Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2400
Komentarzy: 53
Założony: 10 sierpnia 2013
Ostatni wpis: 7 października 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kastelle

kobieta, 34 lat, siedlce

155 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

7 października 2013 , Komentarze (2)

Ćwiczenia idą dobrze, ok 40 minut dziennie. Z dietą trochę się gubię (godziny posiłków:/) ale ciągle nad tym pracuję :) Planuję zrobić w najbliższym czasie kolejny detoks (warzywa, owoce) bo znów czuje nadmiar wody :/ Choć może to przez okres. 

Ogólnie czuję się dobrze, mimo, że pogoda za oknem nie zachęca do wielkich działań ;) Wdrożyłam się już z powrotem w system zajęciowy, zaczęłam nadrabiać zaniedbane przez wakacje na wsi życie towarzyskie ;) I pomału zasiadam do magisterki. Mój plan - pokazać się na obronie przynajmniej 15 kg lżejsza :)) Da się wykonać, zostało mi ponad 8 miesięcy :) 

A no i chyba w końcu muszę zainwestować w nową wagę ;) 

22 września 2013 , Komentarze (4)

Dawno mnie tu nie było, a szkoda... może bym się bardziej pilnowała. Starałam się ćwiczyć i nie obżerać - niby nie było źle, ale zagubiłam całkiem system 4-5 posiłków dziennie (czyt. jadłam raz, dwa razy dziennie albo w ogóle. Tak, wiem...) Przeprowadzka dała mi się we znaki. Kursy między domem a mieszkaniem całkowicie rozregulowały mój porządek dnia. No ale dobra, koniec usprawiedliwiania się, spinam poślady (tak tak, Mel b ;) i zaczynam od nowa.

Pojęcia nie mam ile teraz ważę, może ktoś życzliwy kupi mi wagę na prezent ;) nie nie, wcale nie gadam o tym w domu na okrągło ;)
Dziś wstawiam tu pierwszy pomiar, rozpisuję dietę. Od wczoraj rozpoczęłam nowe wyzwanie na pośladki, brzuszki i pompki. To taka podstawa, żeby nie było. Będę starała się ćwiczyć min. 40 minut dziennie, wiem, że to da się wykonać - przecież już tak robiłam. Ale po każdym minimum naklejam buźkę na kalendarz ;) zobaczymy ile się uzbiera za miesiąc.
Poprzednie wyzwanie okazało się strzałem w dziesiątkę mimo, że z 21 dni opuściłam aż 6 ;/ Kartki nie odkleiłam, będzie mnie motywować na kolejne wyzwania :)

Najgorzej w moim przypadku będzie teraz z regularnymi posiłkami, zacznę dwie szkoły na raz plus wyjazdy do domu... Może macie jakieś sprawdzone sposoby, żeby jeść o właściwych porach i przede wszystkim - nie zapominać zjeść? ;) Byłabym wdzięczna za wszelkie rady :)

Pozdrawiam! :)

25 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

Nie mam czasu na codzienne pisanie, trochę mi szkoda, bo bardzo mnie to motywowało i nakręcało cały następny dzień... Pomału przymierzam się do pakowania. Muszę jeszcze zamówić sobie jakieś mebelki do pokoju, bo mam tylko łóżko i szafę ;) Pojęcia nie mam jak się upchnę tam z całym bałaganem, pokoik jest naprawdę malutki ;) 

Dieta utrzymana, ćwiczenia też :) Odpadł mi tylko piątek, pracowałam do 23 i zwyczajnie nie było opcji żebym poćwiczyła. Wczoraj pociłam się pół godziny, dzisiaj 40 minut. Zbliża mi się @ i już czuję jak moje chęci i siły opadają, ale i tak jestem zadowolona, że udaje mi się chociaż po te pół godziny dziennie :) 

Jutro, jak dopisze pogoda, ruszam na rower z Piotrem :) 

