Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 40 lat, Oslo

182 cm, 92.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 grudnia 2013 , Komentarze (3)

Śniło mi się...

Ze weszłam na wage, a tam 71,9 ...patrzyłam z niedowierzeniem, niby do góry nogami  usmiechałam się do siebie - to był sen, chociaz moze cos prawdy w tym bedzie - tyle ze nie mam gdzie tego sprawdzic...dopiero w PL, za 3 tygodnie. Boszzz..jak szybko zlecial ten czas. Dopiero co przyjechalam, a juz swieta. Uwielbiam swieta....jedzenie, choinke, atmosfere, alkohol i ogolne wluzowanie:D Tylko 5 dni wolnego bede miec, wiec na maxa zamierzam ten czas wykorzystac i nie robic absolutnie nic - no moze tylko male zakupy:)

Mierzenie - zaliczone:)
nawet wykresik wrzucam..! nie tycie jest motywujace..:))

W pracy zarobiona na maxa po zeszlym tygodniu jestem...pol niedzieli odsypialam pozny, a wlasciwie wczesny (3:40 rano) powrot z pracy...i przepracowane chyba z 60h. Nic dziwnego ze wymiary leca...miedzy miska ryzu a obiadem wybiegam tam chyba ze 30km dziennie:) Z tego co rozmawialam z ludzmi co am pracuja, to prawie wszyscy cos zrzucili. Mniej lub wiecej,ale jednak...jedna leniwa przytyla...zauwazalnie, i nie powiem cieszy mnie to niesamowicie bo laska dziala mi na nerwy jak czerwona plachta na byka..wiec kazdy ma to na co zasluzyl:))

W tym tygodniu wyplata - nowiutki samsug galaxy s4 juz wkrotce wyladuje w moich lapskach...!! Ahhh nie moge sie doczekac:))

24 listopada 2013 , Komentarze (3)

chciałam się Wam pochwalić, że ...dziś byłam na małych zakupach i w końcu, powtarzam, w końcu udało mi się kupić czapkę! w której w dodatku nie wyglądam jak jajogłowa kretynka:D Ile to się nałaziłam, namierzyłam, .....a że robi się coraz chłodniej, a moja obecna kurtka jest raczej wczesno-jesienna niż winter-ready, to czas był w końcu przestać biadolić i wybrać coś.. Jak już tak łaziłam, to wpadły mi w oko czarne sweterki...i tu uwaga, wbiłam się w 40!! Bo rękawy długachne..więc w końcu mam coś obciskającego (idealne do pracy kiedy otwieram z V, i przez 2h możemy sie krecic w swoich ciuchach:)

No wlasnie V - w koncu sie doczekalam rozmowy o tym czego on chce, a wlasciwie bardziej o tym co on moze, a czego nie moze. Czas & messy life. tak sluchalam tego co mowil, i wypalilam, a co jesli ja lubie complicated & messy? Chyba go zaskoczylam. Taka przynajmniej mial mine. (ze ja nigdy nie moge tego niewyparzonego jezora trzymac za zebami!:)

Bo nie oszukujmy sie, wszystkie moje zwiazki (poza jednym), byly tak pokrecone, ze nadaja sie na film. Przesladujaca mnie domniemana tesciowa knujaca jak to mnie zepchnac ze schodow, ..podroze po 400km zeby sie z kims spotkac co 2 tyg, mimo ze wiedzalam ze to jest bez szans na dluzsza mete, by wreszcie zostac z niczym, poza zlamanym sercem. Wiec czemu tym razem w koncu nie mogloby latwo?

