Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W końcu wzięłam się za siebie! :) Nie ma marudzenia, nie ma wymówek - trzeba działać! Znalazłam prezent od kumpeli z LO. Dostałam tego słonika na dowód, że różowe słonie istnieją, zwłaszcza takie z czerwonymi kokardkami ;D To mój prywatny symbol na to, że nie ma rzeczy nie możliwych ;) W kwestii odchudzania również.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 127993
Komentarzy: 2269
Założony: 30 października 2012
Ostatni wpis: 13 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kawonanit

kobieta, 38 lat, Warszawa

163 cm, 72.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 lutego 2014 , Komentarze (2)

Dzień pod kocykiem.
Z chusteczkami.
Odpuszczam dzisiaj ćwiczenia. Nawet nie to, że tak bardzo źle się czuję, ale dostałabym nerwicy przerywają co chwilę, żeby opróżnić nosek.
Jedzonko też średnio dziś wypadnie, bo wyjadam resztki resztek... Szkoda pisać...

Dzień na wielkiego minusa. 
Jednak pierwszy taki od miesiąca, także samobiczowania się nie przewiduję 

1 lutego 2014 , Skomentuj

Wiecie co będzie za 49 dni??
WIOSNA!!!! Przynajmniej ta kalendarzowa
Początkowo chciałam w tym czasie wyznaczyć sobie ilość kilogramów do zrzutu, jednak biorąc pod uwagę fanaberie mojej wagi, zaprzyjaźniam się ponownie z metrem krawieckim.

Cel do Wiosny - pozbyć się "ciąży spożywczej"
Mój aktualny obwód w brzuchu wynosi 107 cm.
W ciągu tych 7 tygodni zamierzam doprowadzić do styku końcówek metra.
Da się?.....

Aktywność:
Rowerek 40 min.

Pielęgnacja ciałka:
- masaż rozstępów,
- maseczka energetyzująca na ryjek.

Jedzonko:
- kanapki z mięskiem pieczonym i ogórkiem kiszonym
- koktajl z owocami (mrożone truskawki, porzeczki, maliny + banan + kefir)
- spaghetti z mięskiem mielonym, w sosie pomidorowym + feta,
- grzanki z camembertem, piwko.

Menu o kant tyłka potłuc, ale postaram się postarać
Serio.

31 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Edit - widzę, że Vitalii nie spodobała się tabelka i wyszło takie cuś.... Mam nadzieję, że wystarczająco czytelne. 

Zobaczcie jak ładnie się rozćwiczyłam! 

Zobaczcie jak paskudnie żarłam 

Przy ćwiczeniach nie wpisywałam rozgrzewki i rozciągania. Uznałam to za oczywiste, a ich wykonanie zajmuje mi mniej więcej tyle samo czasu. Kolorem pomarańczowym oznaczyłam spacery, które w zimowych warunkach bywają dość ekstremalne ;D (śnieg po łydki, plucha, lód...). Zawsze wracałam z dużym bólem ud....

Masaż rozstępów ? kolorek zielony ? zrobione; czerwony ? odpuściłam. 18 stycznia masowałam się już oliwką z olejkiem (do tej pory wykańczałam wszystkie stare kremy, które zalegały w łazience)

Dietka ? kolorek zielony ? jestem z siebie dumna; pomarańczowy ? była jakaś wpadka (typu z premedytacją nałożyłam sobie więcej makaronu na obiad, dołożyłam kilka pierogów do porcji, wypiłam kakao z amaretto); czerwony ? ewidentnie zgrzeszyłam piwem lub miałam niekontrolowaną gastrofazę.


Data

Ćwiczenia

Masaż rozstępów

Dietka

1.01.




2.01.




3.01.

Rowerek - 10 min.



4.01.

Rowerek - 10 min.



5.01.

Rowerek - 10 min.



6.01.

Rowerek -15 min.



7.01.

Rowerek - 17 min.



8.01.

Rowerek - 20 min.



9.01.

Spacer - jakieś 2 godziny



10.01.

Rowerek - 20 min.



11.01.

Rowerek  -20 min.



12.01.

Hantle (1 kg), przysiady, wymachy i inne wygibasy - ok. 20 min.

twister  -5 min.

Rowerek  -20 min.

razem- 40 min



13.01.

Rowerek - 23 min.



14.01.

Hantle  8 ćwiczeń po 10 powtórzeń, 2 serie

przysiady - 50

ćwiczenia na nogi - trochę cienko  -machałam prze 3 min.

twister  -7, 5 min

rowerek  -25 min

całość -69 min.



15.01.

Rowerek -25 min.



