Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

55 kg ważyłam tylko raz w życiu - gdy byłam nastolatką i jeszcze rosłam :) do odchudzania skłoniła mnie ciekawość

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6329
Komentarzy: 77
Założony: 9 maja 2013
Ostatni wpis: 31 sierpnia 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
marta8590

kobieta, 40 lat, Warszawa

171 cm, 95.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 maja 2013 , Komentarze (2)

No i będę, bo co?
Bo siedzę w pracy zamiast wypoczywać gdzieś gdziekolwiek (choćby na balkonie - I am low-maintenance).
Bo jak już przyszli do mnie klienci (a moja praca to fancy salon meblowy), to tacy trudni, wymagająco-jęczący. Żyły sobie podcinałam oczami wyobraźni i malowałam tą bryzgającą krwią wielkie S.O.S.
Bo już połowy mojego kredytu odnawialnego nie mam (kilku wierzycieli zamienionych na jednego...), a do wypłaty jeszcze heeeen.
No dramat no.

Jedyne, co mi dziś pomogło, to zaplanowany na obiad MAKARON z kurczakiem. To poszłam sobie do knajpy obok i zjadłam. I nawet moja mama się przyłączyła do tego wydarzenia lunchowego i ograniczyła swój komentarz ogólny tylko do: "ale pamiętaj, nie jedz pszenicy!". Sielankowo.

Bo nawet słońce mnie nie satysfakcjonuje dziś, bo akurat tak stoi samochód za oknami mojego miejsca pracy, że akurat "zajączek" z jego szyby wali mi prosto w gały. 
Ekstra.
Idę się zakopać gdzieś tam.

Milszego dnia Chudnący.


28 maja 2013 , Skomentuj

Życie zdrowe to kosztowne życie.
Nie dość, że trzeba się wypstrykać na różnorakie urządzenia sportowe typu: czepek, ciężarki, wiele litrów wody; to jeszcze te warzywa! te owoce! Człowiek zaczyna marzyć o posiadaniu choćby skrawka jakiejś działeczki, gdzie nie dość, że sobie popracowałby fizycznie i przysiady poćwiczył, to jeszcze pomidorka i rzodkiewki, i marchewki by uszczknął. Jeszcze trochę, a stanę się zapalonym obrońcą terenów działkowych. W końcu zarabiam taką średnią krajową niemalże.. a co mają zrobić nasi emeryci?

Co gorsza, Pani w barze mlecznym okolicznym załkała mi dziś w rękaw mówiąc, że chyba ceny będą musieli podnieść na surówki, gdyż "przez te deszcze i mokradła wszystko gnije i ceny nowalijek szalone, aż się szef za głowę złapał"... Bar mleczny pod groźbą podniesienia cen. Świat się kończy...

A do tego jeszcze cały ten fitness, te wszystkie kluby, baseny, hale sportowe, korty - tu 30zł, tu 15zł, tu cośtam... 
I jak tu sobie nagrodę za cele sprawić? Chyba muszę pomyśleć nad jakimiś bezkosztowymi uznaniami... Spacer, wycieczka rowerowa, piknik... jakieś jeszcze pomysły brainstormowe?

Zasadniczo rzadko się zdarza, abym miała spokojny koniec miesiąca w komforcie płynności. Ciągle żyję jak studenciak, no jak słowo daję no. Czy z tego się wyrasta?

Eh, miłego późnego popołudnia Chudnący!

26 maja 2013 , Komentarze (2)

Niby z mąki razowej. Niby bez cukru, tylko z miodem. Niby bez jajek, tylko z odrobiną mąki ziemniaczanej. i z marchewką.

Zjadłam dziś kawałek takiego ciasta. na + jest to, że nie wciągnęłam razem z nim polewy lukrowej. Zuch (klep klep po plecach). Jednakże zjadłam sałatę z kawałkami sera pleśniowego.Nie-Zuch (a-ty,a-ty).

W związku z tym postanowiłam się dobić ostatecznie. Nie dość, że ćwiczyłam dziś przez półtorej godziny (i na koniec już mi się ręce trzęsły), to jeszcze pognałam na ostatnią godzinę basenu nieopodal. Pływałam niecałe 30 min. Przepłynęłam 30 basenów po 25m. Nie jest źle. Musiałam też robić w trakcie przerwy, bo łydki zaczynały mi się buntować i grozić skurczami... Ale przerwa i rozciąganie i szło. Na koniec takie bąbelkowe jaccuzzi. ultra. ledwo żyję, padam na twarz.

Czy Wam też Vitalia sinusoidalnie traktuje ilość dozwolonych w diecie tych całych Vitapunktów (tymsamym kalorii)? Wysłałam zapytanie do dietetyk, bo nie bardzo rozumiem. Faktem jednak jest, że od przyszłego tygodnia mam więcej ćwiczyć - więc może to po to?

Oh well.

Dobranoc Chudnący!

 

25 maja 2013 , Komentarze (2)

Zastanawiałam się ostatnio jak umieścić w jadłospisie dziennym potrawę z restauracji. Niestety, ciężko mi ocenić jej wartość kaloryczną, a nie chcę przekłamywać w wynikach... Jestem ciekawa, czy restauracja będzie w stanie podać mi wartość kaloryczną swoich potraw.. hmm..

Wczoraj basen. Nawet zabrałam moją mamę, która zapragnęła nauczyć się nurkować. Następnym razem musimy wziąć ze sobą jakieś monety albo coś innego tonącego, aby mogła zbierać z dna basenu - nic tak dobrze nie działa :)

Waga spada systematycznie. I naprawdę, gdy przeczytałam dziś rano po dokonaniu cotygodniowego mierzenia: "w tym tygodniu ubyło 1,9kg".. super! :)

Działamy! Ma być 7kg mniej na 28 czerwca! :)

 

Miłego dnia Chudnący!

