Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zagorzała fanka : wina, papierosów, prostowania włosów, grania w gry, komiksów, dobry
ch
książek i filmów, sera w ziolach ;/ Do odchudzania skłonił mnie oczywiście wał przeciwpowodziowy na brzuchu ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 95930
Komentarzy: 161
Założony: 8 września 2011
Ostatni wpis: 24 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Matyliano

kobieta, 37 lat, Gdańsk

175 cm, 72.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 lutego 2014 , Komentarze (15)

taki oto artykulik znalazłam dziś na sfd :)  mi załatał luki w wiedzy i dlatego wklejam :)
trochę długi, ale warto poświęcić czas :) 


Jak naprawić zepsuty metabolizm.
W pewnym momencie swojej przygody z siłownią ( lub przypadkowo ) mogłeś napotkać temat "zepsuty metabolizm" albo powiązany z nim temat "tryb głodówki". Albo jedno i drugie. Jeśli tak, to prawdopodobnie poczułeś powiew chłodu słysząc stwierdzenia takie jak: 

Tryb głodówki ( starvation mode ) - seria metabolicznych, hormonalnych i behawioralnych reakcji na skrajne lub długotrwałe niedobory kaloryczne, które jest popularne w wielu dietach redukcyjnych. Ponieważ organizm nie potrafi odróżnić diety redukcyjnej od faktycznej głodówki, reaguje jakby był zagrożony: uruchamia mechanizmy obronne, aby uniknąć dalszej utraty wagi, czyli zmniejsza zapotrzebowanie na energię, obniża aktywność fizyczną oraz podkręca apetyt. W wyniku spowolnienia metabolizmu zapotrzebowanie na kalorie jest mniejsze niż byśmy normalnie założyli. 

Jeśli zauważysz u siebie takie objawy, możesz zacząć się martwić: mało energii, nieustanne uczucie głodu, zbyt mała utrata wagi w porównaniu do spożywanego pokarmu albo nawet przyrost wagi. A kiedy wracasz do normalnego jedzenia nabierasz wagi dużo szybciej i łatwiej niż kiedykolwiek przedtem! 

W tym momencie serce staje w przełyku i jesteś przekonany, że padłeś ofiarą zepsutego metabolizmu. Zadajesz sobie pytania "a co jeśli jestem w trybie głodówki?". "Może niepotrzebnie igrałem z tarczycą?". "Czy jestem skazany na wysoki body fat, bo zabiłem swój metabolizm?". 

Ok. Koniec straszenia, możesz odetchnąć... Nie dlatego, że żartowałem, ale dlatego, że są rozwiązania tego problemu. 

Kontrowersje związane z zepsutym metabolizmem i trybem głodówki: 

Po pierwsze chciałbym potwierdzić, że " zepsuty metabolizm " oraz " tryb głodówki " istnieją, mimo opiniom wielu blogerów, którzy upierają się, że tak nie jest. Powodem jest brak zrozumienia zagadnienia oraz brak umiejętności odróżnienia faktów od mitów, a tych jest mnóstwo. 

Wielka baba, która narzeka: "jem tylko 300kcal dziennie i nie chudnę!". Śmieszne, że gdy wejdzie na dietę 1000-1200kcal ( z tym, że dobrze policzone i pilnowane kalorie) chudnie jak diabli. To nie był spowolniony metabolizm spowodowany dietą 300kcal/dzień. Nasza fit-baba nigdy się nie przyzna, że nie liczy wszystkich kalorii oraz przecenia swoją aktywność fizyczną. 

"Tryb głodówki" oraz "zepsuty metabolizm" nie są zwrotami naukowymi, co jest kolejnym powodem lekceważenia zagadnienia. Jeśli przyjrzymy się adaptacyjnej termogenezie ( spowolnienie metabolizmu w skutek głodówki ), możemy zauważyć dowody istnienia tych tych zjawisk. Jedni ludzie są bardziej narażeni niż inni, zależnie od stylu życia, genów i nie jest przegięciem stwierdzenie, że dotyczy częściej kobiet niż mężczyzn. 

