Przez Święta i Sylwestra trochę odpuściłam ale powracam z podkulonym ogonem. Święta minęły bezproblemowo ale później był rodzinny Sylwestrowy wyjazd na narty. Nie byłoby źle bo trochę ruchu było ale nasza gospodyni bardzo lubi gotować i karmić takim prawdziwym jedzonkiem no i nie było niby dużo ale za to na pewno nie dietetycznie. Później był kolejny wyjazd na narty - tym razem z firmy no i znów trochę ruchu było ale za to doszły inne atrakcje w postaci imprez zakrapianych alkoholem. Niby też nie dużo ale zawsze to odstępstwo od przyjętych założeń.
Od poniedziałku z dietą wróciłam na dobre tory ale nie ćwiczę. Aż się boję wejść na wagę.
Ale dziś nie odpuszczam - wracam po pracy do domu i na matę i jakiś mały zestaw na rozruch. Zrobię też pomiary żeby wiedzieć ile nadrobiłam przez te 3 tygodnie. Po ubraniach widzę ze nie jest dobrze......
annaewasedlak
15 stycznia 2016, 16:06Tak święta i im prezy rozleniwiają. Ja też dopiero od poniedziałku wzięłam się w garść , bo też jadłam na co miałam ochotę a waga niestety szybko to odnotowała.