Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

I co ja robię tu, ooo... co ja tutaj robię? Już piszę: Trafiłem na portal, gdy na wyświetlaczu wagi zobaczyłem wynik ponad 115 kg! Przy moim wzroście 174 cm to cud, że często słyszę: ,,żartujesz, nie widać po tobie". Ale to niestety fakt. Do niechlubnego rekordu sprzed ponad roku brakuje mi nieco ponad 3 kg, choć 20 lat temu być może ważyłem jeszcze więcej (dobrze, że tego wtedy nie sprawdzałem). Pomyślałem, że skoro w walce z otyłością nic w zasadzie się przez lata nie zmieniło, trzeba robić z tym coś innego niż dotąd, coś czego nie próbowałem. Dlatego dołązyłem do Was i liczę na Wasze wsparcie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20664
Komentarzy: 467
Założony: 27 czerwca 2018
Ostatni wpis: 1 stycznia 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
rafal11235

mężczyzna, 46 lat, Radom

174 cm, 113.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 stycznia 2019 , Komentarze (11)

Jaki będzie ten rok? Kto wie? Mogę tylko napisać, jaki chciałbym, żeby był:

Rok rozwoju w wierze.

Rok przyjaźni i nowych znajomości.

Rok nadziei na miłość.

Rok dbania o zdrowie fizyczne i psychiczne, w szczególności zdrowe odżywianie i systematyczną aktywność fizyczną.

Rok twórczości literackiej.

Życzę wszystkim spełnienia w całości choć trzech z marzeń i pragnień związanych z 2019  rokiem.

23 grudnia 2018 , Komentarze (4)

Żeby nie było- piszę w temacie odżywiania. Pamiętam jak dziś- rok temu kontrolowałem wagę codziennie, tuż przed świętami wziąłęm się za siebie i masa spadała- rankiem w wigilię 2017 ważyłem najmniej od kilku miesięcy. I przy stole wigilijnym umiarkowanie szalałem. W pierwszy dzień Bożego Narodzenia też nie było najgorzej z nadwyżką kalorii. A 26 grudnia 2017- zlot rodzinny i biesiada do 3 nad ranem przy alkoholu. Jako że nienajlepiej już go toleruję, dużo wrzucałem przekąsek i napojów do mojego śmietnika żołądkowego, żeby jakoś alko mnie nie powaliło za szybko. Rankiem na 7.30 do pracy... wskakuję na wagę, a ta mi wskazuje dokładnie 6 kg więcej niż w wigilię :) Czyli w ciągu trzech dni z najniższego od kilku miesięcy wyniku przeskocxzyłem do najwyższego od kilku miesięcy! Jak będzie w te święta? Mam nadzieję, że będę wyjątkiem od reguły: historia lubi się powtarzać. Będę ostrożny przy stole rodzinnym- obiecuję sobie!

22 grudnia 2018 , Komentarze (9)

Jestem na Vitalii od 27 czerwca tego roku. Założyłem konto, bo sięgnąłem chyba wtedy dna- 115,3 kg, problemy z kondycją, nawet zawiązanie buta już było wyzwaniem. Pomyślałem wtedy, że trzeba robić coś z tym tematem, coś nowego... Minęło od tego czasu pół roku- efekt dość lichy, bo 3,7 kg. Choć nie powiem, początki były obiecujące- dzięki porze letniej, namiętnym jeżdzeniu na rowerze, ale i z małymi oszustwami typu katowanie się ćwiczeniami przez ważeniem waga spadała regularnie przez półtora miesiąca do poziomu 107 kg. Później już szybowała w górę i obecnie oscyluje w okolicach 112 kg.  Nie mniej jednak jestem nadal pełen nadziei, że kiedyś znajdę siły, by dbać regularnie o siebie, w szczegółności o zdrowe odżywianie się i kondycję fizyczną. Czas pokaże jak będzie w Nowym 2019 Roku... Co do Vitalii chciałbym regularnie pisać dziennik, w którym zapisywałbym posiłki, aktywność fizyczną i ogólnie co danego dnia zrobiłem dla siebie dobrego i dokumentować popełniane błędy. Zamierzam też referować przeczytane pozycje popularnonaukowe o tematyce zdrowego odżywiania się i aktywności fizycznej, a także dzielić się ciekawostkami zaczerpniętymi w necie. Zacznę od pracy naukowej, którą obecnie studiuję:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/122035/psychologia-...

https://www.ibuk.pl/fiszka/2470/psychologia-nadmie...

