Tak jak w tytule posta - już nawet mi się nie chce pisać o tym że waga stoi jak zaklęta. Ćwiczę może trochę nieregularnie ale 2-3 razy w tygodniu wyciskam z siebie siódme poty. Ćwiczę z piłką i skalpele z Chodakowską. I co? Wciąż to samo, niby obwody trochę mniejsze ale waga - masakra Tłumaczę sobie że to tłuszcz na mięśnie się zmienia ale to niewiele pomaga. Tak bardzo bym chciała zobaczyć na wadze 6 z przodu...
Ostatnio czytałam że niedobory snu spowalniają przemianę materii, a ja ciągle mam wrażenie że tego snu mi brakuje więc może to jest to? Dziś idę do lekarza po skierowanie na badania bo już dawno nie robiłam. Może coś mi przy okazji podpowie co zrobić żeby ruszyć wagę....