- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (12)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 5811 |
Komentarzy: | 33 |
Założony: | 11 maja 2013 |
Ostatni wpis: | 19 lutego 2015 |
Postępy w odchudzaniu
Spalone kalorie
Moja aktywność - spaliłam 10805 kcal
Bo przecież tak bardzo kocham !
Dziękuję! Dziękuję za każdy kolejny dzień, za to, że mam gdzie mieszkać, co włożyć do garnka a przede wszystkim za to że mam swoich najbliższych wokół siebie. Za to że mam kochanego faceta u boku i zdrową niesamowicie kochaną córkę. Za to wszystko co otrzymałam. Przed chwilą obejrzałam bardzo wzruszający filmik, który nagrała mama chorego chłopca i dotarło do mnie jakimi bzdurami się przejmuję. Bzdurami, na które tak naprawdę mam wpływ, jeśli tylko chcę mogę coś zmienić. Przejmuję się tym, że mam za duży brzuch, za grube uda za duży cellulit czy zbyt obwisłe piersi i to spędza mi sen z powiek, odbiera radość i chęć do życia. A przecież dzięki ciężkiej pracy mogę to zmienić. Nie myślałam wcześniej o tym jak wiele posiadam, jak wiele dostałam. Jaki mały-wielki cud właśnie smacznie śpi w łóżeczku. Siedzę teraz pisząc to, a łzy lecą strumieniami. Jak mogłam nie zauważać tego co posiadam, że to to powinno być tym co daje mi energie do działania. Przecież tak bardzo kocham, a nie potrafiłam się cieszyć z tego co mam. Zawsze nie dość szczupłą, nie dość ładna. Ale przecież nie to jest najważniejsze ! Najważniejsze jest to, że mam Ich blisko. że po prostu są. Nie ważne co zrobią, jacy będą kim będą zawsze będę ich kochać! Już nie chcę płakać, że nie wyglądam jak Marlin Monroe, bo przecież to błahostka. Nie chce myśleć co złe, ale co dobrego dzieje się w moim życiu. Już nie. Teraz chcę myśleć jedynie o pozytywach.
Zatem miłego dnia Kochane i Kochani.
Powiedzcie swoim bliskim jak bardzo ich kochacie i że są dla Was wszystkim.
Uśmiechu :) <3
W końcu się zebrałam w sobie i wybrałam się na siłownie ! Teraz jak ćwiczę, to przynajmniej czuję, bo wychodzę z sali spocona jak mysz. Co prawda, póki co na razie nie są to jakieś turbo długie wizyty, ale zawsze. Przeważnie są to zajęcia 60 - minutowe i do tego orbitrek 30 minut. Dziś zamierzam iść tylko na bieżnie i orbitrek, żeby popracować trochę tlenowo, bo mam problem z utrzymaniem odpowiedniego tętna :(
Czy według Was lepiej jest pracować tylko na aerobach i siłowni czy zajęcia grupowe również? Mam wrażenie że trochę się nudzę na zajęciach. i nie jest tak że się jakoś mocno męczę, a żeby zgubić tyle kg ile zamierzam to muszę się zdecydowanie zmęczyć :)
Pozdrawiam, cmok :*
Czyli jednak wagę trzeba było zamienić na lepszy
model...
