Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2401
Komentarzy: 53
Założony: 10 sierpnia 2013
Ostatni wpis: 7 października 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kastelle

kobieta, 34 lat, siedlce

155 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

12 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

Dobry humor i energia utrzymały się cały dzień :) Udało się zrobić parę rzeczy w ogrodzie, na szczęście nie sama, ale kilka łopat ziemi przerzuciłam. No dobra, kilkadziesiąt ;) 

Menu z dziś:
1. Jogurt + otręby + pół łyżeczki jagód + kawa czarna sypana, bez cukru 
2. 4 śliwki
3. Pół udka królika + sałata, pomidor, jogurt naturalny
4. Kubek winogron
5. Dwie małe jagodzianki domowej roboty

I oczywiście dużo wody :) Z ćwiczeń dziś: rano 15 minut marszobieg, po południu pół godziny pływania, bez przerwy :) wieczorem: pół godziny ćwiczeń, w tym Tiffany na boczki, rozciąganie, 10 pompek, 30 przysiadów, 100 pajacyków, nożyce 2x20. Musi wystarczyć, nie dałam rady więcej ;)


12 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

Dziękuję za komentarze, to naprawdę bardzo miłe i motywujące :) Będę bardzo szczęśliwa móc w przyszłości podzielić się z Wami efektami mojej pracy nad sobą :)

***

Wstałam dziś o 7, nie pamiętam kiedy ostatnio się to zdarzyło :) Wstałam w dobrym humorze, wyspana, pełna energii, z determinacją :) PONIEDZIAŁEK. 7 dzień diety i ćwiczeń - nasunęła mi się pewna myśl, mianowicie dziwi i cieszy jednocześnie mnie fakt, że wcale nie mam ochoty na podjadanie, czy łapanie za to jedzenie, które jeszcze tydzień temu pochłonęłabym w każdej ilości. Byłam uzależniona od coli, 2l dziennie, a teraz? W domu nadal się kupuje bo brat i tata lubią. I stoi przede mną taka butla i... wcale nie kusi :) Bez wahania sięgam po wodę. :)

Wspaniała jest ta świadomość, że jestem dużo silniejsza niż myślałam. Dla mnie to bardzo wiele znaczy, mimo, że dopiero zaczynam, zmiany już na tym etapie są tak pozytywne, że nie wyobrażam sobie wrócić do starych nawyków. :)
 
Wam też życzę takiego pozytywnego myślenia, nie tylko w poniedziałki :) ale i każdego kolejnego dnia Waszego wyzwania :)

Miłego dnia Vitalijki! :)

11 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

Szósty dzień diety praktycznie za mną i jestem z siebie dumna, że daję radę :) nigdy nie wytrzymałam na diecie tak długo, jest nadzieja :)
Spędziłam popołudnie z przyjacielem P., wyciągnęłam go nad wodę, wzdłuż rzeki. Tak chciałabym z nim być... coraz bardziej mi zależy. Miałam nadzieję, że dziś się określimy, ale chyba oboje jesteśmy zbyt nieśmiali żeby zacząć taką rozmowę. Chociaż widzę, że jego do mnie też ciągnie... A może po prostu boimy się, że znów nie wyjdzie, próbowaliśmy już dwa razy. Może tak jest bezpieczniej, chociaż może nie szczęśliwiej... 

Menu z dziś:
1. Jogurt naturalny + otręby pszenne + pół łyżeczki jagód z cukrem (całość=pół szklanki)
2. Kubek winogron, kawa (czarna, bez cukru, bez mleka)
3. Pół piersi z kurczaka, gotowana z ziołami, bez soli + sałata z ogórkiem, jogurtem naturalnym i odrobiną soli
4. 5 śliwek

I dużo wody. Zamiast ćwiczeń - rower.

Humor mi siada, nie wiem czy to przez pogodę, niemożność obżarcia się, czy sprawa z P.

