Po długim i intensywnym zeszłym tygodniu nastąpił luźniejszy, spokojniejszy czas. A dzisiaj to już luz zupełny . Mój mąż zabrała właśnie najmłodszego syna i pojechali do dziadków. Mąż umówił się tam na brydża, a synuś będzie się bawił z dziećmi siostry mojego męża. Hurra...mam wolne do 22 godz. W prawdzie mam w planach dużo zadań, ale może...zrobię sobie wolne? VAT do 25 jeszcze zdążę zrobić, bałagan w szafie schowam za drzwiami.
W sumie, czy ja umiem odpoczywać? W zasadzie zastanawiam się co mam do zrobienia w tym czasie, żeby móc później odpoczywać...Głupia jestem.
Dietę jako tako trzymam, gorzej ze sportem- jakoś nie mogę wejść w rytm, ale jutro ide na godz lekcji tenisa ( zamiast dzieci). Dla mnie będzie to raczej trening niż lekcja, czy tak czy siak- planuje nieźle się rozruszać. Dawno nie grałam, ale będzie zabawa.
To ide odpoczywać, sprzątać, odpoczywać, czytać, odpoczywać, wypełniać papiery, odpoczywać.
Powtarzam jak mantrę: relaks, odpoczynek, relaks, odpoczynek, relaks, odpoczynek