Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Znalazłam się tutaj dlatego, że już mam dość "od jutra". OD tego "jutra" to mi więcej przybyło niż ubyło. Dlatego jestem tutaj aby znaleźć motywacje i trzymać się przy odchudzaniu a nie przy obżeraniu :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 64322
Komentarzy: 1349
Założony: 30 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 30 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agab2

kobieta, 36 lat, Poznań

163 cm, 57.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 stycznia 2015 , Komentarze (3)

Wczorajszy dzień był szalony. Proszę nie oceniać. Pewnie wiele z Was powie, "za mało jedzenia", "ile ćwiczeń?!", "idź się lecz!" ale wczorajszy plan tak wypadł i już...nie będę wnikać dlaczego tak.

Poniedziałek

Śniadanie: płatki owsiane z 1/2 banan, orzechami włoskimi i mlekiem sojowym

489 kcal b: 15 g ww: 86 g tł: 9 g

TRENING

1,5 rowerem do pracy (ok.25 km)

2 Śniadanie: 2 kromki żytniego z 100g łososia wędzonego, roszponką i pomidorkami koktajlowymi, kawa z mlekiem

471 kcal b: 33 g ww: 55 g tł: 13 g

Przekąska: 1/2 banana, pomarańcza, kiwi, jogurt naturalny, kawa z mlekiem

310 kcal b: 13 g ww: 56 g tł: 4 g

Obiad: bataty pieczone z chilli, sałatka z roszponką, pomidorami, papryką, oliwkami, orzechami, słonecznikiem i dynią z olejem rzepakowym

342 kcal b: 8 g ww: 48 g tł: 13 g

TRENING HARD!

1h zumby

20 min. biegu w spokojnym tempie

1h ćwiczeń na nogi

40 min. orbitreka

Przekąska: koktajl z banana, soku z pomarańczy i mleka sojowego z cynamonem

228 kcal b: 11 g ww: 32 g tł: 6 g

40 min. rowerem do domu

SUMA:

Energia: 1 841 kcal Białko: 80 g Węglowodany: 278 g Tłuszcz: 46 g

Umówiłam się z trenerem na trening na 19.00 bo myślałam że będę tak kończyć pracę. Niestety okazało się że o 16.00 już wszystko skończyłam i nie chciałam sama siedzieć w biurze bo bym musiała wszystko pozamykać itp, więc nie miałam co robić, nie miałam gdzie się podziać z rowerem (zostawiam go tylko w pracy lub na siłowni, pod innymi miejscami się boję) więc postanowiłam ze pójdę sobie na zumbę. Babka która ją teraz prowadziła, trochę ją dla mnie odczarowała. Wyglądała rewelacyjnie, ruszała sie rewelacyjnie i wcale nie musi zumba być "przypałowa" jak do tej pory mi się wydawało, bo babka miała taką petardę, że aż fanie się na nią patrzyło, z czego tez technicznie była rewelacyjnie i układy były całkiem spoko, a nie jakieś wygłupy :) Szkoda że była na zastępstwo to bym częściej do niej chodziła. Potem miałam jeszcze chwilę na bieżni bo czekałam na swój trening. Potem mój trening z trenerem, a po treningu umówiłam się że mnie podwiezie żebym tyle rowerem nie jechała (a jest zimno więc jak dla mnie rewelacją jest każda podwózka), więc w oczekiwaniu poszłam na orbitreka. Nawet nie było zbyt ciężko więc sobie trochę pojeździłam. Potem samochodem mnie podwieźli kawałek żebym te 25 km nie robiła, ale tak czy tak trzeba było pedałować z 15 km do domu...w sumie nie miałam wyjścia..mogłam spać na dworze albo wrócić do domu na rowerze. Powiem szczerze, czuję się rewelacyjnie i jak ćwiczę jednak wieczorami to dietę trzymam duuuużo lepiej niż gdy nie ćwiczę wieczorem tylko rano, też tak macie? Moim jedynym rozwiązaniem jest chyba zrobić prawo jazdy, ale boję się że jak będę miała wybór - samochód to będę się mniej ruszać.