I waga mi się zepsuła :(

10 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

Witajcie J

Mam na imię Agnieszka, mam prawie 23 lata i 20 kg do zrzucenia. To mój pierwszy dzień, wieczór właściwie tutaj, ale nie pierwszy w walce o zdrowszą wersję mnie ;) Kilka razy podchodziłam do odchudzania, przerobiłam chyba wszystkie znane mi diety - bez skutku. Tym razem zaczęłam w poniedziałek. 20 minut ćwiczeń, więcej nie dałam rady, nie ta kondycja. Chyba wtedy dopiero dotarło do mnie w jak złej formie jest moje ciało… Zaniedbałam się strasznie. Od nadmiaru wody w organizmie czułam się i wyglądałam jak balon. Odkąd zaczęłam jeździć samochodem nie zażywałam praktycznie w ogóle ruchu :/ Ale nie tylko fizycznie byłam w złej kondycji. Ostatni rok źle się odbił też na moim zdrowiu psychicznym.  Miałam wrażenie, że zmierzam donikąd i coraz częściej nachodziły mnie różne, czarne myśli. No ale… J W poniedziałek wieczorem rzuciłam w domu hasło, ze muszę pozbyć się tej cholernej wody ;) przyłączyła się do mnie mama i tak się zaczęło J

Mija pięty dzień jak jestem na diecie. Zaczęłam od detoksu, we wtorek same owoce, w środę same warzywa, w czwartek i owoce i warzywa. Wszystko bez soli. I duuużo wody. No i ćwiczenia J ćwiczyłam z E. Chodakowską, Mel B. – głównie na pośladki, uwielbiam te ćwiczenia J skakanka, rower, bieganie. Oczywiście nie wszystko na raz. Po 30 minut dziennie.  w piątek na śniadanie była owsianka na wodzie, z jabłkiem i odrobiną stewii do smaku. Potem kawałek arbuza, winogrono. Na kolację 2 małe pierogi z mięsem, z razowej mąki.

Menu z dzisiaj:

1.       Pieróg z ciasta drożdżowego z farszem (kapusta, kasz jaglana, cebula) – pieczony

2.       Jogurt naturalny + otręby pszenne + maliny (całość zajęła mi szklaneczkę po nutelli ;)

3.       Kubek winogron

4.       Kawałek  udka królika, gotowany + marchewka + fasolka z odrobiną masła

I ćwiczenia J dziś ćwiczyłam godzinę, dałabym radę więcej ale kończyłam skakanką i trochę zaczęły boleć mnie kostki. Wolałam nie przesadzić ;)

To dopiero początek, ale powiem Wam, że czuję się znacznie lepiej J praktycznie już w środę poczułam ogromną różnicę. Zeszła mi opuchlizna z kostek, mam dużo więcej energii, lepiej śpię, mama twierdzi, że mniej we mnie złości J same plusy. Wierzyć mi się nie chce, że tydzień temu o tej porze żaliłam się przyjacielowi, ze jestem beznadziejna i moje życie nie ma sensu. Dziś – jak przez cały ostatni tydzień - tryskam humorem :)

Zmiana podejścia to bardzo ważna rzecz. I wbrew pozorom u mnie przyszła bardzo łatwo. Może dlatego, ze zaczęło bardziej zależeć mi na zdrowiu niż na tym jak wyglądam, a może chodzi o coś zupełnie innego. W każdym bądź razie nastawiłam się na długotrwały proces. Wiem, że będzie ciężko, będzie bolało ;) odstawienie przyjemności musi kosztować, ale w tej chwili jestem pełna zapału i samozaparcia, bo bardzo mocno chcę, żeby tym razem mi się udało J

Widzę po sobie, że zmiana wychodzi mi na dobre, totalnie zmieniłam nastawienie do odchudzania i przede wszystkim do samej siebie. Wierzę, że mi się uda J bo nie ‘muszę’, ale ‘chcę’ to zrobić. Dla siebie, dla swojego zdrowia, dla własnego dobrego samopoczucia we własnym ciele.

Trzymajcie kciuki! J

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.