23 maja 2013 , Komentarze (2)

Miałam dziś nieco chcice na chipsy,ah jaka!
TAKA!
Ale sprawdziłem w kalkulatorze kalorii - taka zachcianka to byloby 1000 kcal...
Odechcialo mi sie, gdy pomyslalam o tych godzinach ćwiczeń, którymi musialabym sie katowac po nich... Uff!

23 maja 2013 , Skomentuj

Przyznam, że wczoraj, pierwszy raz od rozpoczęcia diety miałam mały kryzys. Parę dni temu umieściłam ten dumny wpis "95 no more" po czym wczoraj wieczorem... bach, 95,5.

I co, i durna ze mnie szyszka, się przejęłam, mimo, że miałam żołądek wypełniony żurem (syty, pyszny, z białą kiełbasą... przejadłam się). Zatem, wprowadzam małą, nową zasadę. Ważenie raz w tygodniu! bo zgłupieję, naprawdę. (dziś rano, proszę, 94,6 - jak przykazano ;) - ale to już ostatni taki pomiar. ten szczęśliwie poprawił mi nastrój...) Wiem, że tak właśnie być powinno, ale pokusa jest ogromna. Jakby gdzieś tam w środku tego człowieka czaiła się nadzieja, że jak stanę w czwartek na wadze na jednej nodze z lewą ręką skierowaną ku północy to zobaczę magiczne 70kg i będę miała dowód na to, że cuda się zdarzają ;).

Jednocześnie tak sobie wczoraj siedziałam i myślałam, i niekorzystny nastrój zaczął się we mnie rozwijać - że tak wolno to idzie.

Ale przecież powiedzmy nawet 1,5kg w te półtora tygodnia to jest całkiem nieźle, co nie? W końcu ukończenie pierwszego kroku mam zaplanowane na koniec czerwca (7kg less), zatem to chudnięcie wypada akurat.

No. Muszę się podbudować trochę, bo nędznie mi było wczoraj. Dzięki bogom za śniadanie ze słodkiego pumpernikla :)

Miłego dnia Chudnący!

 

22 maja 2013 , Komentarze (1)

w różnych książkach motywacyjno-żywiowo-poradnikowych, w filmikach na youtube i innych takich miejscach, w felietonach pół-psychologicznych itd. pojawia się sugestia, aby codziennie robić coś nowego. 
może to być zupełnie małe coś, jak..nie wiem... zimny prysznic rano zamiast gorącego albo wstanie wcześniej, aby popatrzeć na wschód słońca. może nie wymyślam najoryginalniejszych rzeczy, ale dziś udało mi się dwie takie małe nowości wprowadzić. aż!

ano więc dziś rano wstałam wcześniej (nienawidzę wstawać wcześniej) i przygotowałam risotto z pieczarkami, które mam jako lunch. gdybym miała je zrobić tylko dla siebie to pewnie machnęłabym ręką i wymieniła potrawę na jakąś kanapkę czy coś. jednakże moja siorka ma dziś zajęcia przez cały boski dzień i tak mnie wzięło na współczucie dla nieszczęsnego losu studenckiego, że postanowiłam wyposażyć ją na wyjście w menażkę z posiłkiem. 

druga rzecz - pamiętam, jak robiła to mama mojej koleżanki z podstawówki i bardzo owej koleżance zazdrościłam - pokroiłam i wyfiletowałam z pestek arbuza, też dla siory. jak tylko skończyłam stwierdziłam natychmiast, że to chyba jednak przesada :). Młoda była jednak bardzo zadowolona. ba. z tego wszystkiego przynajmniej mam jej wdzięczność ;)

Aż drżę na myśl, co nowego przyjdzie mi robić w dniu jutrzejszym!

Miłego popołudnia Chudnący! :)

21 maja 2013 , Komentarze (6)

"Motylem jestem, nananana, motylem jestem" ;)

No może jeszcze nie całkiem, ale już fragment kokonu zrzucony! Ja wiem, że to może nic takiego dla części osób, ale stabilna waga poniżej 95kg to dla mnie mały i istotny kroczek :) Oddalam się coraz bardziej od wagi mojego kuzyna, który zawodowo uprawia sport i waży 98kg przy wzroście 195cm. Muszę przyznać, że to już zaczyna na mnie działać motywująco.

Zatem dzisiaj tany tany! :)

I basen.

I nawet 10 brzuszków zrobiłam rano, w stanie jeszcze półśpiączki. Dziś dziesięć, za miesiąc czterdzieści, nie tak? (termin nie za daleko, cel możliwy do zrealizowania, wymagający jedynie codziennego zaangażowania - psychologia egoistyczna :))

Miłego dnia Chudnący!

20 maja 2013 , Komentarze (1)

.
.
.
.
.
.
.
..... burza.....

20 maja 2013 , Komentarze (4)

Barometry muszą szaleć w Warszawie. Co za masakra. Gorąco i jednocześnie przedburzowo. 
W zawiązku z faktem, że nie czuję się jakoś szczególnie rozenergetyzowana mimo dzisiejszych porannych ćwiczeń, wrzucam kilka obrazków motywujących.
Najlepiej na mnie działają te zabawne. Nie dla mnie poważne i grobowe traktowanie tematu.

Zatem.
Totalny, co nie? :)

Dalej:
Wymówki a kysz! 


To jest dla mnie najtrudniejsze. Ciężko mi przełamać się często przez ten początkowy opór. Ale staram się pamiętać, że trwa on zazwyczaj tylko pierwsze 3 tygodnie :))

Miłego popołudnia Chudnący! :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.