- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 4674 |
Komentarzy: | 100 |
Założony: | 1 stycznia 2015 |
Ostatni wpis: | 4 marca 2015 |
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Dzień ósmy - zaczynam drugi tydzień :-)
Powiesiłam druga karteczkę na drugi tydzień na notatki "odchudzacza". Super! Tydzień za mną. Niewiarygodne. Drugi dzień przygotowuje posiłki do pracy. Zdrowo,zdrowiutko. Chude mięsko, rybki, ryż,kasza, olej dużo nabiału, warzywa, kiełki ,pesteczki soki warzywne juz daaaawno,dawno temu tak zdrowo nie jadłam, nie mówiąc juz o regularności posiłków. Nawet dbam o jeden ciepły posiłek w trakcie dnia. Sama siebie nie poznaje hihi. Oby tak dalej.
Dzień siódmy waga i pomiary 1,7 kg w dół super!
Uff! Udało sie ponad 1,5 kg po pierwszym tygodniu:-) szykuje właśnie jedzonko na dzień drugi w pracy:-) planowanie,ckonsekwencja,cierpliwość. Oby wytrwać. Jeszcżetylko 31 tyg.
Dzień szósty - pokusy wigilijne
narazie idę wg planu.najbardziej mnie meczy ta 6- Weidera. Masakra jakaś. Przy koncowce serii pala uda niemiłosiernie, brzuch zreszta tez czuć mało przyjemnie. Brrr. Co do biegania dzis 30 min i 15 min ćwiczenia brzucha na moja szlachetna oponkę chodowana z pielęgnacja.
Dzis przesuwam sobie ostatni posiłek na 18, bo jesteśmy zaproszeni na Wigilie u mojej przyjaciółki. Aż jestem ciekawa na ile sobie pofolguje.
Co najważniejsze 6 dzień biegam, ćwiczę brzuch, jem o stałych porach bez podjadania po kolacji, porzuciłam słodycze na styczeń i masuje tez moje tłuściutkie części ciała,czyli generalnie wszystko:-D
I po wigilii. Grzechów niestety sporo, ale bez pieczywa słodyczy i cukru. Nie jest złe. Na jutro tez juz 5 posiłków spakowane do pracy. Koszt w przeciwieństwie do jedzenia pudełkowego przypuszczam,ze max ok 30 zł.
Jutro pomiar. Ech i koniecznie muszę wstać przed piąta zeby pobiegać i poćwiczyć głownie tego weidera nieszczęsnego. Mam nadzieje ze przytyk wytrwam. Strasznie dużo jest tych powtórzeń juz bodajże w 2 gim, czy 3 cim tygodniu. No nic zaciskamy tyłek i DO BOJU!
A z tego co mnie cieszy to jutro będę mogła zawiesić nowa karteczkę na cały tydzień aktywności i odjąć 1 tydzień,czyli pozostanie mi tylko 31 tygodni do osiągnięcia celu:-)
Super!super!super!zaczal sie dzień piąty. Czwarty o dziwo zakończony pełnym sukcesem.
Realizacja planów 100% niewiarygodne. Oprócz kołki przy bieganu i reakcji organizmu bólem większości mięśni na ćwiczenia jest naprawdę fajnie! Strasz id jestem z siebie dumna:-)
Dieta super, ćwiczenia rewelacja, reszta oki. oby tak dalej.
Dzis idę na zakupy uzupełnić lodoweczke w bialy serek, chleb ziarnisty,kefirek,wafle ryżowe na przekąskę, bo od środy do pracy rodacy i niestety min 4 z 5 posiłków muszę brać ze sobą do pracy. Oby na tym nie poleć. Grunt to dobra organizacja. Mam jeszcze 2 dni zeby sie w tym sensownie rozplanować. Trzymajcie kciuki Kochane
Ps.tak sobie liczyłam, ze realny czas na zrzucenie 21 kg to ok 7 miesięcy,czyli 32 tygodnie. Zakładając ze kilogram tygodniowo do zrzucenia jest osiągalny, to 11 tygodni z tych 32 waga moze nie drgnąć a i tak osiągnę swój cel! Wyglada na to ze zrzucenie 21 kg moze byc osiągalne:-)
Pomiary juz za dwa dni. Trochę sie boje, choć wiem ze kilogram jest realny.
Acha i juz wiem co jest nie tak. Ogromny apetyt 3go wieczora a dzis bóle mięśni i kolka. Dostałam wcześniej okres. Ot i cała tajemnica. tym bardziej rożnie to w srode moze byc z tymi pomiarami. Organizm zatrzymuje wodę, brzuch spuchnięty jak bania - w sumie żadna nowość i bez okresu hihihi
Przypomniałam sobie super skuteczna serie ćwiczeń na płaski brzuch. Nazywa sie to 6weidera i wyglada tak
Od dzis sie za to zabieram.Trzymajcie kciuki. W talii mam 98 cm. zobaczymy wynik po 6 tygodniach.
Dzień czwarty - szczypta rozczarowania
Dzień trzeci udał się wg planu.Uff. Nawet nieosiągalne jedzenie do 17. Co prawda jak zwykle posiłki przesunęły mi sie o pol godziny, ale oprócz tego wszystko wg planu. Obawiam się, ze złe dobieram wielkości posiłków. Nie wiem jak liczyć odpowiednia wielkość porcji. Muszę to gdzieś sprawdzić.