Szczegóły na temat procesów oraz hormonów z tym związanych przyprawiłyby o senność większość czytelników tego artykułu. Ważne jest aby mieć świadomość że diety głodówkowe mogą dać w efekcie szybką utratę wagi, ale wpływają też negatywnie na nasz organizm utrudniając nam dalszą redukcję wagi oraz "efekt jojo". Jest to bardzo złożony proces angażujący wiele układów naszego ciała. 

Trwałe efekty diet głodówkowych. 

Badania sięgające lat 80tych i 90tych stwierdzają, że efekty diety wywołujące spowolnienie metabolizmu mogą trwać po ukończeniu tej diety. Jest to kolejnym powodem trudności ze zgubieniem zbędnych kilogramów. 

Diane Elliot, profesor medycyny na Oregon University opublikowała swoje badania w 1989 roku o długotrwałych skutkach diet o bardzo niskiej kaloryczności. Pisała: 
"Tempo metabolizmu naszych otyłych pacjentów pozostaje spowolnione po dużej utracie wagi, mimo zwiększenia spożycia kalorii do poziomu, który pozwoliłby na stabilizację wagi." 

W 1997 roku Abdul Dulloo i jego koledzy z Uniwersytetu w Genewie zakończyli podobne badania, które sprawdzały skutki diety pól-głodówkowej, po cięciu kalorii. 
Powiedział: 
"Zmniejszenie termogenezy podczas diety pół-głodówkowej utrzymuje się przez 12 tygodni po zakończeniu diety. Okres trwania tego efektu jest odwrotnie proporcjonalny do stopnia odzyskania tłuszczu." 

W 1999 roku Arne Astrup opublikował analizę danych z badań przeprowadzonych na temat zmian w metabolizmie po utracie wagi. Okazało się, że osoby, które były otyłe mają o 3-5% wolniejszy metabolizmy od badanych, którzy nigdy nie byli otyli. 

Te oraz inne badania sugerują, że "diety cud" oraz gwałtowna utrata wagi wpływają na nasz organizm długofalowo. Stopień spowolnienia przemiany materi może wahać się od mało znaczącego do bardzo poważnego. Wtedy mamy do czynienia z "zepsutym metabolizmem". Zdefiniowałbym to nie tylko jako skutki uboczne podczas diety, ale również jako czas potrzebny na rozpędzenie naszego metabolizmu do normalnego tempa. 

Podchodząc do redukcji w zły sposób ("diety cud") czynimy dużo szkód długofalowo. Natomiast gdy zrobimy to z głową stracimy tkankę tłuszczową i zabezpieczymy się przed znaczącym zwolnieniem metabolizmu. 

7 mądrych zasad spalania tłuszczu i zachowania zdrowia: 

Jedz więcej! Potrzebujesz deficytu kalorii, ale istnieją róże sposoby, aby to osiągnąć. Możesz jeść mniej. Możesz wykonywać więcej ćwiczeń. Możesz zrobić obie te rzeczy ( w granicach rozsądku ). Zdrowe podejście podpowiada nam aby unikać diet głodówkowych i odnotować wolniejszy, ale stały spadek wagi mając przy tym oko na kompozycję naszego ciała. Zacznij od deficytu 20% swojego zapotrzebowania. Użyj większego deficytu tylko w przypadku kiedy jesteś bardzo otyły. Zwiększaj deficyt stopniowo, ale nie powinien on przekroczyć 30% całego zapotrzebowania ( czyli jeśli nasze zapotrzebowanie wynosi 2000kcal nie powinniśmy zejść poniżej 1600kcal ). Jeśli do tego dołożysz treningi, cardio czy też aktywny tryb życia, Twoje zapotrzebowanie na energię idzie w górę, metabolizm przyspiesza, w taki oto sposób możesz jeść więcej nadal chudnąc! 

Jedz naturalnie! Długotrwałe jedzenie produktów wysoko przetworzonych w końcu odciśnie piętno na zdrowiu. Kiedy zaburzymy zdrowie hormonalne kompozycja ciała traci przy redukcji, narażamy się również na spowolnienie metabolizmu. Co więcej, najbardziej naturalne, nieprzetworzone jedzenie, zwłaszcza warzywa mają niską gęstość kaloryczną. Aby uzyskać optymalną kompozycję ciała oraz zdrowie należy dbać nie tylko o ilość kalorii, ale również jakość. Nie skupiaj się na jednym, pomijając drugie. 