22 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

I wcale nie było mi ciężko. Wczorajszy ochrzan do lustra podziałał bardzo motywująco :) 

Menu z dziś:
1. 2 kanapki z szynką + 2 placuszki z cukinii z cukrem + czarna kawa bez cukru
2. pół grapefruita + kubek czerwonej herbaty
3. kotlet mielony + pół talerza sałaty z ogórkiem, koperkiem, cebulką i jogurtem naturalnym
4. jogurt naturalny + otręby pszenne zwykłe i takie ze śliwką + ziarna słonecznika + siemię lniane + orzechy włoskie + maliny (w sumie trochę więcej jak pół miseczki 0,5l)

I dużo wody :)

Ćwiczenia: 20 minut rozgrzewka (rozciąganie, skłony, wymachy, pajacyki, pompki, nożyce, coś na boczki i na pupę) + ok 50 minut rowerek stacjonarny.

Wyżyłam się i czuję się świetnie :)

21 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

No i się narobiło :/ Obżarłam się. Nie dość, że nie ćwiczyłam to się obżarłam. Nie to, że byłam głodna, bo nie byłam. Szło mi świetnie... robiłam się szczęśliwa. A potem nagle siadłam i wymyśliłam... że przecież nie mam dla kogo się starać, P. i tak mnie nie zechce, nawet jak się wylaszczę :( że moje życie jest bez sensu, że nic nie potrafię osiągnąć, że do niczego i tak nie dojdę. Psychicznie usiadłam.
Zaniedbałam treningi, moje wyzwanie... Przerwałam dietę. 3 dni w totalnej rozsypce. Zawiodłam samą siebie. Cholernie mi siebie samej żal. A tak się chwaliłam, że świetnie mi idzie. Nic już więcej nie powiem jak tylko to, że WSTYD mi za siebie przed Wami i przed samą sobą.

Podobno potknięcia są dowodem na to, że próbuję i mimo że upadłam to właśnie się podnoszę. Nawymyślałam sobie dziś do lustra konkretnie, obiecałam sobie poprawę oraz że nie dopuszczę więcej do takiej sytuacji. Koniec użalania się nad sobą - nigdy więcej! Chcę i osiągnę wszystko co sprawi, że będę szczęśliwa. Bo jestem tego warta.

Ćwiczyłam dziś pół godziny: rozgrzewka, Tiffany na boczki, Mel B na pośladki, rozciąganie, pajacyki, nożyce 2x50. Chciałam wyjść na rower, ale pada u mnie cały dzień, może jutro się uda.

Musi się udać! Chcę znów poczuć tą energię sprzed dwóch tygodni :)

17 sierpnia 2013 , Komentarze (6)

To moje motto na przyszłość. Nic dziś nie ćwiczyłam i czuję się z tym fatalnie. Nałaziłam się po mieście i wróciłam padnięta. Potraktuję to jako dzień na regenerację ;) Siostra dziś powiedziała, że z nóg mi spadło i z brzucha. Miło :)

Pokój mam zaklepany, mały, przytulny. Urządzę go po mojemu, bo mam tam tylko łóżko i szafę i będzie super :) Aż się nie mogę września doczekać i przeprowadzki :)

Menu z dziś:
1. pół miseczki (0,5l) gulaszu z warzywami i makaronem pełnoziarnistym
2. kilka śliwek
3. 3 plasterki chudej wędliny + sałatka z pomidorem, cebulką i przyprawami + nektarynka + szklanka coli :/
4. mały jogurt truskawkowy + musli bananowe z kawałkami czekolady (w sumie pół kubka)

Czuję się dziś trochę lepiej, ucho mniej boli. Chyba antybiotyk robi swoje. 