16.01.

Hantle - 8 ćwiczeń po 10 powtórzeń, 3 serie

przysiady - 60

ćwiczeń na nogi nie było i na razie z nich rezygnuję,

twister - 8 min.

rowerek - 30 min.

całość zajęła mi 64 min.



17.01.

Spacer - ponad 3 godziny



18.01.

Hantle - 8 ćwiczeń po 110 powtórzeń, 4 serie

przysiady-  80

twister -10 min.,

rowerek  -30 min.

całość zajęła mi 70 min.

Już z olejkiem


19.01.

Rowerek  -30 min.



20.01.

Hantle- (3kg) 8ćw. 5 powtórzeń, 2 serie

przysiady - 50

twister - 6 min

rowerek (2) - 30 min.

nie szło mi... ćwiczyłam niecałą godzinę...



21.01.

Rowerek -35 min.



22.01.

Hantle -(1kg) 8 ćw., 10 powt, 1 seria

(2 kg) 8ćw, 5 powt., 2 serie

przysiady - 60

twister  -10 min

rowerek- 35 min.

całość -jakieś 65 min.



23.01.

Hantle - j.w

przysiady  -90

twister -10 min

rowerek  -35 min.

całość  jakieś 70 min.



24.01.

Rowerek - 35 min.



25.01.

Rowerek - 35 min.



26.01.

Hantle  jak z dni poprzednich

przysiady-  90

twister  -10 min.

rowerek  -35 min

całość ok. 70 min.



27.01.

Hantle  jw

przysiady - 60

twister -10 min.

rowerek - 35

ok. godziny



28.01.

Rowerek - 40 min.



29.01.

Rowerek  -40 min.



30.01.

Hantle (3 kg) 8 ćw., 5 powt., 3 serie

przysiady - 90

twister - 10 min

rowerek - 40 min

całość - ok 80 min.



31.01.

Identycznie, jak wczoraj ;)



???


28 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Uwaga, chwalę się!
Na rowerku pedałuję już 40 minut! Tym samym plan na rozruch został zrealizowany w 100% I to na trzy dni przed terminem
Oczywiście ciągle będę dążyć do stopniowego zwiększania tego czasu, ale już teraz mam poczucie, że te moje treningi nabrały sensu. Jak to się odbywało na przestrzeni tych kilku tygodni pokażę pojutrze, w formie tabelki. Zobaczycie też wtedy jak "pięknie" zawaliłam jedzenie

Ciągle nienawidzę ćwiczyć. Nie odkryłam żadnych endorfinek, a pocenie się w trakcie i do godziny po ćwiczeniach, doprowadza mnie do takiego samego szału co wcześniej.
Nie mogę jednak zignorować zmian na plus:
- czuję się "elastyczniejsza" jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało. Łatwiej mi wskoczyć na taboret, podnieść się "z kucek". To nawet widać przy rozgrzewce jak robię wymachy nóg - grawitacja już tak mnie nie trzyma
- kolano mniej trzeszczy. Mam luzy stawowe, które wydają charakterystyczne dźwięki. Od jakiegoś czasu pojawił się nowy dźwięk, słyszany przy wchodzeniu po schodach i podnoszeniu się z krzesła (gdy cały ciężar ciała lądował na prawej nodze). W tej chwili ten nowy dźwięk pojawia się sporadycznie 
- łatwiej mi wtargać zakupy do domu,
- moje ciałko nie jest już jedną wielką galaretą. Powolutku robi się bardziej zbitą galaretą

Jeszcze tylko ogarnę żarcie i będzie idealnie

27 stycznia 2014 , Komentarze (10)

Tak, dokładnie!
Właśnie zaliczam etap marudzenia. Oby nie trwał zbyt długo!

Jest mi zimno, krajobraz za oknem wpędza w depresyjkę... Najchętniej bym się rozłożyła pod kaloryferem i niech nikt mnie nie rusza. Nie mam humoru, nie mam siły. Wszystko jest fuj.
O.

26 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Tak mi mówi mąż kochany
Najpierw myślałam, że mnie podejrzewa o konsumpcję delicji w łazience A to jednak nie...pachnę mu delicjami i już
Skąd wziął się ten zapach? Ano używam oliwki migdałowej z dodatkiem olejku z pomarańczy. Przez jakąś godzinkę zapach jest bardzo intensywny, z czasem się jednak ulatnia. Dobrze, że nie jesteśmy pasjonatami słodkości, inaczej bez zakupu delicji by się chyba nie obyło

***

Ciągle ćwiczę wytrwale. Spadków brak, ale to przez to, że przestałam ładnie jeść. Muszę wrócić do układania menu na dłuższy czas i przypilnować żeby makaron i pierogi pojawiały się raz w tygodniu... To mnie gubi. A skoro zdaję sobie z tego sprawę, najwyższy czas nad tym zapanować!!