Powiem Wam, ze efekty już widzę, mam formę taka jak w listopadzie. Jeśli tak pocisnę ładnie cały luty to w marcu już będę miała finito :)

26 stycznia 2015 , Komentarze (12)

Ogólnie weekend uważam za udany. W sobotę wkradło się ciastko - babeczka z Lidla i 2 ciastka owsiane z kawą jak pisałam, a ćwiczeń było brak. Gdy jednak kładłam się spać ok. 2 w nocy byłam już nieźle głodna ale nie chciałam nic już jeść i tak położyłam się spać co w efekcie spowodowało że nad ranem śniłam, że idę do żabki i kupuje 2 podwójne snikersy po czym je konsumuje...hahah...uwielbiam sny gdzie jem słodycze i mam później wyrzuty sumienia :) Jest ze mną źle :)

Niedziela:

Śniadanie: 3 kromki ciemnego pieczywa z serem żółtym, szynką i 2 jajka na twardo, trochę majonezu (jak moje usta się z nim spotkały to myślałam że odlecę z rozkoszy :)) z warzywami, herbata

525 kcal b: 24 g ww: 59 g tł: 22 g

2 Śniadanie: pomarańcza, kiwi, jogurt naturalny i orzechy włoskie, kawa z mlekiem

257 kcal b: 10 g ww: 38 g tł: 7 g

Obiad: pstrąg łososiowy z batatami (moja nowa miłość!) z sałatką warzywną z oliwkami i orzechami włoskimi, herbata

Posiłek 461 kcal b: 25 g ww: 47 g tł: 19 g

Deser: kawa z mlekiem 400 ml, lody czekoladowe ze śliwkami suszonymi, 2 ciastka owsiane

Posiłek 758 kcal b: 23 g ww: 85 g tł: 36 g

TRENING: 11 km biegu + 3 serie 4 ćwiczeń ABS

Suma: 2000 kcal b: 82 g ww: 228 g tł: 82 g

TRENING: -600 kcal

Trochę z tłuszczem poszalałam. Wcześniej nie jadałam orzechów, słoneczników, dyni, olejów i ryb, a teraz jem tego dość sporo, przez co ten tłuszcz podskakuje do góry...ale strasznie mi też produkty zasmakowały :) Muszę zacząć liczyć: do liczenia kaloryczności polecam potreningu.pl

Jak na niedziele to całkiem ładnie mi poszło. W końcu się zmobilizowałam, widzę efekty i mam ochotę na więcej :D Muszę trochę bardziej się pilnować pod względem słodyczy i tłuszczy, nawet tych zdrowych. Postanowiłam, że będę sobie pozwalać na coś "niedozwolonego" do 200 kcal na dzień. Czuję że może mi to wystarczyć, więc wpadnie albo lód albo ciasto owsiane albo gorzka czekolada :)

25 stycznia 2015 , Komentarze (6)

Ten tydzień był dość udany, ale dopiero tak od czwartku. W poniedziałek i wtorek było średnio, bez większych ćwiczeń i diety, deficyt zerowy albo minimalny. W środę w dzień babci był cheat day...ciasta, ciasteczka...ogólnie klops i szkoda słów. W czwartek i piątek trening, dieta już trzymana ale ok. 1800-2000 kcal. Przy tej jednak aktywności i tak deficyt wynosił ok. 1000 kcal i TO LUBIĘ! Teraz sobota i niedziela, czyli najtrudniejszy czas  - kus do cheat mealów ale nie! ja się teraz nie poddam.

poniedziałekwtorekśrodaczwartekpiąteksobotaniedziela
rower 25 kmwolnerower 25 kmtrening funk
40 min biegu
rower 15 km
rower 50km
trening ze sztangą
wolnebieg 10 km

Dziś dzień pomiarów i.....i dziś waga była łaskawa...wskazała 54,9 kg :) z brzucha mi spadło, w końcu wygląda jakoś ciekawiej :) Będzie dobrze...czuje to :)

24 stycznia 2015 , Komentarze (12)

Jakoś nie chce mi się pisać, ale powiedziałam sobie że muszę zacząć opisywać swój jadłospis i ćwiczenia. Może kogoś zainspiruje :)

