Od wyzwania Kiyanki minęło trochę czasu i myślałam, że nie będę pisać na swój temat, chyba nie miałam takiej potrzeby. Nie wiem co sprawiło, że dziś mi się chce. Tak po prostu. Należę do osób, które raczej słuchają niż mówią, co jest zaletą, ale gdy mówię to lubię się wymądrzać, co jest dużą wadą. Świadomość tego tylko czasami hamuje moje zapędy . Chociaż z drugiej strony jest mi to potrzebne w pracy. Z zawodu jestem technikiem farmaceutycznym i pracuje w aptece. Moje "mądrości" bywają pożyteczne. Mam dwójkę synów, praktycznie już mężczyzn, starszy ma 20 lat, młodszy 17. Patrząc na nich , widzę jak ten czas pędzi, a przysłowie "małe dzieci chodzą po kolanach, a duże po głowie" jest jak najbardziej prawdziwe. Nie narzekam, nie lubię tego i ludzi którzy wiecznie zrzędzą. Nie miałam łatwo w życiu i na wszystko ciężko musiałam zapracować i drażni mnie gdy ktoś zazdrości a sam nic nie robi. Mam wielu znajomych, niewielu przyjaciół, ale takich prawdziwych, do których mogę zadzwonić o 2 w nocy, że auto mi padło i potrzebuję pomocy. Mam bardzo silną osobowość, chociaż nie zawsze tak było. Im większe trudności musiałam pokonać tym silniejsza się stawałam. Jeżeli ktoś potrzebuje sobie popłakać to raczej nie na moim ramieniu, ale jeśli chce chwycić byka za rogi, to na pewno pomogę i powiem jak. A propos, jestem zodiakalnym bykiem .
Jako dziecko w podstawówce byłam prymusem . Ba, mogę się pochwalić nawet: zajęłam 7 miejsce w Olimpiadzie biologicznej na szczeblu wojewódzkim, mogłam wybrać sobie liceum i bez egzaminu dostać tam gdzie chciałam. Nie przewidziałam, że w klasie którą wybiorę będzie się liczyło pochodzenie i status rodziców, a nie wiedza w głowie. Moja samoocena bardzo spadła. Nie był to mój najlepszy czas. Całe szczęście, że byliśmy pierwszym rocznikiem, który nie podpisywał matury nazwiskiem, tylko były zaszyfrowane. I jakie było zdziwienie nauczycieli, gdy ja uczeń trójkowy, odebrałam maturę z średnią 4,6, Wreszcie coś pozytywnego. Potem było coraz lepiej. Najpierw w Studium, a później pierwszej mojej pracy, spotkałam wielu dobrych ludzi, którzy pokazali mi różne drogi, możliwości. Otrzymałam dużo pomocy ze strony rodziny, gdy dzieci były małe. A to co dostajesz, to potem oddajesz. Przynajmniej staram się. Moja najlepsza przyjaciółka to moja siostra, 6 lat młodsza. Mam jeszcze brata i drugą siostrę. Nie wspomniałam nic o mężu... Jesteśmy przeciwieństwami, które się przyciągają, aż czasami iskry lecą. W tym roku obchodziliśmy 20 rocznicę ślubu, chociaż wielu znajomych się śmieje, że jeśli mąż jest za granicą to staż mamy mniejszy bo trzeba odjąć ten okres . Tzn, nie zawsze mąż pracował za granicą, dopiero od 2016 roku, gdy dzieci były na tyle duże, że wiedziałam że sobie poradzimy, a oni nie potrzebują już taty codziennie w domu. I śmieje się, że mamy jeszcze 3 dziecko-nasz pies-Ares. To jego zdjęcie mam na profilowym. Wtedy był jeszcze młody, chyba około 7-8 miesięcy, w styczniu skończy 7lat, owczarek podhalański. Nie wiem czy to pies upodabnia się do właściciela czy odwrotnie. Mąż nie raz zastanawiał się kto jest bardziej uparty i zawzięty, pies czy jego pani . Może dość tego monologu. Spadam poćwiczyć, trzeba wziąć tego byka za rogi i wycisnąć z niego tyle potu ile się da.