Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W końcu wzięłam się za siebie! :) Nie ma marudzenia, nie ma wymówek - trzeba działać! Znalazłam prezent od kumpeli z LO. Dostałam tego słonika na dowód, że różowe słonie istnieją, zwłaszcza takie z czerwonymi kokardkami ;D To mój prywatny symbol na to, że nie ma rzeczy nie możliwych ;) W kwestii odchudzania również.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 133089
Komentarzy: 2312
Założony: 30 października 2012
Ostatni wpis: 6 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kawonanit

kobieta, 38 lat, Warszawa

163 cm, 72.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 grudnia 2024 , Komentarze (9)

Wróciłam do domu. Wywiązałam się z wszystkich zaleceń z ostatniego roku. Więcej w temacie się nie babram. Jestem głęboko rozczarowana, że nie dotarliśmy do przyczyn przebytego zatoru. Chciałabym wiedzieć, tak zwyczajnie mieć świadomość co mnie może sabotować, żeby nie władować się znowu w sytuację, która może mi tak zagrozić. Nie udało się mimo ogromnego wysiłku wielu ludzi. Zamiast tego potrafię nazwać coś, co mi doskwiera od dziecka i już dawno nauczyłam się z tym żyć. Fakt, uwrażliwili mnie na regularną profilaktykę, bo choroba lubi się galopnąć w kierunku chłoniaków. Ale tak poza tym? Nowe leki, żeby trzymać wszystko w ryzach. Dodatkowi specjaliści do regularnego odwiedzania...

Zaczynam życie z diagnozą syndromu Sjogrena i zespołu nakładania się (w kierunku twardziny). Ze zdziwieniem stwierdzam, że nie wzbudza to we mnie jakiś większych emocji.

Za to wczorajsza biopsja ślinianki była szalenie emocjonująca. Miałam wizję grubej igły, która błyskawicznie pobierze materiał z dolnej wargi. Okazuje się, że igła służyła tylko do znieczulenia 😅 Jak zobaczyłam skalpel w rękach lekarza, wizja szybkiego przebiegu spraw poszła się paść 😬 małe nacięcie po wewnętrznej stronie ust, materiał wyszarpnięty przy użyciu zakrzywionej pęsety. No i kilka szwów kończących sprawę, plus kilka gratisowych przypadkowych uszczypnięć... Warga jak po botoksie 😂 zreaktywowało to traumę po usuwaniu cysty z żuchwy. Tam rana była głębsza i dłuższa, ale uczuć w paszczy bardzo podobny. I tak samo jak wtedy, odżywianie oparte na papkach, drobnych kęsach i memlaniu. Dzisiaj już tak bardzo nie boli, ale wiem, że najbliższe dni będą...nieprzyjemne.

Kolejne wpisy będą już ukierunkowane na jedzonko i odchudzanie (tak, w końcu wchodzę na redukcję, już mi nikt nie zabrania, peszek 🤣). Pewnie zdarzy mi się pomarudzić na jakiegoś lekarza, jak mnie mocno rozemocjonuje, ale tak generalnie, obiecuję nie rozwodzić się więcej nad tematem chorób układowych tkanki łącznej 😄

2 grudnia 2024 , Komentarze (14)

Słowni są, ściągnęli mnie jak obiecywali po trzech miesiącach niemal co do dnia. Plan gry jeszcze nie ustalony do końca. Na pewno trzy badania, mam nadzieję przeforsować jeszcze dwa. 

Ale i tak zastanawiam się co ja tutaj robię? Na co mi to całe drążenie jak już się okazało, że odpowiedzi na najważniejsze pytanie i tak nie dostanę... 

Z pozytywów - ten pobyt na oddziale był moim największym hamulcowym ostatniego roku. Jak wyjdę nie muszę się już oglądać na te wrażliwe sytuacje.