16 grudnia 2018 , Komentarze (10)

Wiecznie się spóźniam, wiecznie gonię czas... Wczoraj po raz  kolejny to mi się przytrafiło: umówiłem się na spotkanie, a dziwnym trafem nagle okazało się, że źle sprawdziłem sobotni rozkład autobusów i mogę się grubo spóźnić. Podjąłęm decyzję: biegnę! Do celu może jakieś dwa kilometry. Przy mojej tuszy i braku aktywności fizycznej ... miłe zaskoczenie- nie męczę się aż tak, jak zakładałem, kondycja nie najgorsza. I nagła myśl: może wreszcie czas, żeby zrobić to, co wiadomo od zawsze- zadbać o swoje zdrowie i wspomóc kontrolę tuszy poprzez regularny systematyczny trening, wysiłek fizyczny. Jako, że lubię słowne igraszki, podczas przebieżki wymymyśliłem slogan:

Załóż codzień dres
a tuszy nastanie kres!

Tak się składa, że od paru dni koleżka namawia mnie, żebym wziął udział w radomskim corocznym Biegu Kazików, który odbywa się na dystansie 10 km około 4 marca. Zawsze mu odpowiadałem w stylu: No way! Ale podczas wczorajszego biegu po raz pierwszy myśl: wiecznie gdzieś gonisz, ciągle w biegu- może zacznij biegać celowo, polanowo, systematycznie- zacznij przygodę z bieganiem, zacznij przygotowania do Kazików. Dzięki takiej aktywności spadek kilogramów masz jak w banku! Tak wiec ... okaże się wkrótce, czy to olśnienie przekłuję w działanie... Trzymajcie kciuki, by nie skończyło się znowu w fazie pomysłu i planowania. Tymczasem teraz wstaję z wyra i wkładam dres :))

15 grudnia 2018 , Komentarze (7)

Kuracja odchudzająca

Rano keks-
Wieczór- seks.

To jedna z fraszek mojego mistrza- Jana Sztaudyngera, którego uwielbiam i mnie inspiruje. Drugi z mistrzów słowa i pointy to Stanisław Jerzy Lec. Nie raz pewnie zaprezentuję tu ich fraszki.

Jak już kiedyś napomniałem, chcę wydać tomik fraszek za jakieś dwa lata. Systematycznie nad nim pracuję. Mam ich jak dotąd 70, a wysyłam moją pracę do wydawnictw, gdy napiszę co najmniej 800. W grudniu br. napisałem 36 fraszek, więc tempo pisania jest wysoce zadawalające. Jeśli będę pisał średnio 40 miesięcznie- byłoby super. Gdy któraś będzie nawiązywać do tematyki odchudzania, wrzucę ją w poście na Vitalii.

14 grudnia 2018 , Komentarze (2)

Patrzę w lustro,
myślę: bóstwo!

To z mojego tomiku fraszek, który wydam za dwa lata:D

Obyście zawsze tak właśnie o sobie myślały, bez względu na wskazania głupiej wagi. Tego właśnie Wam życzę.