Kogo ja oszukuje, kreca mnie zakazane owoce...jesli rozumiecie o co mi chodzi:D Im bardziej ktos jest na tacy, tym bardziej ja sie odsuwam..jak najdalej. Im ktos jest dalej, tym mnie ciagnie jak magnes. Zycie. Nikt nie powiedzial ze bedzie latwo:)

Co do latwosci. Cm pieknie stoja w miejscu. Powod do zadowolena jest:D 

19 listopada 2013 , Komentarze (4)

Hey!
Plan był bardzo ambitny - miałam wybrać się na siłownie...i już nawet miałam wyciągać nike z walizki, kiedy... spojrzałam w lustro a tam odrosty..wielkie odrosty...do tego soczewki ktore zamowilam jeszcze nie dotarly, a nienawidze cwiczyc w okularach... Tak wiec, plan przelozony. Soczewki powinny jutro dotrzec, a farba na leb juz nalozona.. pierwszy raz nakladalam ja sama i ciekawa jestem jak mi to wyszlo..staralam sie nie ubabrac lazienki, ani siebie za bardzo... tyle ze martwi mnie troche, ze owy ciemny braz bardzo powol sie ujawnia...gdy wczesniej nakladano mi na leb farbe np garniera, loreala czy palette, kolor byl prawie od razu...a tu tak sie skrada i skrada ze az sprawdzilam czy aby zlej tubki nie wcisnelam do dozownika...

Zdrowe zywienie - jestem na tak! Po tygodniu przerwy skusilam sie na cos macznego - jakos  lepiej mi po sniadaniach na cieplo niz po kanapkach...wracajac z drogerii nawet przez mysl przeszlo mi,zeby wpasc na jakiegos vege take awaya..ale stwierdzilam,ze w domu zrobie sobie wrapa na wypasie...z sosem z nandos:D 
Tak wiec wszamalam pyszne w kurczakowo-nandonsowe wrapy z fura salatki, do tego szklaneczka bezalkoholowego picia i cala zadowolona z siebie leze na kanapie. 2 pralki wstawione, wiec uznaje dzien za zakonczony:D

Korci mnie piwo..albo chociaz szklaneczka wina. Tym bardziej ze mam jakies resztki w lodowce..ale po sobocie kiedy to V walnal mi przemowe o tym czy musze pic..( jakbysmy co najmniej byli razem, o czym oczywiscie mu wspomnialam..to od razu swierdzil ze tak tylko mowil...) po czym gdy dostalam piwo od szefa po pracy za super zmiane..strzelil wielkiego focha az mu gula chodzila..i wracajac na nocny bus w ogole sie do mnie nie odzywal...stwierdzilam, ze nich mu bedzie. Nie musze pic. W sumie mi to na zdrowie wyjdzie (ze o cm nie wspomne:) 

Sprawy z V - gdybym miała napisac ze wydarzylo sie cos przelomowego to chyba kaktus by mi na rece wyrosl za to klamstwo:D Jak on to okreslil - cierpliwosci. Taaa...to chyba jedno z jego ulubonych slow.. a potem sie bedze dziwil czemu wlosy farbuje (jak mi siwe wyskocza:D) Jedlismy razem lunch..w sensie on przysiadl sie do mnie i zagadywal. Pierwszy raz. Moze nie ostatni..;)

Lista zakupow swiatecznych - ofcjalnie rozpoczeta...! I to nie byle czym, bo siostra wyskoczyla z ZADANIEM (bo inaczej nie mozna tego nazwac) ze mam kupic siostrzencowi co dopiero sie urodziil nosidelko gorskie jakies tam firmy...bo oni planuja wyjazd w alpy w wakacje...500zl. Auc.
Na rodzicow nigdy nie szkoda mi pieniedzy (tym bardziej teraz:D) ale szlag mnie trafia, jak to palma do lba jej walnela...jakbym byla w pl to zabawka jakas tam by byla ok..ale ze jestem w Uk, to masz babo placek - nosidelka sie zachcialo (bo przeciez kazdy kupi zabawki i ciuszki..)