16 sierpnia 2013 , Komentarze (1)

Więc tak - dorobiłam się. Lekarz potwierdził stan zapalny ucha, dostałam dwa antybiotyki i krople, i jeszcze jakieś tablety. Nieciekawie...
Znowu dzisiaj mało zjadłam... Dziś tłumaczę się stresem, bo w końcu się odważyłam, przełamałam swoje lęki i... podzwoniłam :) Jutro jadę z koleżanką oglądać pokoje, nerwa mam ogromnego. Ja + kontakty międzyludzkie to jakaś porażka. Aż się sama dziwię jak przetrwałam 4 lata studiów w obcym mieście. Ale co by nie było, w liceum było dużo gorzej więc tak czy owak - trochę się wyrobiłam ;) 

Menu z dziś:
1. Kubek otrębów pszennych z jogurtem truskawkowym
2. Nektarynka
3. Miseczka (0,5 l) gulasz wołowy z warzywami z makaronem pełnoziarnistym
4. 5 śliwek + czarna kawa bez cukru

Gulasz sama ugotowałam - pierwsze moje takie cudo. Mama zaczyna wierzyć w moje zdolności kulinarne ;) Dobrze, niech wie, że córa do czegoś się nadaje. 

Ćwiczenia: w sumie godzina - rozgrzewka, Tiffany na boczki, Mel B na pośladki, skakanka, nożyce, rozciąganie i pół godziny na rowerku stacjonarnym.

Teraz jeszcze leki, wata w ucho i spać. A tak chcę wyglądać w następne wakacje:


Dobranoc! :)

15 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

Bry wieczór :)

Po komentarzach, że za mało jem, doszłam do wniosku, że może to i prawda. Problem w tym, że ja autentycznie na tej diecie mojej się najadam. I wcale nie mam ochoty na więcej... Ale pokombinuję, bardzo boję się ewentualnego jojo, jeśli schudnę zbyt szybko :/

Dziś dzień zleciał mega szybko, w rozjazdach, najpierw do kościoła na dożynki, zeszło się chyba z milion godzin ;)  potem na imieniny do cioci (było ciacho! :)), powrót do domu na 1,5 godziny i z rodzicami na imprezę pod gołym niebem ;) fajnie było, ale zimno, zmarzłam. 

Menu  z dziś:
1. 2 ostatnie jagodzianki (muszę mamę przekonać, żeby znowu narobiła;)) + herbata bez cukru
2. duży kubek: otręby pszenne + jogurt naturalny + maliny
3. pół kotleta schabowego (cały był naprawdę ogromny) + pomidor z cebulką + 2 nieduże kawałki ciasta 'murzynek' (kakaowe) + kawa czarna bez cukru
4. jogurt danone gratka

Ćwiczenia: w sumie 50 minut - pół godziny rowerek stacjonarny, 20 minut różnych ćwiczeń: na klatkę piersiową, na ładną dupkę, na boczki, 80 pajacyków w trzech seriach, nożyce 2x20. Miałam w sumie tylko trochę ponad godzinę na ćwiczenia i prysznic, ale myślę, że dobrze to wykorzystałam. 

Boli mnie ucho, mama podejrzewa zapalenie, a ja nie słyszę na lewą stronę... 


14 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

Kolejny, 9 dzień za mną. Było dobrze, choć mogło być lepiej. Popołudnie spędziłam z P., znów go na rower wyciągnęłam :) zrobiliśmy jakieś 12-13 km, po górkach, pod wiatr - nogi bolały ;) Jeździliśmy około godziny. Żadnej poważnej rozmowy :( Namawia mnie na basen, ale przecież ja się przy nim w kostium nie rozbiorę :/  Jeszcze nie. Choć był dziś pod wrażeniem mojej kondycji - On się zasapał, ja się ledwo zmęczyłam ;) 
Wieczorem przyjechała siostra z mężem i w dodatku prąd mi wyłączyli :/ Więc z zasadniczych ćwiczeń zrobiłam tylko rozciąganie, 20 przysiadów, 5 minut skłonów na boczki, 5 minut na klatkę piersiową. Trochę mało, ale biorąc pod uwagę popołudniowy rower, oraz poranne 10 minut na stacjonarnym, z czystym sumieniem oderwałam karteczkę numer 2 :) A na jutro zapowiadam i obiecuję dużo więcej ćwiczeń wieczorem :) 

