dalej trzymam sie diety. Staram sie nie podjadać. Wczoraj nawet dumna bylam ze zrobilam kurczaka z warzywami i zjadlam polowe porcji (normalnie zjadła bym druga i jeszcze poprawiła za pol godziny czyms innym) w sumie całkiem sie cieszyłam z dnia i ogolnie ze mimo jednego kryzysu daje rade. Coraz mniej ciągnie mnie do slodyczy. Zamiast cukru- słodzik do herbaty daje imbir, cytrynę. Do porannej kawy cynamon. Jeszcze do dzisiaj popołudniu bylo naprawde spoko. Odezwałam sie do koleżanki z bylej pracy i oczywiscie news bo spotkała mnie pol roku temu jedna z dziewczyn z ktora pracowalam i odrazu po spotkaniu ze mna poleciała do firmy ze stwierdzeniem "...no synek ładny ale matka gruba" wiecie co ? W h.. Mi przykro :( kilka dni pozniej spotkałam kolegę. Teraz przynajmniej wiem czego sie śmiał pod nosem... Zadziwia mnie fakt ze mozna sie śmiać z choroby... Ja nie chce byc gruba!!! To ze rządzi mna żarcie jest moja chora psychika ktora musze wyleczyć!!! Skad ona moze wiedziec co mnie spotkało przez ten rok? Dlaczego tak jest? Dlaczego takim ludzia jak ja podcina sie skrzydła. Teraz juz naprawde nie wieże ze schudne :( pewnie 23 szklana nie pokaze spadku wagi a ja znowu sie poddam. Mam uczucie ze najchętniej zamknęła bym sie w domu. Boje sie spotykać znajomych bo zawsze jest komentarz... " o matko jak ty przytyłaś" K.... mam w domu lustro. Ja nie wiem czy to mile takie komus tak jechac. Czy ktos nie moze zrobic tego delikatniej. Czsem sam wyraz twarzy jest bardziej wymowny i delikatniejsze od slow. Czy to jest leczenie kompleksów cudzymi kilogramami. Ludzie kazdy grubas ma uczucia. Wraca do domu i placze w poduszkę!!! Nie no wogole pisac mi sie nawet nie chce :(
Jogurt z musli, 3 wafle ryżowe, jablko, warzywa z kurczakiem, zupa pomidorowa z nudlami niskokalorycznymi 60kal na 100gr, serek grani light. Mam wrazenie ze za duzo jem. Ja juz wogole przestaje sensownie myslec i zaczynam isc torem w ktorym droga usłana jest sałata i marchewka :(