jakże słonecznie zaczął się dzień w Bydgoszczy :) promienie na twarzy i wiatr we włosach kiedy na rowerze mijałam rano lekko zaspanych ludzi. postanowiłam jeździć do pracy rowerem. w sumie daleko nie mam, bo jakieś 3-4 km, więc zaoszczędzę na biletach komunikacji miejskiej ;) i skorzystam na tym zdrowotnie. poza tym poranna dawka endorfin też się przyda. podsumowując przyjemne z pożytecznym :)
lubię się ruszać i zawsze byłam raczej dość aktywna, ale teraz przy dzieciakach trochę ciężko wygospodarować czas, no ale zrobię co mogę :) mój kochany małżonek obiecał, że będzie zostawał z maluchami, kiedy ja będę chciała iść pobiegać czy na siłownie, także ma ode mnie wielkiego buziaka :)
a co do jedzonka, to moją największą słabością są słodycze, słodycze i jeszcze raz słodycze!!! ;) dla mnie ziemniaki, chleb, makarony czy fast foody mogą nie istnieć, ale ze słodkościami to już inna bajka. jako nastolatka i młoda kobitka mogłam pałaszować spore ilości tych pyszności, ale właśnie po drugiej ciąży to się zmieniło i mój organizm nie daje sobie już tak dzielnie rady z nadmiarem kalorii, jak to było kiedyś. na co dzień w domu jemy raczej zdrowo: mięsko, dużo warzyw i owoców, a to głównie ze względu to dzieciaki. mój mąż je słodycze sporadycznie, więc w domu jak ja nie kupie, to nie ma. co akurat jest teraz dla mnie zbawienne :) aby tylko się nie skusić i nie kupić :P