Piątek

Śniadanie: 2 kromki ciemnego pieczywa z dżemem, kakao

TRENING: rower 2h do pracy

II Śniadanie: banan, 2 mandarynki, kiwi z jogurtem naturalnym, kawa z mlekiem

Lunch: makaron pszenny z sosem bolońskim papryką, ogórkiem i kiełkami + 2 ciastka owsiane

TRENING: 30 min biegu  + 1h pump (ćwiczenia ze sztangą w rytm muzyki) + 1,5h rower do domu(gwiazdy)

Przekąska: koktajl z mleka sojowego z bananem, sokiem ze świeżej pomarańczy i cynamonem...LOVE!

Kolacja: kromka ciemnego chleba z mintajem wędzonym i sałatką warzywną

Generalnie ten dzień oceniam na 6!

Sobota

Śniadanie: placki bananowo-owsiane z jogurtem nat, mango i wiórkami kokosowymi z dżemem wiśniowym

2 Śniadanie: 2 kromki razowca z szynką, jajkiem, pomidorem, ogórkiem, roszponką i papryką

Obiad: kotlet z panierce z sezamu z pieczonym selerem w sezamie, ryż brązowy, surówka

Podwieczorek: budyń z sosem malinowym, kawa iris - LOVE

TRENING: może 6 km pobiegam..zobaczę

Powiem wam że zdrowe odżywianie może być bardzo smaczne, ale niestety objętościowo to nie jest dużo, a może jak nawet dużo to wtedy drogo....stoję co chwila pomiędzy 

dużo tanio  = niezdrowo 

dużo zdrowo = drogo. 

tanio zdrowo = głód

Najlepszym wyborem jest 3 opcja ale najtrudniejsza :)

23 stycznia 2015 , Komentarze (7)

Zaczynam odliczanie. Akcja BIKINI 2015 rozpoczęta. Cel - 50-52 kg. 

Wczorajszy dzień był udany na 100%. Od ostatniego piątku, gdy dupka mi zmarzła na przystanku, postanowiłam że pierd&&&% to i zaczynam znów jeździć na rowerze bo z tymi autobusami, 4 przesiadkami, korkami itp. ja dłużej nie wytrzymam! Chociaż zimno czasem, to jak się człowiek odpowiednio ubierze, że nawet całkiem przyjemnie. Przypomnę tylko że ja do pracy mam powyżej 20 km w jedną stronę. Ogólnie WSZĘDZIE poruszam się na rowerze i tak jakoś wychodzi mi raz 20 km a raz 60 km na jeden dzień :)

I tak oto wpadła znów w ten wir! Znów poczułam TO! To co mnie rozsadza od środka. Czasami zmęczenie, ból mięśni ale i ogromną radość i przede wszystkim znów czuję że mogłabym obdarzyć każdego pozytywną energią i mocą. MEGA KOPNIAK W TYŁEK! Jednak jak się człowiek rozpędzi to jakoś tak lepiej i łatwiej :) Planów treningów nie układam, bo dzieje się tyle że ciężko to zaplanować. Praca, dom, praca, trening...będę tylko co tydzień w niedziele robić podsumowanie treningowe i mniej więcej w głowie układać plan kiedy, gdzie i jak poćwiczę. Co do diety, to mam to już tez w głowie poukładane, jem co 3 godziny (w zależności o której wstanę), obiady zabieram najczęściej do pracy, słodkiego w tygodniu nie jadam (jedynie ciastka owsiane, kakao) a raz w tygodniu będę robiła cheat meala ale najlepiej z domowych wypieków.

Dziś się też meeega zajarałam na stworzenie konta na istagramie albo prowadzenie bloga. Nic tak nie motywuje jak inspirowanie innych :) Jeśli inni będą widzieć że daje radę, to będą mnie tez tym samym motywować :) Dziś zasiadam i tworze konto i zaczynam działania :) Stworze bloga na którym będę zamieszczać info o mnie i moich postępach. Do tego będzie istagram. Na fb mam już jedno konto i to będzie bardziej oficjalne, rzeczowe informacje z zakresu dietetyki i treningu a 2 konto na fb będzie podpięte do bloga. Zajmie to na pewno sporo czasu ale trzeba zarażać innych. 