Jedz często i regularnie. Zalecam jedzenie jak atleci. Rozdziel całkowite zapotrzebowanie kaloryczne na 4-6 małych posiłków i zadbaj o źródło białka w każdym z nich. Konsystencja ma również znaczenie. Badania wykazały, że nieregularne nawyki żywieniowe są częściowo odpowiedzialne za spowolnienie metabolizmu, w tym zmniejszenie efektu termicznego oraz rozregulowanie poziomu cukru oraz insuliny we krwi. 

Korzystaj z Carb Cycling. Dzięki tej metodzie utrzymujesz zdrowy deficyt, lecz okresowo możesz zwiększyć liczbę kalorii, aby utrzymać metabolizm na normalnym poziomie. Zamiast stosować dietę, która będzie kazała Ci ograniczać węglowodany ( co może zaburzyć produkcję hormonów tarczycy oraz leptyny ), zastosuj ładowanie węgli, co 4-5 dzień. Dzięki temu zjesz więcej węgli nadal chudnąc. Jest to korzystne dla ciała, ale też psychiki :) 

Rób przerwy dietetyczne. Unikaj długotrwałych, agresywnych deficytów kalorycznych. Jeśli masz dużo tłuszczu i spalenie go zajmie ci więcej niż 3 miesiące, nie rób tego wszystkiego jednym ciągiem. Zrób sobie tydzień bez deficytu po 12 tygodniach diety. Jest to jedna z ważniejszych zasad! 

Rób cardio. Ale nie za dużo! Jeśli jesteś naprawdę otyły możesz czasami wejść na dietę z deficytem większym niż 30% zapotrzebowania, ale tylko w sytuacji gdy nie przeginasz z cardio. Wytrzymałość sportowców rośnie po ciężkich treningach ponieważ zapewniają sobie spore ilości jedzenia. Często ludzie chcący zgubić kilogramy głodzą się robiąc przy tym dużo cardio. Badania wykazały, że zbyt wiele ćwiczeń o niskiej intensywności może tak samo negatywnie wpłynąć na metabolizm jak dostarczanie zbyt małej ilości kalorii. Zawodnicy niektórych dyscyplin są znani z tego, że robią 2 lub nawet 3 godziny cardio dzień przed zawodami. Ten rodzaj przetrenowania może mieć efekty odwrotne do zamierzonych, jeśli spojrzymy na to pod kątem metabolizmu. I pamiętaj o jednym - każdą ilość cardio można przejeść, więc jeśli ćwiczysz godzinę dziennie i nie widzisz efektów, najpierw zadbaj o swoją dietę, zamiast iść biegać przez kolejną godzinę. 

Trening siłowy. W świecie bodybuilderów trening siłowy to oczywistość. Ale nie dla każdego tak jest. Dla wielu kobiet "dźwiganie ciężarów" jest nie do pomyślenia. Jeśli chodzi o metabolizm oraz kompozycję ciała trening siłowy bije na głowę cardio. Jeśli obawiasz się o spowolnienie metabolizmu nie ma lepszej opcji. Zacznij machać żelazem! 

Ok, więc mamy opisane 7 zasad dzięki, którym unikniemy spowolnienia metabolizmu. Ale co jeśli masz już za sobą podejście do redukcji i obawiasz się, że już zepsułeś sobie metabolizm? 
Możesz odetchnąć z ulgą. Z wyjątkiem kilku pesymistycznych raportów, większość badań mówi, że efekt jest tymczasowy. W niektórych przypadkach może zająć to trochę czasu, ale nie ma sytuacji beznadziejnych. 
Pamiętam pewien przypadek. Tancerka baletowa ważyła 110lbs i przytyła do 145. Nie chciała zejść do poprzednie wagi, ale zatrzymać się na 125lbs. Myślałem, że będzie to łatwy i przewidywalny proces, ale nie mogła zrzucać tłuszczu nawet przy zaskakująco niskim spożyciu kalorii. Wiedziałem, że skrupulatnie przestrzega diety. W późniejszym czasie okazało się że w przeszłości była chora na anoreksję. Miało to bardzo trwałe skutki. Mimo, że osiągnęła swój cel, trwało to około 2 razy dłużej niż się spodziewałem. 
Jeśli uważasz, że jedziesz na tym samym wózku: 
A - nie jesz za dużo ale nie tracisz wagi 
B - osiągnąłeś swój cel, ale boisz się wrócić na normalną dietę 
powinieneś zastosować 7 rad, o których napisałem, aby ustabilizować swój metabolizm. Potrzebujesz po prostu etapu przejściowego, aby odbudować swoje zapotrzebowanie na kalorie. Jeśli nadal obawiasz się zwiększenia ilości kalorii w diecie, nie jesteś paranoikiem - jesteś ostrożny. 

