Jak wiecie akcja przyzwyczajania tyłka do siodełka przebiega pomyślnie, ale powoli
W związku z tym, że moje jazdy rowerkowe trwają caaaałe 20 minut (i wszystko wskazuje, że może być tak jeszcze przez pewien czas) zastanawiam się, czy by nie zrobić z tego rozgrzewki. Oczywiście poza tą "zwykłą" rozgrzewką
Wyglądałoby by to tak:
- rozgrzewka,
- rowerek,
- ćwiczenia z hantlami,
- twister,
- ćwiczenia na nogi (wymachy, przysiady itp.)
- rozciąganie.
"Zagubiłam się" trochę, ponieważ czytając na necie o ćwiczeniach na rowerku, w kółko jest to samo - mianowicie, że jako cardio, powinno być wykonywane po wszystkich innych ćwiczeniach.... A ja co? Na razie jest to 20 minut, to co to za "koronowanie ćwiczeń"
I tak w ogóle - myślicie, że to jest aż taki istotne, by nie ćwicząc typowo siłowo trzymać się schematu "coś tam, coś tam, później rowerek"?
Wszelkie uświadomienie mnie w tej materii mile widziane
***
Jeśli ktoś jest zainteresowany moimi kosmetycznymi wybrykami...
Maść z propolisu - pierwsze wrażenia:
Zapach nieco nieznośny, bo za intensywny. Do miodu jako takiego nie mam żadnego "ale", jednak czuć go tak cały czas pod nosem - nieco uciążliwe.
Maść nałożyłam wczoraj wieczorem i pierwsze wrażenie - kurna, co za mat!!
Jednak tłusta warstewka nie wchłania się tak łatwo (poza tym, że jej nie widać?!) co poczułam kładąc się do łóżka, a jeszcze bardziej poczuła to moja poduszka, bo leeeepi się.....