Menu z dziś:
1. 2 małe jagodzianki domowej roboty + kawa czarna, bez cukru
2. 5 śliwek
3. Pół piersi z kurczaka, gotowana w ziołach, bez cukru + sałata, pomidor, jogurt naturalny + kawa czarna, bez cukru
4. pół grapefruita


Skusiłam się też wieczorem, po 20 o z grozo, na jajeczniczkę mojej mamy, mały talerzyk, była pyszna i nie mogłam się oprzeć. Ale mój żołądek chyba już się przyzwyczaił do diety, strasznie mnie bolał, więc wszystko zwróciłam :/ :( Będę miała nauczkę.


Zaczęłam dziś szukać pokoju w Siedlcach, jeśli chcę zamieszkać od września to chyba powinnam się sprężyć. Umówiłam się z dwoma koleżankami na oglądanie po weekendzie, ale to dwójki :/ A ja bym jednoosobowy chciała, żebym mogła ćwiczyć swobodnie i gości przyjmować i pracę mgr pisać bez przeszkód. Po ostatnim roku współdzielenia pokoju mam złe wspomnienia. No i co z tego, że znalazłam kilka fajnych ogłoszeń, skoro boję się zadzwonić? :( Maniaczka ze mnie...


13 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

Jak w tytule, podjęłam wyzwanie jednej z użytkowniczek, aby ćwiczyć codziennie przez 21 dni. Może samo regularne ćwiczenie nie jest dla mnie dużym wyzwaniem, ponieważ z założenia moja zmiana ma uwzględniać dużo ruchu, ale nie o to tu chodzi. Chodzi o to, żeby się wzajemnie wspierać i motywować :) Satysfakcja po oderwaniu ostatniej karteczki na pewno będzie duża :) Ja odrywanie karteczek zaczęłam od dzisiaj, mimo, że ćwiczę już kilka dni. Oficjalnie poleciała karteczka numer 1 :)



Kupiłam dziś w końcu foremki do lodu, od razu 2, a co sobie będę żałować. Teraz się raczę, po ciężkim dniu, szklanką wody z kostkami lodu z maliną, mniam! :)

Menu z dziś:
1. 2 małe jagodzianki domowej roboty + kawa czarna, bez cukru, bez mleka
2. 2 nektarynki
3. 2 jajka na twardo + 2 plasterki chudej wędliny + sałata, pomidor, jogurt naturalny
4. pół grapefruita + duży kubek kopru włoskiego

Zdarzył się dziś też pierwszy grzeszek, ale chyba nieduży, wciągnęłam łyżkę stołową śledzia po meksykańsku, rodzice zostawili na widoku, myślałam, że mi język w d. poleci, no i zjadłam.. ;) no kazał mi. 

No i woda, standardowo. Picie wody tak weszło mi już w nawyk, że nie ruszam się nigdzie bez butelki, nawet po domu ją ciągam ;) 

Ćwiczenia z dziś: około godziny, w tym rozgrzewka (zawsze robię początek killera, według mnie rozgrzewka idealna;)), Tiffany na boczki, Mel B na pośladki, rowerek 3x30, skakanka - 3x50 podskoków (na przemian z rowerkiem), trochę rozciągania, 20 minut na rowerku stacjonarnym. 
Dziś jestem z siebie dumna :)

Do ćwiczeń zaliczam też wyciągnięcie rowerku stacjonarnego na dwór (ramiona bolały) i oganianie się od komarów :) Ale warto było, ulubiona muzyka, świeże powietrze i trochę ruchu to idealne zakończenie 8 dnia diety :)






© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.