Jutro wyjeżdżam na majówkę, więc przewidziałam, że z wieczornym bieganiem może być ciężko, bo pakowanie/szykowanie/zakupy. W związku z tym: podbudka o 5.05, pół szklanki soku ze świeżych pomarańczy, toaleta i o 5.20 rozgrzewałam się już przed domem.
Poczyniłam w niedzielę zakupy biegowe, dzięki którym trening jest znacznie bardziej przyjemny:
SHOCK ABSORBER - nigdy jeszcze nie miałam tak cudownego poczucia utrzymania biustu na miejscu, niesamowity komfort wart tych 190 zł
OPASKA NA RAMIĘ KALENJI - w końcu nie muszę wkładać smartfona do stanika ;-) a przez tą folię można operować dotykowo ekranem, cudo
i jeszcze wczorajsza spowiedź:
śniadanie: owsianka na mleku i wodzie z miodem i bananem
II śniadanie: kiwi + pomarańcza
obiad: naleśnik razowy z kurczakiem, pomarańczami i suszonymi morelami + marchew + baton muesli
podwieczorek: serek waniliowy
kolacja: 2 kromki razowca z szynką, sałatą i papryką + 4 suszone daktyle