To była radość. Kurde trochę ćwiczeń, trochę diety i 4 kg w dół? Wow !! Aż chce się ćwiczyć. A tu dupa. Moja waga sobie ze mnie zadrwiła. Wymieniłam ją na lepszy model i niestety pokazała 101,9 o zgrozo. Teraz to ja tej mojej starej wadze pokaże! Od poniedziałku cisnę kolejne wyzwanie Chodakowskiej. I wiecie co? Mam Jej ksiązkę "Przepis na sukces", może dwa przepisy wykorzystałam. Ale teraz Ewa na swoim funpage'u wrzuca listę zakupów i jadłospis, pomyślałam spróbuję, zawsze mogę wrócić do mojej nudnej diety, którą mam od dietetyka. Serio nie wiedziałam, że gotowanie może być tak, łatwe, szybkie, przyjemne i przede wszystkim PYSZNE! Te sałatki, śniadania mniam... ale hitem są dla mnie obiady, zawsze przygotowywanie obiadu zaczynałam jakieś 1,35h przed przyjazdem faceta do domu a teraz 40 minut to jest max ! Ewka dziękuję! Jem 5 posiłków, co 3-4 godziny, codziennie ćwiczę minimum 30 minut (jak tylko się trochę wzmocnię chce zacząć ćwiczyć np 2 razy dziennie po 30 minut), Czuje się super. Aaa no właśnie wracając do mojej wagi to ona taka trochę mądrzejsza jest bo nawet powie mi ile mam mięśni, wrednego tłuszczu i wody w procentach. Podejrzewam, że nie jest to jakieś super dokładne, ale przynajmniej orientacyjne :)
A teraz największy hit ! Od 1 września nie ćwiczę sama. Namówiłam ukochanego do wspólnych ćwiczeń. Mimo, że On ich nie potrzebuje, to ogromne wsparcie... Wiecie ile On ma procent tłuszczu? 15, a ja? prawie 3 razy tyle !! Udowodnię sobie, że wcale tak nie musi być.
Jeszcze jedna nowina, średnio fajna. Na wczorajszej wizycie u lekarza okazało się, że mam niedoczynność tarczycy. Więc czeka mnie jeszcze wizyta u endokrynologa. I u, uwaga foniatry :D Bolą mnie skronie i zatoki przy schylaniu kiedy robię ćwiczenia, a moja pani doktor powiedziała, że jak dla niej to mówię trochę przez nos. I kazała mi się przebadać. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Ahh jeszcze 10 minut i moja córcia skończy 7 miesięcy.
Dobrej nocy Kochane :*
Wstałam o 5:30 żeby zrobić trening zanim się córcia obudzi i co? Zdecydowanie uważam, że ta godzina nie jest najlepsza na trening. Nie byłam w stanie nogą ruszyć, więc zdecydowałam, że lepiej zrobić trening wieczorem niż teraz na tzw. odwal. Pomyślałam też, że się zmierzę. Co prawda pomiary mam z czerwca, bo teraz przed sierpniowym wyzwaniem Ewy jakoś nie było kiedy. I co ja patrze, co ja widzę? Ani pół cm nie spadło :( Ale to nic. Myślę, jeszcze spadną. Reszta dnia minęła na prawdę spoko. Do teraz! Ponad tydzień temu zamówiłam dla bratowej mojego S. kolorowe włosy dla jej córki. Mówie kurcze przesyłki jak nie było tak nie ma, chyba napiszę do nich. i co się okazuje? Od zeszłego wtorku paczka leży na mojej poczcie, a awizo ani widu ani słychu ani kukuryku- jak to mawiał klasyk. Chętnie bym napisała co myślę o moim listonoszu ale na język cisną mi się tylko niecenzuralne słowa. To już nie pierwszy raz. Innym razem zostawił awizo mimo, iż byłam w domu i czekałam na przesyłkę. Chciałam zadzwonić na pocztę i powiedzieć co o nich myślę ale cholerka nikt nie odebrał. Mają szczęście. Ale jutro chyba im tego szczęścia zabraknie. A jeśli jutro spotkam listonosza, to serio nie ręczę za siebie. Trochę mi lżej. Idę prasować. A później Ewka :)
Mam nadzieje, że miałyście mniej nerwowy dzień :)
Coś jest nie tak. Ostatnio będąc u siostry, w zeszły weekend bodajże długi weekend postanowiłam się zważyć i co? Moja waga wskazywała 101 kg ! :O zaznaczam że było to po tygodniu moich ćwiczeń. Nie ukrywam że się wkurzyłam, bo kiedy ostatni raz się ważyłam waga wskazywała 95 kg. W sobotę, kiedy stanęłam w domu na wadzę ujrzałam 91 kg więc się mega ucieszyłam i pomyślałam hmm pewnie waga mojej siostry szwankuje, bo za każdym razem i każda waga wskazywała 95. Ale jak dziś stanęłam na wadze zobaczyłam 87,8 kg. To jest przecież niemożliwe. Czyli może jednak coś z moją wagą jest nie tak?
