Po przeczytaniu wpisu Tazik o jej początkach biegania jakoś tak dziś zapragnęłam włożyć buty i pobiec przed siebie, powolutku, bez żadnego celu. Jak zaplanowałam, tak zrobiłam - dobrze po 20 wyruszyłam z domu a za 15 minut miałam już na koncie przebiegnięte 2 km!!! To dla mnie niesamowity wyczyn - jeszcze jakiś czas temu nie byłam w stanie biec ciągle przez 5 minut, dziś z kolei bieg na 5 km wygląda na będący w moim zasięgu :-) poza tym chyba nadal trzyma mnie tzw. euforia biegacza - mam mnóstwo energii, gęba mi się śmieje i już się zastanawiam, ile uda mi się przebiec następnym razem. Jutro rozciągająca joga.
MENU
śniadanie: grahamka z łososiem, mieszanką sałat i masłem, kawa z mlekiem
II śniadanie: serek waniliowy
obiad: naleśnik razowy z kurczakiem, sałatą, ogórkiem, papryką, słonecznikiem i sezamem
podwieczorek: pomarańcza
kolacja: placek otrębowy z łososiem, mieszanką sałat, papryką i ogórkiem + masa suszonych daktyli...
PaniCapulet
23 kwietnia 2013, 10:25Ooo, gratuluję! Tak trzymaj :)
Lullaa
22 kwietnia 2013, 22:17też zaczynam wierzyć w euforię biegacza;p ja również po każdym treningu czuję się zadowolona i radosna! ;)
cambiolavita
22 kwietnia 2013, 21:53Super, gratuluje zaciecia do biegania! I poza tym swietne menu!