A od wtorku zaczynam pole dance :)

20 stycznia 2015 , Komentarze (9)

Czy mi się wydaje, czy zrobiło się tutaj na Vitalii jakoś tak bardziej pusto. Pewnie na wiosnę będzie znów więcej nas, warto by było już wyrobić w sobie siłę i moc aby wtedy kiedy wszyscy dopiero będą się zabierać do roboty - my wytrwałe będziemy już osiągać swoje cele noworoczne :) Ahhh...marzy mi się to :)

Cele mam ambitne, to fakt. Czasami aż wg mnie samej niewykonalne. Znaczy się są wykonalne, ale nie potrawie w sobie chyba znaleźć już tyle determinacji aby to wprowadzić w czyn...wszystko dlatego że nie mam celu w sumie. Straciłam go jakiś czas temu. Zapisałam się na bieg 10 km, aby był cel do biegania. Ok, trochę może mnie to motywuje ale w większości jak patrze na plan treningowy do biegania to mi mdło.

Ostatnio tak sobie zdałam sprawę, i usłyszałam swój wewnętrzny głos:

"Hej Aga! Zostało Ci 2-4 kilo do schudnięcia. Chcesz się z tym borykać przez kolejne lata? Ciągle dążyć do celu, biec w miejscu albo i czasami się cofać? Nie lepiej ścisnąć pośladki i w miesiąc albo i dwa spełnić swoje pieprzone marzenia? A może Ty się boisz osiągnąć ten cel, bo jeśli to osiągniesz to ce wtedy....? Życie nagle nie zmieni się na piękniejsze i łatwiejsze bo masz te dwa kilo mniej. Co wtedy?"

No właśnie...ćwiczenia i dieta stały się po części moim sposobem na życie, przyzwyczajeniem itp. ale nie mam już tak że chce schudnąć np. do imprezy, do wesela, do wakacji bo nie mam nic takiego niestety w planach, a jak są to jest to odległe, na tyle odległe że nie mobilizuje. Muszę sobie jakiś plan obrać...Może jakieś występy taneczne, może jakieś zawody...macie coś?

#2

Śniadanie: kasza jaglana z mlekiem sojowym, bananem, mango, kokosem, migdałami

2 Śniadanie: jogurt naturalny, pomarańcza, kiwi, orzechy laskowe, wiórki kokosowe

Przekąska: kawa z mlekiem, 3 suszone figi, jabłko

Obiad: kopytka domowe z kiełbasą z kurczaka i cebulką, kapusta kiszona, brokuł, herbata

Deser: kaki, banan, mango z jogurtem naturalnym, migdałami, wiórkami kokosowymi z tahini, cynamonem i kakao. Kawa ze śmietanką :)

Terening: brak :(

19 stycznia 2015 , Komentarze (3)

# Dzień 1

1. Kasza jaglana z mlekiem sojowym, bananem, mango, wiórkami kokosowymi i migdałami

TRENING: 1,5h rowerem (do pracy)

2. Sok z jabłek i aronii

3. Pomarańcza z kiwi, suszonymi śliwkami z jogurtem naturalnym i migdałami

4. Kasza gryczana z sałatką warzywną z pomidorków cherry, ogórka, roszponki, fasolki ze słonecznikiem i dynią polana olejem rzepakowym

5. Surowe warzywa i owoce: marchew, jabłko, papryka 

edit

Niestety nie wyszło tak jak miało wyjść :( 

W pracy wpadły dwa kawałki pizzy, trochę coli. Potem kawa z mlekiem i lody z maca. 

Całościowo wyszło ok. 2200 kcal na dzień. Treningu numer II niestety się nie udał.