Już niedługo wstawię tabelkę z podsumowaniem "miesiąca na rozruch". Kolorowo tam jest, nie ma co

21 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Wczorajszy oczywiście.
Jak mi nic nie szło!  Wszystko robiłam jakoś strasznie powoli, nawet nie tempem spacerowym! 
Niby poćwiczyłam, ale co to były za ćwiczenia... Ledwo się zmachałam....
W kuchni też utknęłam na kilka godzin, a z tym samym gotowaniem wyrabiam się max do dwóch....
Dobrze, że nie miałam nic pilnego do załatwienia, bo pewnie przed nocą bym się nie wyrobiła ze wszystkim....

A wieczorem?
Wieczorem trafiam na newsa, że jest to najbardziej depresyjny dzień w roku 
Cóż... depresji nie było, ale niemoc straszna i owszem 

19 stycznia 2014 , Komentarze (5)

To nie jest moje pierwsze podejście do odchudzania, ale zdecydowanie jest to pierwszy raz kiedy jestem taka spokojna. Minęły dwa tygodnie, w których postawiłam na aktywność fizyczną. Dwa tygodnie, po których nie ubyło mi nawet pół centymetra.... I co? Nie przeżywam, nie wyrywam włosów z głowy, nie wpadam na "genialne pomysły głodówek"... Biorę na wstrzymanie  Przecież wszystko idzie zgodnie z planem - rozruch pełną parą 

Biorę centymetr, sprawdzam i myślę " heh.."
Staję na wadze i mówię do niej "no, jakoś mnie nie zaskoczyłaś" 

I dalej robię swoje  Stopniowo zwiększam ilość ćwiczeń, dodaję minutki jeżdżąc na rowerku i już wiem, że w lutym uda mi się przeprowadzić taki trening, jak sobie założyłam na początku. Nie byłoby to możliwe, gdybym po raz kolejny zabrała się do odchudzania bez planu (jak to robiłam do tej pory). Gdybym wybrała "dawną drogę" na tym etapie pewnie byłabym już strasznie zniechęcona i zirytowana, obolała po zbyt intensywnych ćwiczeniach i zapewne nieco przegłodzona....

Jak mi się to udało? Skąd ten spokój, brak pośpiechu? Czyżbym faktycznie osiągnęła "wyższy poziom świadomości"? 
I ciekawe do kiedy ten spokój się utrzyma? 

17 stycznia 2014 , Komentarze (7)

Na rowerku jestem w stanie wysiedzieć już 30 minut 
Co drugi dzień ćwiczę też na twisterze i z hantlami (ciągle 1 kg, ale może to i dobrze się złożyło, że nie rzucam się od razu na 2....?) Całość zajmuje mi godzinę. Jak na planowany rozruch idzie mi bardzo dobrze. Jestem zadowolona 

W końcu zrobiła się prawdziwa zima. Z jednej strony dobrze - roślinki nie poszaleją, z drugiej - cóż.... coraz bliżej wiosny 
Niby najkrótsze dni już za nami, a jednak ciągle łapie wieczorny spadek formy.... Chyba wprowadzę sobie jakieś odliczanie do wiosny.... Może w ten sposób lepiej zniosę oczekiwanie na zielony krajobraz?... 

13 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Nie żadne zakwasy cobym ruszać się nie mogła, tylko właśnie zakwasiątka. Bardzo delikatne, doskonale wiem, które partie wczoraj ćwiczyłam  
A ćwiczyłam... całe 40 minut! 

Gdy skończyłam wczoraj ćwiczenia czułam do siebie jakąś dziwną pretensję, bo zaplanowałam ich więcej. Miły być trzy serie po 10 powtórzeń, a tu lipka... Bardzo szybko zdałam sobie sprawę z tego, że nie dam rady. Ćwiczyłam do drgania mięśni i stwierdziłam, że na początek styknie.
Po tym jak się umyłam i wymasowałam rozstępy na udkach doznałam olśnienia. Rety, to było aż 40 minut! Biorąc pod uwagę moją aktywność z zeszłego roku, to jest duże WOW! Teraz było to 40 minut, w przyszłym tygodniu może to być już godzina 

No i druga sprawa - ten zryw ku lepszemu, trwa już ponad tydzień  Szansa, że tym razem zrealizuję wszystkie cele, z każdym dniem wzrasta 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.