Trzeba nad tym pomyśleć.
Czyżbym trafiła na dobrą drogę?
Nie zapeszając, chyba idzie całkiem nieźle. od dwóch tygodnie trening 6 dni w tygodniu. W kuchni zmieniło się tyle, że odstawiłam słodycze, fast-foody, gazowane napoje, no i przedewszystkim posiłki co 3-4 godziny. Zawsze starałam się gotować zdrowo, więc tu nie musiało się za wiele zmieniać. W te dwa tygodnie uciekły mi 4 kg :) czuje się lepiej. Ćwiczę z Ewką, codziennie wstaję o 6 rano, zanim moje 6-miesięczne szczęście się obudzi. A jak nie zdąże, bo młoda się obudzi wcześniej to oczywiście trening wieczorem. Coraz łatwiej mi przychodzą ćwiczenia. Co prawda pot się leje po tyłku ale zaczynam nadążać. Są jeszcze ćwiczenia których nie jestem w stanie wykonać bo mam po prostu za ciężkie dupsko ;)
Jedyny problem- nadgarstki. Hmm... ciekawe czy ktoś jeszcze miał problemy z nadgarstkami ćwicząc z Ewą. Muszę poszukać, może gdzieś coś :)
Moja aktywność - spaliłam 1049 kcal
Motywacja jest, ale konsekwencji za grosz !
Zaczynam, kilka dni racjonalnego odżywiania, ćwiczeń i coś się rozsypuje. Nie moge patrzeć w lustro, mam już dość. Chcę coś zrobić dla siebie. Mam mega motywacje, ale wszystko siada. Teraz to nawet trudno z odżywianiem, bo od tygodnia lodówka zepsuta, a fachowiec przychodzi dopiero w sobotę rano. Przed wczoraj ćwiczyłam z Jillian i źle stanęłam na nogę i kostka mi znów wysiadła... Co robić żeby mieć w sobie tyle samozaparcia żeby znów nie przestać po kilku dniach. Mam półroczną córkę i zawsze kiedy wypada mój czas posiłku młoda się budzi. i później już jest coraz trudniej. Chyba potrzebuję kogoś, kto będzie w tym wszystkim razem ze mną. Chce iść na siłownie, ale niekoniecznie sama. Ważąc 95 kg przy moim wzroście widzę jak wszyscy się na mnie patrzą. A kiedy ma się kogoś obok, jest łatwiej. Wiem, że to wytłumaczenie jest pewnie dla Was głupie, ale mając tak potworne kompleksy jak ja mam, każde wyjście jest traumą.
Rozklejam się więc kończę.
Co trening to choroba... czy to ze mną jest coś
nie tak?
Jak to się dzieje, jest motywacja, jest zdrowe odżywianie no i są treningi. Ćwiczę 4-5 dni i przez kolejny tydzień jestem chora, gorączka, ból w płucach kołatanie serca, gardło.
I tak na okrągło. Czy to ze mną jest coś nie tak? Byłam u lekarza, ale lekarz powiedział - spacery. Tylko, że samymi spacerami nie zgubie 50 kg :( Czy ktoś już tak miał? Czy to zbieg okoliczności, czy faktycznie coś złego się dzieje? Dostałam skierowanie na badania. Jak tylko będę miała z kim zostawić córcię to śmignę zrobić Morfologię, tarczycę i hormony..
Zdecydowałam że pójdę na siłownię, plus jeśli wzmocnie się trochę, dodatkowo będę ćwiczyć jeszcze w domu.
Fajnie by było znaleźć kobitkę z Gdańska, która też ma sporą ilość kg do zrzucenia. Z kimś zawsze łatwiej... Gdyby znalazł się ktoś taki, kto chętnie pogubi trochę kilogramów wspólnie to czekam na wiadomość :) Tymczasem idę się pobawić z małą.