Po przyzwyczajeniu się do niskiego poziomu kalorii, należy unikać nagłych zmian w żywieniu. Odwrotnie, powoli dokładaj kalorie 100-200 tygodniowo. Obserwuj rezultaty, jeśli zajdzie taka potrzeba przeciągnij do 2 tygodni ten sam limit kalorii, aż dojdziesz do pożądanej wartości. W ten sposób Twoje ciało i umysł będą miały czas aby dostosować się do nowych warunków. 

Kolejnym bezpiecznym sposobem jest dodawanie węglowodanów do posiłku potreningowego. Dzięki temu węgle nie tylko nie odłożą się w postaci sadła ( pójdą w glikogen ), ale może to pozytywnie wpłynąć na sylwetkę oraz regenerację po treningu. 

Jeśli nadal uważasz, że twój przypadek jest beznadziejny możesz odetchnąć. Dobra wiadomość jest taka, że ta strategia działa nawet w skrajnych przypadkach. Może to po prostu zająć nieco więcej czasu. Pamiętasz baletnicę? Tobie też się uda! 

9 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Jak w tytule - dziś moje menu woła do pomstę do nieba....

w nocy spać nie mogłam, więc odespałam rano z córą ( mały powod mojego niespania ;) ).
Wstałyśmy o 9 i śniadanko...

zrobiłam sobie 2 sadzone na 3 plastrach salami + 3 kromki razowca ... siadam, ślinka mi cieknie.... zaczynam od żółtek z solą ( pyyycha ) ..poszły.. no i białko razem z salami kładę na 2 kromki razowca i mam kanapeczki... wzięłam gryza - o fuuuuuuuuu , stare salami :/ :/

no więc chleb, białko i cała reszta poszły wek do kosza.... 
no, ale coś musiałam zjeść, więc otworzyłam lodówkę i jedyne co było to miska sałatki ( olwiki, ogorek, pomidory, papryka, ser feta, olej lniany ) - wielka micha poszła :)


potem do łazienki się umyć i wyszykować do wyjścia - godzinka w łazience, spakować torbę dla małej, pojechać po męża do pracy i w 3 jeszcze spory kawałek do przychodni.... potem godzinka tam + 1.5 godziny powrót do domu....

podsumowując zjadłam pseudo śniadanie o 9, a następny posiłek skończyłam 4 minuty temu :/ ( gulasz z kaszą gryczaną ) ... za godzinkę/ półtorej idę poćwiczyć, potem grapefruit przerwa 2 h i kolacja ....
czyli skucha po całości .... 8 h przerwy w jedzeniu i nie miałam żadnej możliwości kupienia czegoś 

edit. aaa i zapomniałam dodać, że w drodze powrotnej trzeba było gnać, żeby zdąrzyć odebrać starszą córkę z basenu ( + odstać swoje w korkach ;/ )

uhhhhhhh 

30 grudnia 2013 , Komentarze (1)

No i przyjechała znienawidzona ciotka.... brrrrr.... no, ale obiecałam, że będę grzeczna, wiec hipokryzja mode on i uśmiechamy się od ucha do ucha....

W wigilię jedzeniowo było u mnie bardzo dobrze ( jak zawsze w wigilię ) - zjadłam 2 talerze grzybowej i mały kawałek smażonego dorsza. Nie mam jedzeniowej, świątecznej paranoi - po prostu nie bardzo przepadam za taką ilością ryb jaką się zwykle serwuje :)

życzenia świąteczne od cioteczki również dostałam, lekko mówiąc, słabe - życzę Ci, żebyś schudła O_o i to nie w życzliwy sposób powiedziane.... no miałam jej ochotę odpowiedzieć coś równie " miłego ", ale zacisnęłam zęby ( krusząc je odrobinę ) i powiedziałam standard.