Dobra, dosc gledzenia..czas spojrzec w lustro czy farba w koncu przezarla sie i z czegos sraczkozielonego zmienila na braz...bo jak nie to bedzie problem:D Udaje sie Wam farbowac wlosy samej? Ja mam krotkie (no powiedzmy)..przy dlugich jakos sobie tego nie wyobrazam....ani stanu lazienki pozniej:D


12 listopada 2013 , Komentarze (4)

W końcu!! W końcu udało mi się coś kupić!!! Zawzięłam się, wzięłam do przymierzalni dwa razy po 5 swetrów i tak długo tam stałam, aż sama siebie przekonałam że kupie! :D Może to i dziwne podejście, ale moje wybrzydzanie doprowadza mnie już do szału...a robi się chłodno, nie było czasu do stracenia na kolejne, bezproduktywne 5h łażenie po sklepach...
Rozmiar S - tak tak!Jeden sweterek ma rozmiar S!! W szoku byłam jak się okazało, że M wygląda na mnie jak wór...banan na twarzy od razu gwarantowany:D Drugi, to już normalna M, ale to i tak postęp, bo zawsze musiałam L szukać na wieszakach..... udany dzień zakupowy!! Jeszcze tylko zimowe essentials brakują - czapa i szalik! Ale na to nie miałam już siły:D

Dobry humor, to i mała tabeleczka:

Pomijając już kolejny spadek kg - podoba mi się zawartość tłuszczu:D Kiedy zaczynałam przygodę z vitalią, siłownią i patrzeniem na to co jem, poziom tkanki tł = 31,4 % Więc liczba 24, naprawdę pięknie tu wygląda:D 
Bieganie po piętrach z talerzami - jak widać daje efekty...mimo, że jem normalne porcje (pyszne ciepłe śniadania) waga leci, tłuszcz znika...jest Dopszzzzzzzz...:


7 listopada 2013 , Komentarze (1)

Chcialam powiedziec Wam, ze... waga dalej leci:D Skromnie, bo skromnie,ale .... w ndz z racji faktu ze pojechalam na wielkie fajerwerki i nocowalam u kumpeli, ktora ma to szklane straszydlo, mialam okazje sie zmierzyc z potworem:D I tak wrocilam dumnie do stanu z marca, a nawet delikatnie go przeskoczylam... 72,5:D  Cieszy to oko moje... I powoli zbieram sily na domowe dywanowki...
Do pracy juz przywyklam..wiec nie straszne mi kilometry lazenia po schodach czy targanie talerzy z 15os stolikow. Czas sie wziac za wyrabanie miesni na brzuchu..co mnie wkurza, to fakt ze poki co jestem skazana na czarne koszule - ktora sama sobie musialam kupic. A te, ktore mam (najtansze wiadomo bo po co wydawac 18f, skoro moge miec za 4 i tak samo je uswinie?;) sa za szerokie..i czuje sie w nich masakrycznie..lubie swobodne ciuchy,ale bez przesady..wszystko przez to ze rozmiar mniejsze maja za krotkie rekawy..agrrrrrr...jakby to tak trudno bylo uszyc waska koszule na wysoka i szczupla osobe. Na sama mysl, dostaje napadu szewskiej pasji....  Ale plus jest taki,ze zawsze jak przychodze w swoich ciuchach (raczej przylegajacych), V nie moze przestac sie gapic..haha;D)

No wlasnie facet. Zaczynam sie jak kobieta wamp...apetyt rosnie w miare jedzenia, to wiadomo...wiec jestem na etapie uwodzenia.. jak to sie trzeba w tych czasach nakombinowac zeby zbalamucic faceta..boszzz....ale powoli, powoli ide na przod...a to najwazniejsze. Moze w koncu sie umowimy..albo osiwieje..jedno z dwojga..Za to jakie mam sny.......szlag mnie trafia jak sie budze...wiec mozecie sobie reszte dopowiedziec...w koncu jestesmy dorosli...:))

Jest 2:30 w nocy. Czekam az pralka laskawie skonczy wirowac zeby w koncu isc spac. Male piwko nie jest zle. Dzis nalatalam sie jak dziki osiol,ale mialam przy tym taka frajde, ze nawet nie zauwazylam kiedy minelo te 12h. (to juz mozecie sie domyslac z kim bylam na zmianie- oczywiscie z V:D). Udalo mi sie tez zdac test ze znajomosci karty win. 70/100 punktow. Moze wynik nie powala,ale byly tylko 2 lepsze od mojego.wiec jestem zadowolona..jeszcze tylko wielki test z znajomosci zarcia i w koncu bede mogla czytac harlequiny w drodze do pracy, a nie te pieprzone nudne skladniki i przyprawy...

