za sprawą ćwiczeń:) Byłam na body shape i miałam fajne ćwiczenia ze sztangą - zmachałam się niemiłosiernie! Teraz mam zakwasy w ramionach ;P Cieszę się, że mogę korzystać z różnych wariantów ćwiczeń i co najważniejsze wychodzę zadowolona:)

Wieczorem miałam mały grzeszek w postaci sushi. Przyjechał do nas na noc kolega D. i zamówili sobie pizze, a ja się wyłamałam i wciągnęłam pyszne sushi :) Piwa też nie piłam, ale nie miałam po protu ochoty.

Zaraz idę się kąpać,  potem spać - jutro trzeba wcześnie wstać i podziałać na ćwiczeniach:)

16 stycznia 2019 , Komentarze (1)

Poszłam się zważyć...a tam 70,6kg !!!(puchar) Co oznacza, że mam szansę w końcu pożegnać tę przeklętą i zaklętą 7!!! :)  Ależ się ucieszyłam8) 

No, ale na laurach oczywiście nie spoczywam, dzisiaj wypocę z siebie litry na body shape. Instruktorka nie ma litości i dobrze ;)

Fizycznie i psychicznie czuję dużo lepiej odkąd ćwiczę(mimo, że zakwasy bolą...oj bolą) mam więcej energii i lepszy humor. 

Dieta nie mam restrykcyjnej, jem normalnie pieczywo, makaron ziemniaki itp. inaczej bym chyba zwariowała.

Natomiast słodycze, słodkie napoje i soki rzuciłam w cholerę. Nie powiem, że czasem nie skuszę się na coś słodkiego...ale jest różnica pomiędzy od czasu do czasu...a wpieprzaniem ;)

No nic, obrałam dobry kierunek teraz ważna jest konsekwencja :)

13 stycznia 2019 , Skomentuj

Powolutku, a w sumie to w żółwim tempie sobie chudnę...kilogram na miesiąc. Nowa praca jest bardzo wymagająca 14h (a niekiedy więcej) godzin na nogach. Początkowo po powrocie do domu miałam fazę na żarcie, dosłownie co się nawinęło pod rękę to jadłam byleby się napchać i oczywiście przytyłam...Jednak po 2 miesiącach się ogarnęłam i ustabilizowałam. Słodycze jem okazjonalnie, czasami sobie coś fajnego zamówimy z D., ale nie codziennie i w ramach obiadu. W dni pracujące ostatni posiłek jem o 16, potem nie mam już kiedy, a w domu jestem ok 24...nic tylko wykapać się i spać. 

No, ale jest tez mój życiowy przełom...normalnie kamień milowy:D Ja, Marta śmigam na fitness !!!! Pierwszy raz w życiu odważyłam się i poszłam, a jak wyszłam to stwierdziłam, że głupia byłam i nie chodziłam do tej pory:p Zajęcia są bardzo różne, niektóre bardzo intensywne inne lżejsze, ale po każdych jestem zlana potem i szczęśliwa:) Wykupiłam sobie karnet na rok, ale co jest najlepsze co miesiąc dostaję jeszcze 4 wejściówki na basen. Jak skończy mi się tylko @ to pójdę i tam:) 

A z innych to dostałam kindle 4 i jestem zakochana (zakochany)Czytam jak szalona mimo wcześniejszych obaw. Od połowy listopada przeczytałam już 10 książek...i nie zamierzam zaprzestawać (cwaniak)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.