11 grudnia 2018 , Komentarze (11)

Nie tak miało być!
Chciałem schudnąć- już nie tyć.
A tymczasem-
coraz większym staję się grubasem(strach)
Duch ochoczy- ale słaba wola!
Ciężka jest grubasa dola!
Krok do przodu robię, a dwa w tył-
więc zadek- taki jest, jaki i był
Wiem- tak dopóty będzie, niestety
dopóki zamiast warzyw żarł będę kotlety

1 grudnia 2018 , Komentarze (1)

O monotonnej diecie

Często między posiłkami zjadam konia z kopytami.
Dobrze, że chociaż czasami starczy mi plaster salami.

19 listopada 2018 , Komentarze (3)

,,Każdy ma swoją rację i mądry nie jest tylko ten, który za wszelką cenę jej broni, ale ten, który potrafi także uznać, że może jej nie mieć" (z książeczki Arkadiusza Łodziewskiego pt. Boży poradnik antydepresyjny. Wyjść z depresji duchowej)


Czemu przytaczam powyższą myśl? Chciałem zilustrować nią moje dotychczasowe wpisy. Do tej pory zamieściłem min. kilkanaście postów nazwanych przeze mnie psycho-tezami, dieto-tezami i fitness- tezami. Nadal będę je zamieszczał, licząc, że zacznę choć niektóre testować. Wielokrotnie spotykałem się z komentarzami, że to bzdury i jest dokładnie przeciwnie. Zgadzam się z powyższym cytatem i chcę teraz podkreślić: to są pewne tezy, pomysły, które DLA MNIE wydają się prawdziwe i warte sprawdzenia. Nie twierdzę, że to prawdy absolutne i szanuję osoby, które mają przeciwne zdanie, bo np. już na sobie to sprawdziły.

P.S. Chciałbym, żeby powyższy cytat stał się moim mottem na co dzień i żebym w każdej sytuacji miał tyle pokory, by się nim kierować. Póki co daleko mi do tego


18 listopada 2018 , Komentarze (5)

,, Sukces wydaje się być w dużej mierze kwestią wytrwania, gdy inni rezygnują". (William Feather)

Myślę, że powyższe słowa znakomicie ilustrują w doświadczenia wielu z użytkowników Vitalii, także i mnie. Przeglądając pamiętniki i spoglądając na moją własną historię, widzę ile w nich bywa  rozgoryczenia, złości, zniecierpliwienia, rozczarowań, rezygnacji i wielu innych niezbyt miłych emocji. Bo każdy na Vitalii pragnie osiągnąć sukces, ale niewielu zdobywa laury- dochodzi do zaplanowanego spadku wagi i trwale utrzymuje osiągniętą formę. Ileż wyrzeczeń, kolejnych prób odchudzania, czasem psychicznych tortur- katowania się dietami i ćwiczeniami... a efekt mocno niezadawalający lub wręcz żaden. Ale przecież niemało pamiętników pokazuje, że ciężka praca rzeczywiście popłaca. Ja osobiście mocno wierzę, że jestem w stanie pokonać siebie i zacząć wreszcie racjonalnie podchodzić do kwestii zdrowia, w szczególności odżywiania. Sam sobie jestem winien, nie stosuję się do zaleceń specjalistów i mam słomiany zapał, a przy tym poddaje się napadom obżarstwa, więc nie mogę oczekiwać, że tluszcz w różnych partiach ciała będzie się topił.
W nawiązaniu do powyższej sentencji- sukces nie może być osiągnięty w jednej chwili. Słusznie ktoś powiedział, że na nadwagę (otyłość) pracowaliśmy latami, więc i uzyskanie formy musi trwać długie miesiące. Uzbrójmy się w cierpliwość, nie oczekujmy szybkich rezultatów, wprowadźmy choćby drobne zdrowe nawyki na stałe, a efekt w postaci poprawy zdrowia, smuklejszej sylwetki, poprawy urody i zdrowia psychicznego pojawi się na pewno. Może dopiero np. za dwa lata, ale już na zawsze... Bądźmy cierpliwi i jak zachęca autor powyższej sentencji, nigdy nie traćmy wiary w siebie, cieszmy się z drobniutkich sukcesów i nie rezygnujmy! 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.