I dzień świąt u teściów - tu już jedzeniowo nie było tak wesoło, bo mamusia lubi  gotować, było dużo ludzi, a tym samym duuużo jedzenia ;) zjadłam 2 wielkie zrazy ( uuwielbiam ), śledzia w occie, bigos i kawałek kulebiaka i kozi ser... może nie mega obżarstwo ( zwłaszcza w porównaniu z mężusiem ;p ), ale byłam pełna pod kurek. Wychodząc dostaliśmy full prowiantu do domu, także mój jadłospis na II dzień świąt i kolejny następny wyglądał tak :

 śniadanie - dwa zrazy
II śniadanie - sałatka
obiad - gęś/ pieczeń z ziemniakami i bigosem 
kolacja - dwa zrazy ;p

no szał po prostu. Ale co tam, raz się żyje ;) 

Dzieci natomiast ekonomiczny jadłospis - same ziemniaki ;) szok... nie zjadły absolutnie nic innego... 

z ćwiczeniami też ten tydzień był najsłabszy w tym miesiącu - aż 4 dni bez ćwiczeń ;/
ale dziś nowy tydzień się zaczyna, więc sobie odbiję :) no i menu wróciło już do normy ;)



oooo bym zapomniała - w II dzień świąt, zmieściłam się w stare spodnie - biegnę do mamy w podskokach, myśląc że nic nie jest w stanie zepsuć mi tej radości..... ach słodka naiwności, przecież była ciocia.... 
ja : mamo, zobacz zmieściłam się w te spodnie ! ;D 
mama : no, to super! 
ciocia : ale ile jeszcze zostało... 
( SNAP ! ) 

 

13 grudnia 2013 , Komentarze (2)

Oooooo jaki koszmar ! Dziś dowiedziałam się, że moja ciocia przyjeżdża na święta 

To jakiś koszmar... to siostra mojej mamy, ale chyba była adoptowana  :/ Kobieta jest biedna, bez wykształcenia i pracy oraz wredna jak jasny piorun - ale wszystko wie najlepiej .... 
gdy jeszcze studiowałam, spytała - jak tam egzaminy. Odpowiadam, że w miarę ok, większość 4 - oooo co tak słabo O_o ( dodam, że jej syn jest złodziejem, bez żadnej szkoły, córka również - tylko bez złodziejstwa ;)   - no cisnęły mi się na usta cięte riposty - zacisnęłam zęby, a co ! 

siedzimy przy stole i ja jem śledzie ( kupione od gospodarza, który robi je w domu ) . Były bardzo dobre ( w occie ) i pytam mamy - skąd te śledzie.. " noooo jak to skąd - z morza, nie wiedziałaś " - ZONK 

Milion razy przypadkiem podsłuchałam, jak na mnie gada mojej mamie.... że jestem taka, siaka i w ogóle lipa, że ma taką córkę jak ja...O_o kilka razy myślałam, że nie wytrzymam... udało się, chociaż mój mąż biedny, musi potem wysłuchiwać, gdy jesteśmy sami i schodzi ze mnie napięcie.... ( sam też nie lubi cioci ) .. 

Na samą myśl mnie mierzi normalnie. I dodatkowo robię ( po raz pierwszy potrawę na święta ) rybę po grecku - umiem gotować, ale poproszę mamę, żeby nie mówiła, że to ja robiłam, bo znowu zacznie smęcić, że nie takie, że za mało słone... kucharka roku .... grrrrrrr

Niepotrzebnie się nakręcam, ale cały świąteczny nastrój pada, gdy o tym pomyślę

28 listopada 2013 , Komentarze (3)

nie wiem, czy piłam w życiu coś, co jest bardziej ohydne w smaku...... brrrrrr
no, ale trudno - żeby mieć piękne włosy trzeba cierpieć ;) 


   wczoraj został wyemitowany odcinek jednego z moich ulubionych seriali - The Mentalist
CO ZA PORAŻKA :/ przez 6 sezonów byłam absolutnie bezkrytyczna, ale ten finałowy odcinek ( nie ostatni, ale jednak finałowy ) straszliwie mnie rozczarował.... to miał być pojedynek Holmes vs Moriarty, a nie Patrick vs Stary Dziadu Bez polotu i Finezji....  

niesmak po drożdżach i tym odcinku 

za chwilkę machnę godzinkę na rowerze, a w przyszłym tygodniu ważenie..... 
jak nic nie spadło to zacznę zabijać niewinnych ! 