Nie powstrzymałam sie i weszłam na wagę. 79,3...700gram...ech. No nic. Trzeba byc cierpliwym. Z jednej strony wiem, ze chudniecie to proces,który trwa, z drugiej chciało by sie zeby trwał dużo krócej.
Mam plan zrobienia tabelki z aktywnościami na codzień. Spróbuje dzis jak mój Mimis zaśnie:-)
Ps. Zmieniając temat .Moj mały synek, ma dwa latka i dwa miesiące, powiedział dziś po raz pierwszy KOCHAM! Cudnie:-)
Mimiś śpi, a mi udało się zrobić tabelkę. Pewnie sto razy ją zmienię, w sumie to oby, oznaczało by to, że wytrwam dłużej niż 4 dni hihi.
Przepraszam, za nieczytelność, ale niestety nie umiem tego inaczej wkleić. Najważniejsze, że mam już coś, jakiś plan, początek, chęci, teraz tylko wytrwałość i samozaparcie. Jako jednostkę zakładam tydzień, potem zobaczymy. Pomiary więc zrobię 7- go, aż się boje co wyjdzie, oby chociaż waga spadła, zawsze to jakaś dodatkowa motywacja.
Dzień trzeci - poranna euforia
Cudnie!Dalam rady!az trudno mi w to uwierzyć! A o 6 tej rano śniadanie, o którym marzyłam wieczoram zmieniło sie samoistnie w poranne bieganie i skłony. Super!
Dzień drugi wieczór - siła hamowania
o matko z ojcem i synem i cholera wie czym, masakra! Wszystko do mnie mówi : zjedz mnie! Nawet pierniczony korzen pietruszki z lodówki. Przecież to jakiś koszmar.jest 21.00 kurczę a do rana jeszcze z tysiąc godzin. O Jezuniu Kochane trzymajcie kciuki tylko w Waszym wsparciu nadzieja.drugi dzień podobno najgorszy. Muszę go przetrwać.
Jest nieźle. Słodycze, tak jak obiecałam dołączając do grupy, odstawione. Nawet kilka kuszących czekoladowych cukiereczków mojego synka mnie nie skusiło, głupio mi po prostu było złamać się drugiego dnia hihi. Wczorajsze nie jedzenie po 17tej prawie się udało, bo ostatni posiłek zjadłam o 17.30. Potem, o błoga cudowności, nie ruszyłam już zupełnie nic!nic! aż trudno uwierzyć. Ale, ale przejdźmy do dnia dzisiejszego.
Prawie udało mi się zjeść pięć niewielkich posiłków, tzn,
o 9.00 był sok pomidorowy, niestety trafiłam z moim synkiem kulapetką do szpitala i nie miałam nic innego.
ok 11 nadal sok pomidorowy i resztka kanapki po moim synciu, powód jak wyżej, ukochana służba zdrowia hihi
Kolejny posiłek miał być o 13.00, ale w szpitalu oczywiście zeszło się, więc zjadłam o 14.00 - zdrowo i pożywnie rosół z ryżem , warzywami i piertuchą:-)
15.00 pieczony dorsz z ryżem
17.00 powtórka rosołku tym razem z koperkiem, niestety brak czasu na urozmaicenie;-)
Ponadto tran, drożdze, vitaminki, oczywiście poranna szklanka ciepłej wody na pusty żołądek plus szklanka wody w okolicach posiłku i codzienna poranna porcja siemia lnianego.
Jeden grzech kawa w szpitalu była z cukrem. Ta deszczowa pogoda zmusiła mnie do wypicia kubeczka, niestety była z cukrem. Cóż następnym razem może się nie zawieszę przy wyborze oby hihi.
No i wieczór przede mną oby nie podjadać, nie myśleć o jedzeniu....wrrrr
I zapomniałabym . 20 minut biegu i skłony!! i nowość 10x6 obrotów na kółku na talie.
Na dziś jestem z siebie dumna!! Oby tak dalej! Cieszę się, że tu jestem daje mi to siłę!
I na deser fotka mojej hihi oponki zimowej którą muszę zrzucić. Matko dwadzieścia kilo oponki. Masakra kiedy to się do mnie przylepiło, aż nie wierze, że tak sobie pofolgowałam. Cóż obżartuchu. Chciało Ci się popełnić grzech obżarstwa to teraz pokaż się innym i wstydź może da Ci to siły na dalszą walkę i ciężkie chwile
i tak jak patrzę na siebie, to przypomina mi się jak byłam nastolatką i idąc ulicą dziwiło mnie okrutnie, że "starsze panie", czyli takie jak ja teraz, tak się okropnie zapuściły i jak one tak mogły i że ja to nigdy przenigdy w życiu nie będę tak wyglądać hiehiehie o losie, o obżartuchu podły, leniu i wyszukiwaczu genialny powodów dlaczego nie możesz pobiegać, poćwiczyć, zadbać o siebie...
Do boju, do boju Kochane!!! Musi się nam udać! Mam nadzieję, że już za kilka miesięcy będę mogła wkleić fajną nową fotkę z dumą tym razem:-)