Tyle na dzis, bo slysze ze piknelo, czyli drzwi sie odblokowaly....

ps. nie wiem czy znacie : Lorde - Royals!

Absolutnie fantastyczny glos! Wpada w ucho od razu ...!

31 października 2013 , Komentarze (3)

Kiedy przed chwila pokazalam matce fotki, z ktorymi dziele sie z Wami jej komentarz brzmial tak: CZY TY DO CHOLERY MOZESZ ZACZAC JESC?! Na co ja wybuchnelam smiechem...bo co jak co, ale akurat ze nie jem to powiedziec nie mozna (dzisiaj burito z ryzem, pizza, 2 paczki, jajko, bagiel,owoce...) no ale ona wie lepiej. Mowilam jej ze w pracy dostaje pelnowymiarowe obiady, ba! nawet ostatnio zaczeli dorzucac owoce albo platki z mlekiem albo jogurtem na sniadania:) Ale ona dalej wie lepiej....i tylko czeka kiedy jej podam adres zeby mogla mi paczke wyslac...niedoczekanie:D

a foty prezentuja sie tak


Oczywiscie przegrzebalam dysk, ale fotek dla pelnego porownania nie moge znalezc. Niech to szlag! No ale chociaz obecny stan bedzie widoczny ku potomnosci:D

Na marginesie - jestem CIOTKĄ! Moja młodsza siostra urodziła chłopczyka.. i przy całej mojej olbrzymiej niechęci, wręcz uczucia BLEEE na widok dzieci, ten mały wygląda (na fotkach) słodko..Ciekawe czy na żywo jak spotkamy się w grudniu też będzie mi się jeszcze podobał...czy też zdaży już mnie obsikać albo obżygać na dzień dobry:D

A wygląda mały Bartuś tak:

Jak to stwierdziła moja matka, widząc go dzień po urodzeniu - taka ładniutka laleczka:)))

Czas na pranie i zbieram się do roboty...znowu kropi a parasola brak..ale nowe buty są, więc nie jest źle:D

27 października 2013 , Komentarze (2)

Hey,
Notke ktora zdazylam napisac trafl szlag - a nic tak nie podnosi cisnienia....jak pisanie od nowa! Tymbardziej ze juz i tak mam podly humor. 
W pracy niektorzy doprowadzaja mnie do szalu. Przez 2 dni musialam sie nasluchac zjebow za cos co nie do konca bylo moja wina...bylam doslownie o krok od tego,zeby tam wybuchnac - bo slyszac text ze jak nie chce to nie musze tu pracowac, pomyslalam a pies cie jebal, odchodze..skoro tak ma byc ze ja mam po kims cos sprawdzac, robic 2 raz, a potem jeszcze sluchac? no bez przesady.. No ale potem mi przeszlo. Perspektywa 2 dni odpoczynku naprawde byla mi potrzebna. 
Z V mielismy pseudospacer. Dlaczego pseudo?Bo razem wracalismy na metro.. fajnie bylo. Zaczepialismy sie cala droge..Pogadalismy, stwierdzil ze jestem dla niego wazna, pokomplementowal...jak zwykle pozeganalismy sie usciskiem dloni... i nic sie nie rusza z miejsca, Nie wiem czy ja chce za duzo? Za szybko? Zaczynaja mnie draznic te podchody... Jakby to takie halo bylo zaproponowac lunch czy kawe. A ja kolejny raz sie nie bede wychylac.....Moja anielska cierpliwosc zaczyna sie konczyc. Tlumaczylam mu ze ma sie nie bawic w ogniem,.. on ze chce.. zaczepia mnie w pracy, niby przypadkiem dotyka...a i tak nic sie nie rusza z miejsca.I dupa.