27 listopada 2013 , Komentarze (1)

No i stało się - kilka dni temu w końcu zmogła mnie choroba ;/
I pomyśleć, że czekałam na nią od bardzo dawna - uroiło mi się w głowie, że fajnie będzie zachorować, żeby przez chwilkę móc poleżeć w łóżku i nic nie robić :
- nie gotować
- nie prać
- nie sprzątać 
- nie latać za dziećmi jak z motorkiem w .... 

jednym słowem, byłam śmiertelnie zmęczona.. 

Na moje nieszczęście ( ;) ) los obdarzył mnie empatią, wyrzutami sumienia, że nie dałam rady przeleżeć nawet 10 minut, mimo że czułam jak wypadają mi płuca ;)

pomyślałam, że mój mąż tak się stara na co dzień, jest świetnym ojcem i partnerem, a ja go teraz zostawiam ze wszystkim na głowie. 

I tak oto zakończyło się moje 5 minutowe, chorobowe leżenie w łóżku ;)

A najgorsze, że kompletnie nie miałam siły na rower ;/  
i oprócz zdrowego jedzonka zjadłam w ten dzień...... wait for it..... 
750 gram frytek .... O_o

nie jestem typem kobiety, która ma wyrzuty sumienia po zjedzeniu tego czy tamtego, ale jak policzyłam sobie ilość kcal to mnie troszeczkę zgięło ;)

no, ale kilka dni później ( będąc w lepszym stanie i już jeżdżąc na rowerze ) okazało się, że nic nie przytyłam ;)

trzeba się postarać, o jak najmniejszą ilość takich wpadek .... jeszcze niedawno potrafiłam, oprócz normalnego jedzenia, zjeść wielką pakę Lejsów solonych z tesco ( mega paka , 1300 kcal ) ... 
ale skończyłam z tym dawno ;)

no i w tym tygodniu przyjedzie do mnie moja bieżnia ! :D :D  

23 listopada 2013 , Komentarze (1)

moja mama jest pediatra ( tak na wstepie )
i od najmlodszych lat w domu bylo zdrowe jedzenie bez slodyczy itp.
w mlodosci trenowalam sport i generalnie wygladalam lepiej niz dobrze.

chodzac do liceum pilam hektolitry cherry coke ( kocham, ale od lat nie pije ) - dochodzilo spokojnie do 2,5 litra dziennie. wszelkie maki, alkohol - jasna sprawa... nigdy nie tylam . zawsze wygladalam tak samo.

w momencie kiedy dojrzalam do racjonalnego odrzywiania, braku chlania i zarcia tego co popadnie, zaczelam tyc ;/

w 1 ciazy + 20 - ale jeszcze organizm mlody to raz, dwa zgubilam balast :) ( rozmiar 38 ).

2 ciaza, w wieku lat 23 ( mlodosc !! sic ! ) . dostalam niedoczynnosci tarczycy w trakcie i + 30 bylo :/ urodzilam i jak zostalam gruba, tak jestem ;/

troche zrzucilam dieta iciezka praca, ale w porownaniu wygladam jak potwor... ;/ te rozstepy, ta skora ;/ masakra


niedoczynnosc mi zostala i leki nie sa ciagle dobrane ( to juz prawie 3 lata ! ).