Szpitalna dietka - może preludium do czegoś? 😆 Szkoda tylko tej mojej magicznej tabelki co miała ruszyć w tym tygodniu 😂

25 listopada 2024 , Komentarze (10)

Chciałam ponownie uruchomić samobiczowanie, że to już dwa miesiące odliczania i nic nie zdziałam, ale przecież nie, nie prawda 😁 chociaż ciągle uważam, że tygodnie zrobiły się dziwnie krótkie, ćwiczenia nie są w kategorii rzeczy do wdrożenia, a powoli i całkiem systematycznie się dzieją. Duży sukces osobisty ☺️ Nie przekłada się to na wagę i samopoczucie. Tutaj zdecydowanie potrzebny jest deficyt. Co do ogólnie pojętej siły fizycznej i mentalnej, zaczynam się godzić z tą wieczną słabością i faktem, że trzeba ciągnąć ten wózek mimo tego.

Malutkie zmiany wprowadzane bardzo powoli. Rozważam zrobienie tabelki z rutyną marzeń. Może konieczność zamalowania kwadracika na zielono zamiast na czerwono przełamie niechęć do tych prozaicznych czynności 😂 przykładowo - bardzo nie lubię sprzątać (swoją drogą, zegarek twierdzi, że spalam wtedy prawie 400 kcal. Jakoś mu nie wierzę 🤣). No ale, nie lubię i bardzo mnie męczy takie cotygodniowe latanie na szmacie. Stąd pomysł, żeby codziennie zadbać o jedno pomieszczenie. Nie zajmie to wiele czasu, nie zdążę się zmahać, a będę miała wieczny porządek 😁  Może pod koniec roku pokażę Wam jej wszystkie punkty. Z przyjemnością też odnotowałam, że coś, co jeszcze niedawno miałam w kategorii do wdrożenia, nie dostanie miejsca w tabelce. Mianowicie przez problemy z zasypianiem postanowiłam wyeliminować kofeinę, teinę i cukier po godzinie 13. Z czystym sumieniem stwierdzam, że to już nawyk. Oby z resztą poszło równie gładko 😄

21 listopada 2024 , Komentarze (3)

Może to już wybrzmiało, ale i tak powtórzę - staram się zbudować codzienny nawyk aktywności innej, niż marsz i rotor. Tzn te rzeczy są obecne w moim życiu, ale ku lepszemu chciałabym, żeby ta półgodzinna gimnastyka wryła się schemat dnia. Zgodnie z realizowanym programem na razie 2 razy w tygodniu wystarczy i tak już się zaczyna robić bardzo fajnie. Swoją drogą, trzeci zestaw ćwiczeń "trening wzmacniający z hantlami" baaardzo przypadł mi do gustu. Cisnę dalej 😁

No, ale dlaczego jestem z siebie taka dumna? Wczoraj miałam stresujący i męczący dzień. Chyba z 5 godzin spędziłam w komunikacji miejskiej głównie w pozycji na sardynkę, upchana pomiędzy innymi nieszczęśnikami. Po powrocie do domu miałam ochotę wpełznąć pod koc, przecież nałaziłam się co nie miara i ogólnie byłam zła i nie w sosie. Zamiast tego zrobiłam wspomniany powyżej trening. Ogarnęłam też kuchnię i łazienkę. Wydajność milion procent 😂

Pewnie myślicie, że jeszcz dodam jakie to było pokrzepiające, poprawiające humor i w ogóle świat nagle zrobił się lepszy. Otóż nie. Nic bardziej mylnego 🤣 Ciągle marzyłam o tym kocu i świętym spokoju, a dzień skończył się łyknięciem tabletki na ból głowy 😅 Jednak zrobiłam to! Przekroczyłam siebie na wiele sposobów i z tego jestem dumna. A dzisiaj nogi bolą jak nie powiem, ale nie wiem czy przez ćwiczenia, czy ciągłe balansowanie w autobusach 🙈

17 listopada 2024 , Komentarze (6)

W tym tygodniu nie wyrobiłam się w tygodniowych założeniach treningowych 😅 zabrakło mi dnia. Mam takie silne postanowienie, że chodzenia i rotorka nie liczę jako trening. Staram się myśleć o tym jak o codzienności dobrej dla krążenia. Ćwiczenia bardziej treningowe podciągam już jako dbanie o siebie na średnim poziomie. Wydajność, wydolność i siła - buduję je niemal od zera i jest to raczej melodia przyszłości, że będę chwaliła się wykonanym treningiem przez duże "t" i pogrubioną czcionką 😉 Tak więc te 2 razy w tygodniu na domowej macie przez pół godziny nie powinno stanowić problemu, prawda? A jednak 😂 

