Tak jak w tytule posta - już nawet mi się nie chce pisać o tym że waga stoi jak zaklęta. Ćwiczę może trochę nieregularnie ale 2-3 razy w tygodniu wyciskam z siebie siódme poty. Ćwiczę z piłką i skalpele z Chodakowską. I co? Wciąż to samo, niby obwody trochę mniejsze ale waga - masakra Tłumaczę sobie że to tłuszcz na mięśnie się zmienia ale to niewiele pomaga. Tak bardzo bym chciała zobaczyć na wadze 6 z przodu...
Ostatnio czytałam że niedobory snu spowalniają przemianę materii, a ja ciągle mam wrażenie że tego snu mi brakuje więc może to jest to? Dziś idę do lekarza po skierowanie na badania bo już dawno nie robiłam. Może coś mi przy okazji podpowie co zrobić żeby ruszyć wagę....
AnulaW
28 stycznia 2016, 09:23Jasne że mnie to cieszy tylko nie tak sobie wyobrażałam cały proces. Tyle się naoglądałam i nasłuchałam ze jak się przestrzega pewnych zasad i połączy z ćwiczeniami to waga spada. U mnie tak nie jest i to mnie wkurza... Mam problemy z kolanami i muszę i chcę zbić wagę. Liczę na to że jak będą miały mniej kg dźwigać będzie lepiej. Na pewno się nie poddam ale tez nie chcę uchodzić za zbyt wymagającą i narzekającą... I dzięki za słowa wsparcia:)
eszaa
28 stycznia 2016, 09:17Zastoje wagi sie zdarzają, sama mam taki wredny od miesiąca.Ciesz sie ,ze z obwodów leci,znaczy,ze Twój trud nie idzie na marne