i teraz glowny problem 

 wiem jak wygladam, ale widze problem i staram sie cos z tym robic ... zaczelam codziennie jezdzic na rowerze 40 - 60 minut po 35-40 km/h, czyli zapier.... jak maly samochodzik. od lat nie pije gazowanego, a slodyczy nigdy nie lubilam.  frytki zdarzaja sie raz na 2 miesiace.... i niiiiiic nie chudne ;/

moj maz na nadwaga ( ale jest ladny o dziwo :) ) - tez nie moze schudnac, ale chodzi mi o jego podejscie, ktore bardzo mi przeszkadza ;/

jest uzalezniony od slodyczy... ale tak na maksa.
dzieciom daje prawie same wegle na kazdy posilek ;/ ( sa super zgrabne itp. ale sie w koncu to odbije ;/ ) ... na sniadanie slodka bulka z maselkiem + mleczko ( dla 2 latki ) , potem w Miare zdrowo, nastepnie sie zaczyna - cuduje racuchy z cukrem pudrem, ryz z jablkie i cukrem itp.  ;/ tlumaczy,ze raz w tygodniu moga jesc... 
tylko, ze to nie jest raz w tyg... ;/
nie bede dzieciom z buzi wydzierac, no bo ludzie... przy nich tez krzyczen nie bede... ale podejscie ? i fakt raz w tygodniu to ok, ale po basenie, maz kupuje cistka, na kolacje - slodkie bulki i tak non stop same slabe wegle ;/

a marudzi,ze ja pale, bo to zle dla zdrowia O_o ( btw. wiem ze to szkodzi, ale nie jestem hipokrytka - jesli chodzi o jedzenie ).

ehhhh , wygadalam sie 

22 listopada 2013 , Komentarze (2)

Dzis z jedzonkiem calkiem niezle :) 
nie ma co sie rozpisywac, bo menu bardzo podobne do poprzedniego ;)

ale wlasnie sobie uswiadomilam straszliwa prawde - z wiekiem robie sie coraz glupsza ! ;(
czytajac jakis tekst w necie, zdalam sobie sprawe z tego, ze zrobilam straszliwego BYKA najprawdopodobniej na vitalii ( ale nie pamietam dokladnie, moze na filmwebie ).... napislam wrzucać przez Ó ! no ja pier.... nigdy nie mialam problemow z ortografia, a tu taka wtopa. wrzócać ;/ ;/ ;/ jak tak mozna.

teraz czeka mnie juz tylko żeka smutku i niedoli w moim rzyciu ..... :( 
;p

19 listopada 2013 , Komentarze (3)

6.30 euthyrox 100 ;) pyyysznosci ;p
 6.45 ciepła woda z cytryną 
 śniadanie - 50 gram twarogu ( niestety tłusty, bo guła jestem, ale nie umrę od tego ;) + pół jogurtu naturalnego activia + sół, pieprz, chilli, olej lniany + 3 male kromki razowego z tesco ( bardzo dobry skład i naprawdę jest smaczny :) ) - właśnie się zajadam, a trzecia kromka już ledwo wchodzi ;)

po śniadanku 2 czerwone herbaty pu - erh chińska wiśnia ( uwielbiam ! )

II śniadanie to pewnie będzie dość duża micha sałatki - oliwki, feta, pomidory, ogorki, czerwona papryka, cebula + olej lniany

obiad - gulasz ze schabu  z cebulą i kaszą gryczaną/jęczmienną ( zależnie od nastroju ;)

godzinka roweru 35-40 km/h ! :D  serial się opdala i można jechać

po ćwiczeniach z reguły jem jakiś nabiał z orzechami i migdałami/ jajka itp. dziś jeszcze nie wiem co będzie :)

kolacja - tuńczyk z 2 łyżkami ryżu dzikiego + micha warzyw :)

głodna nie chodzę, kalorii nie liczę, chudnę ! :D hopsa

EDIT. zapomnialam dodac, ze do salatki dodaja sezam, zeby zdrowiej bylo :D 

7 maja 2013 , Komentarze (6)

jeszcze nie skonczylam 30 day shred , ale magiczny centymetr mowi,ze dziala :D 

w udzie mam - 2 cm :D narazie tyle mierzylam na probe . reszte zrobie po skonczeniu calosci - gdyby nie spadlo mi nic z brzucha to bym sie teraz mocno zniechecila ;)

z nowinek jedzeniowych, to tesciowa kupila maszynke do wyrobu platkow owsianych :D 
z tej okazji bede miala na sniadanko owsianke au naturel ;p zadnego przetworzonego, porzonego gowna, a co ! :D 

no i nie tylko cwicze z Jillian, ale dziecko targa mnie na rower codziennie, wiec to pewnie tez pomaga :)

to na razie tyle, bo wlasnie czaje sie pod dziekanatem ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.