Chociaż o chodzeniu nie myślę treningowo, fakt jest taki, że w tym tygodniu przedreptałam prawie 60 km. I czułam to bardzo. Będąc w domu i myśląc o rozkładaniu maty... czułam niechęć 🤣 wrastający paznokieć u palca lewej stopy plus okres, zdecydowanie podzielały tą niechęć...

Ten problem rozwiązałoby ustawienie tej półgodzinnej gimnastyki na rano. Jednak generuje to inne problemy powodujące niechęć 🤣 no, zobaczymy. Na razie nie jest źle. Mobilizacja jest większa, niż mniejsza, a ośmiodniowy tydzień chyba jeszcze nikomu nie zaszkodził 😆

13 listopada 2024 , Komentarze (12)

Znowu lekarzowy temat.

Przyzwyczaiłam się do zainteresowania i opieki nfztu. Dziś byłam na wizycie prywatnej i...nigdy wcześniej nie spotkało mnie nic takiego. 

Obiektywnie wiem i rozumiem, że opłaciłam konkretną usługę, która oczywiście została wykonana. Jednak nigdy wcześniej nie trafiłam na lekarza, który z taką starannością unikał odpowiedzi na pytania, które teoretycznie wychodziły poza cel wizyty. Całe spotkanie można by sprowadzić do wniosku, że pytania jakie mam, mogę zadać umawiając się do niego na wizytę endokrynologiczną, bo w ramach wykupionej usługi ginekologicznej (usg piersi) wyczerpaliśmy temat. I on myśli, że do niego wrócę?!

Stwierdzone torbiele. Powiedział ile i gdzie. Cisza. Pytam, czy do obserwacji na co odpowiada, że gdyby to było 50 lat temu to tak. I znowu cisza.

Wypisuje zalecenia, więc pytam, czy potrzebę dalszej diagnostyki rozumie jako badania z krwi, czy mówimy o biopsji. To wtedy zarzucił tekstem, że przyjmuje tutaj również jako endokrynolog i możemy się umówić. Po tym zrozumiałam o co mu chodzi, wzięłam opis badania i się pożegnałam. I do tej pory nie mogę wyjść z szoku...

Poproszę rodzinną o skierowanie do endo. Spróbuję na fundusz, ale jeśli skończy się na wizytach prywatnych to na pewno nie u tego pana.

9 listopada 2024 , Komentarze (12)

Drugi z serii treningów (na wydolność) był masakryczny (jak się spodziewałam). Leciutko się zniechęciłam, ale cisnę dalej 😆 wg programu w tym tygodniu jeszcze raz powtórka tych ćwiczeń, trening adaptacyjny z poprzedniego tyg. i marsz trwający 50 min (technicznie już wykonany, ale pewnie powtórzę nie raz). Chyba w końcu się czepiłam i "jakoś to pójdzie" 😂

Pogoda taka moja, więc chodzę z przyjemnością, ale to jak po takim wyjściu śmierdzą mi włosy "zimą" to historia... Taaak, wmawiajmy sobie, że to dla zdrowia 😅

Mam bardzo duży apetyt, ale nie foluguje sobie bez pamięci. To taka miła odmiana po jedzeniu z rozsądku, że spełniam swoje zachcianki (wierzę, że z umiarem 😄). Dopiero teraz to wyłapałam. Fakt, że z jedzeniem przez ostatnie miesiące było coś nie teges. Jadłam, owszem, ale bez jakiejś takiej radości i smaku. Czasem szłam w ulubione przegryzki, żeby poczuć "to coś", ale bez fajerwerków. Ostatnie chyba trzy tygodnie są takie inne od poprzednich... Czy to możliwe, że leki już działają? I w tak zauważalny sposób? Wychodzę z letargu, mam więcej siły i chęci. Zaczęłam ćwiczyć!!! To najbardziej daje do myślenia 🤣 

Życzę Wam takich mikro przełomów jaki właśnie przechodzę. Kiedy to wszystko znowu zaczyna mieć sens ☺️💖

5 listopada 2024 , Komentarze (6)

Pierwszy tydzień z ćwiczeniami jeszcze się nie skończył, a plan wykonany. Cudowne uczucie 😁 ciągle uważam, że wynik 2 treningów nie jest imponujący, ale dał mi poczucie sprawczości.