Za tydzien wyplata. Zyje oczekiwaniem:) Koniec smetow, bo musze wracac do nauki menu... juz niby kojarze co i jak i z czym jest, ale powtorek nigdy za malo;)

20 października 2013 , Komentarze (4)

konkrety! Bo na sciemy nie ma czasu:D

W koncu nadejszla ta wielkopomna chwila - mam CENTYMENT!! Dorwalam dzisiaj malutki zestaw ratunkowy dla krawcowych...paskudne nici w takich kolorach ktorych chyba nigdy ne uzyje (Zarowiaste...), agrafki, igly  miarka! W koncu: Wiec raaach ciach! Sytyacja wyglada tak:
  Wage to na oko strzelam..bo podobnie wazylam podczas poprzedniego wizualnego spadku...ale jak gdzies dorwe maszyne to na nia wskocze:D W koncu kupilam tez pasek do spodni - kolejnego dnia z podciaganymi gaciami bym chyba juz nie wytrzymala...Wiec jestem juz dobrze wyposazona na najblisze kilka dni w pracy:D

Mialam wrzucic fotki porownawcze - ale jak to ja! Aparat wzielam,ale zapomnialam kabla ...a nie mam adaptera..wiec znowu wyprawa do sklepu na poszkiwania..a dzis juz mi sie ne chce, wiec w kolejne wolne...ale fotsy beda! Jak sie chwalic to na maxa:D
W nowym ciele czuje sie super! I nie nie, to zadna glodowka- normalne sniadanie (jajecznca+kawa), obiad (co dadza w robocie zazwyczaj miecho+surowka+ryz), przekaska (jablko, banan)  cos malego na kolacje  (bo o 2 w nocy z reguly...:D),  hektolitry wody i ze 2 kawybo ciagle cchce mi sie tu pic......:)) 
 
Wiecie jak pyszne sa bataty? Normalnie z miejsca sie w nich znowu zakochalam...:D

18 października 2013 , Skomentuj

hello.

Czas - zdecydowanie mi go brakuje. Majac do wyboru cokolwiek a spanie - zgadnijcie co wybieram?;) I byloby pieknie gdyby nie ze sasiedzi na parterze postanowili zaczac remont i sa wlasnie na etape wymiany okien - czyli od 8 rano walenie mlotkiem i halas szlifierki... Nic to ze wczoraj mialam podwojna zmiane, i naprawde musialam sie wyspac...ehh, moze jutro sie uda:)

Optymistycznie pomiary na oko - kg polecialty. Spodnie doslownie mi spadaja z tylka..Nie pamietam kiedy mialam tak plaski brzuch - wiadomo idealnie to jeszcze nie jest,ale jak patrze na niego w lustrze to chyba juz przestaje mnie draznic...co jest niewatpliwe krokiem do przodu:D Musze gdzies dorwac miarke.... Obeszlam juz tesco ale nie moglam znalezc...Czas na zakupy, bo dosc mam ciaglego podciagania!! Bo paska oczywscie zapomnialam spakowac..

Z randkowania na chwile obecna nici......zaprosilam V na pseudo randke - odmowiil. A zachowuje sie jakby chcial ......nie rozumiem faceta.Zle znosze odrzucenie...jest wino, flapjack i dół. A jutro czeka mnie konfrontacja w pracy.Olac go.Amen.

