W sumie powinnam to podsumowanie zrobić wczoraj ,ale byłam tak podekscytowana tymi spodniami że o niczym innym nie myślałam. Znalazłam troszkę lepsze zdjęcie. Na tym różnica jest mega ,bo oba są z tej samej perspektywy. W każdym razie uświadomiłam sobie ,że rok temu ja te spodnie naciagałam tylko na łydki! O różnych rzeczach marzyłam ,że założę ale na pewno nie o tych spodniach. Wydawały mi się wręcz abstrakcyjnie małe. Raz mi tylko przyszło do głowy je założyć i utkneły tuż za łydkami - nie poryczałam sie tylko dzięki żartom męża ,ale nie żartował ze mnie tylko że spodnie głupie :)) Od wczoraj te spodnie są bardzo mądre i są bardzo moje!
Wygląda na to ,że te 2 tygodnie z lux_torpedowymi fitnessami wyrzeźbiły mi tyłek i brzuch!
Tak jak pisałam durna waga bez zmian ,no ale guzik w jeansach nie kłamie. Trzeba też przyznac ,że dietę trzymam. W łikend jest gorzej bo długie w łóżku wylegiwanie całkowicie zmienia czasy posiłków. Co do jakości jest ok ,ale zazwyczaj zamiast 5 daje rady zjeśc tylko 3. Wczoraj niestety skusiłam sie na chlebek na kolację. Mąż upiek taki pyszny ,że ciężko się było opanować. Ale obiecuje to dzisiaj spalić! W pracy już spokojnie tylko 2 kanapeczki. Nie mam kompletnie pomysłu na dzisiejszy objad :(( Maksymalnie mnie te spodnie zmotywowały. Jednak człowiek bardzo potrzebuje dowodów na to ,że trud się opłaca. Jest cudownie!