A jak się ćwiczyło? Było znacznie łatwiej. Konsekwencje też jakoś mniej dotkliwe 😆 Fajnie. Jest po prostu fajnie.

1 listopada 2024 , Komentarze (11)

Pewnie jesteście ciekawe jak poszedł mój pierwszy trening od...nie wiem nawet kiedy 😂 otóż tak źle jak się można było spodziewać, jednocześnie lepiej niż śmiałam marzyć 😄

Miałam większy problem z koordynacją, niż równowagą. Nie dałam rady (że tak w ogóle) zrobić tylko kilku ćwiczeń - kolana i nadgarstki w podparciu to było niewykonalne od zawsze. Reszta, nieco chaotycznie, ale poszła tak zgrabnie jak to możliwe.

Niecałe 40 min, podobno spalone 150 kcal 🤣 (szaleństwo) miejscami udało się podnieść tętno do 130 (czyli to, na czym mi zależy). Wg programu w ciągu tyg. mam powtórzyć ten trening (adaptacyjny) jeszcze raz i przejść do kolejnego (budujemy wydolność) już się boję 🤣

A jak dzień po ćwiczeniach? Wszystko boli 😆 Dzisiejsza dawka ruchu - sprzątanie mieszkania. Jakby ktoś się dziwił, że nie wspominam dziś zmarłych to cóż...nie robię tego. Cmentarz odwiedzam podczas wizyt u rodziny. Nie czuję się w obowiązku uprawiania grobingu w ten dzień. Szczerze, listopadowe statystyki policyjne z wypadków drogowy zwyczajnie mnie przerażają.

30 października 2024 , Komentarze (6)

Metoda przemocowa zdaje się przynosić pierwsze efekty. Zaczęłam ten program "8 tygodni do zdrowia" akademi NFZtu. Najpierw z przymrużeniem oka potraktowałam wskazówki do pierwszego tygodnia (2 treningi, 1 półgodzinny spacer), a potem pomyślałam "może by tak zrobić coś zgodnie z zaleceniami?" 😂 Moje podejścia do ćwiczeń zawsze były na zasadzie wszystko albo nic. I zazwyczaj trwało to jakieś 2 tygodnie, żeby skończyć się nagle, nie zawsze za wyraźną przyczyną. Sugerują, że 2 treningi na start są ok? Super, niech będą 2. Jeśli podziałam ponad plan to jeszcze lepiej. Jeśli go tylko wykonam, będę miała poczucie realizacji. Jeśli założyłbym ich 5, a wykonała 2, pojawiłoby się poczucie przegranej. Ale prawda jest też taka, że gdybym sama sobie założyła tylko 2 treningi uznałabym, że bez sensu i po co w takim razie podnosić tyłek 😆 bosz, jakie to skomplikowane 🤣 co do spacerów i chodzenia ogólnie, to bardzo nie chciałabym traktować sprawy treningowo. Jasne, dreptać najwięcej jak się da, nie zamierzam przestawać, ale ćwiczenia to ćwiczenia, a chodzenie to... życie. Pewnie dzięki temu udało się nie przytyć przez ostatni czas, ale dla ogólnie pojętej sprawności muszę zrobić coś więcej.

Coraz bardziej korci mnie odchudzanie. Już mi tak nie trują, że nie powinnam. Ciągle trochę boję się, że  przez deficyt kaloryczny znowu pojawią się niedobory, ale może jak tego jedzenia będzie mniej to bardziej się przyłożę do jego jakości? Chociaż i tak wiele kwestii na talerzu mam już ładnie ogarniętych, ale wiadomo, zawsze może być lepiej.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.