Dobrze ze dzis wolne - chociaz nie musze go ogladac i malam szanse w koncu poszukac nowych spodni do pracy - 5h spedzilam lazac po sklepach...ogladajac tylko spodnie...zebym wiedziala ze tak trudno bedzie znalezc cos taniego i w miare fajnego to bym wyszla z domu duzo wczensiej:D Ale grunt ze sie udalo..co prawda mierzylam te gna jeansy gacie o juz mi sie nie chcialo czekac do przymierzalni (to by zajelo wieki) ale mam nadzieje ze nie beda spadac...a ze sa na guziki to w razie czego jeszcze troche mozna przesunac..taka ze mnie spryciara..;)

13 października 2013 , Komentarze (4)

Biegne....biegne...a razem ze mna ze 30 innych osob...ostatnie schod w dol, potem w gore i jestesmy na platformie..gdzie stoi juz ostatni pociag do domu...ale kierowca nie otwiera drzwi...mimo ze stoimy tam jak kretyni, zasapani, zadyszani...majacy nadzieje - ale nie. Bo byla 01:02:38. 8 sekund spoznienia....na platforme wbiega kolejna porcja ludzi z ostatniego metra...a pociag odjezdza w pizdu:(( To spotkalo mnie wczoraj, myslalam ze sie potne czyms tepym...Co za cham! Tyle ludzi bieglo-metro mialo 5min opoznienia- ale nie, kretyn nie mogl poczekac chwile..mimo ze to juz ostatni pociag na dzien......agrrrrrr....Przez nocna jazda busem, zamiast byc w domu o 1:20, dotarlam po 2ej. Super...
Bieg to zdrowie, owszem ale nie z mantkami, w kurtce i w nocy:)

Jazda nocnym to tez nie przelewki....czulam sie srednio dobrze. Lacznie nas (bialych) bylo moze 5. Reszta paciata albo czarna. Polowa busa pijana..Nie widzialam gdzie wysiasc.I czy ulice ktore sie wyswietlaja to sa doslownie nastepne czy te przystanki na ktorych bus staje...dosc niepewna to byla podroz

* * *
Anyways, sprawy z V. nabieraja tempa. 2dni z rzedu pracowalismy na tym samym pietrze i byl to bardzo fajnie spedzony czas. Czegos tam sie mialam szanse od niego nauczyc, ale wiekszosc czasu przegadalismy...mam juz jego nr komy,wiec sms ida pelna para! Nudno nie jest! Powiedzialabym ze wrecz przeciwnie:))))

Dostalam 2 prace.Od grudnia...Sie okzalo ze szefami beda 2 gracze ManU, wiec wielkie szychy, samo 2 interview bylo bardzo zabawne, a tu fragmenty, mianowicie:
S: kim sa faceci na okladce? (pokazal mi gazete)
J:pojecia nie mam
s:a jesli powiem ci,ze to wlasciciele cafe football,to wiesz jak sie nazywaja?
J:pojecia nie mam
S:to Gary Neville i Ryan Giggs(super slawni gracze ManU)
J:naprawde? nie wiedzialam, nie interesuje sie pilka nozna:)
S:Nie?a co mozesz powiedziec o footballu?
J:no...ze jest pilka i 2 druzyny co za nia biegaja (hahahaha)
(tu inne nudne pytania)
S: powiedz dlaczego mialbym zatrudnic wlasnie ciebie? dostalismy 400 podan..a ty nawet nie interesujesz sie pilka!
j: no to dobre pytanie. Ale..to w do mnie zadzwoniliscie i zaprosiliscie na 2 interview, wiec wy tez jestescie mna zanteresowani (hahahaha)
S:no to fakt. To co chcesz ta prace?
J: taaa
S: chcesz czy nie?
J:taak, czemu by nie:D

2 dni pozniej email, ze dostalam robote:D
Nie wiem co zrobic, na razie pracuje u  hindusa.. zobacze jaka bedzie wyplata, napiwki...za miesiac trzeba sie bedzie zastanowic..Jesli z V. cos do tego czasu sie ruszy z miejsca  to zostane, jak nie - witaj Cafe Footbal i druzyno ManU na zywo:D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.