Pogoda dopisała tak więc wybrałam się dziś do pracy rowerem. Jak dobrze było do tego wrócić. W sumie nie jeździłam rowerem od około miesiąca i czułam się jakby ktoś odciął mi rękę. Idealnie pasuje tutaj:

Dziś w czasie jazdy pomyślałam sobie też jakie w sumie zrobiłam postępy już w sposobie żywienia i ćwiczeniach. Niby ostatnio progresu nie miałam, ale tak patrząc na cały okres roku to jest tego dość dużo:

1. Jem codziennie rano śniadania, a często pomijałam

2. Jem co 3-4 godziny. Czasami nawet 6 posiłków

3. Bardzo rzadko jem fast-foody (w porównaniu do wcześniejszej diety)

4. Ćwiczę średnio 3-4 razy w tygodniu. Wcześniej bywało różnie. Czasami 1 raz w tygodniu albo i rzadziej

5. Na kolację jem mniej niż kiedyś, zdrowiej i wcześniej (nie kładę się objedzona spać). Do tego już w ciągu tygodnia rzadko jem słodycze

6. Nie jem w pracy nic słodkiego a bywało że albo drożdżówka albo batony i to czasami codziennie

7. Nie piję słodkich napojów typu cola, napoje, fanta

8. Nie jadam już pasztetów, kabanosów i innych tego typu podrobów a bardzo je lubiłam kiedyś

Tak więc może i dużo od siebie wymagam, ale chociaż nie osiągam 100% to i tak 50% tego co chciałam jest już dużym krokiem na przód.

18 stycznia 2015 , Komentarze (4)

Z racji tego ze od czasu do czasu mam znizke formy dietetycznej postanowilam wypowiedziec sobie wyzwanie. Wyzwanie bedzie trwalo 8 tygodni w 1 etapie i w 2 etapie 3 tygodnie oczyszczania.

etap 1 : trwa 8 tygodni (do startu w dziesiatce maniackiej).

5 posiłków.  Produkty wskazane to:

-warzywa i owoce: w formie surowek, pieczonej, gotowane

- wegl: kasza gryczana i jaglana, komosa, chia, pieczywo zytnie, platki owsiane

- tluszcze; olej rzepakowy, orzechy, nasiona, ryby

- bialko: straczki, tofu, mleka roslinne, jogurt, kefir, sery, jaja, ryby

- slodkie: ciastka owsiane, owoce suszone, kakao

ograniczam do 1 dnia w tygodniu: piwo, czerwone wino, gorzka czekolada, ciasta domowego wypieku

Od 8 tygodnia wyzwania beda 2 tygodnie do 3 tygodno oczyszczania.

Oprocz tego wprowadzam plan 8 tygodniowy do biegania aby wyrobic 50 min na 10 km.

czyli 3 treningi biegowe, 2 silowe, 1 funkcjonalny, 1 basen i ile wlezie roweru :)

Kto wchodzi ze mnia? :) jutro to znaczy dzis juz zaczynamy! :) skonczymy na Swieta Wielkanocne. Utrata wagi do 4-5kg.

zakazane: fast food, slodkie kupne!, inne alkohole

10 stycznia 2015 , Komentarze (3)

Mój schemat dnia wygląda tak, gdyby ktoś chciał się przyłączyć :) 

Ogólne założenia: dieta 1700 kcal, 2 litry wody niegazowanej,

Śniadanie: kasze/płatki + owoc (banan, gruszka, jabłko, kaki, mango) + orzechy (migdały, laskowe, włoskie) + dodatki smakowe (wiórki kokosowe, słonecznik, owoce goi)

TRENING: 45 min cardio (bieganie, orbitrek, basen)

II Śniadanie: chleb ciemny + łosoś / pasty z roślin strączkowych / pasta z awodado / pasta jajeczna / szynki  + sałatka warzywna z orzechami/nasionami

Przekąska: owoce/soki owocowe

Lunch: chleb ciemny + łosoś / pasty z roślin strączkowych / pasta z awocado / pasta jajeczna / szynki  + sałatka warzywna z orzechami/nasionami + kefir / maślanka / sok wielowarzywny

Przekąska: owoce / soki warzywne

TRENING II: 3 razy w tygodniu trening siłowy + 5 km biegu lub interwałów

Obiado-Kolacje: warzywa gotowane + kasze/makarony/ryże + ryby pieczone / ew. jeszcze mięso + herbata

Deser: na bazie mleka lub jogurtów serków z orzechami lub owocami / ew. ciastka owsiane / kakao / budyń lub można w ogóle zrezygnować (od czasu do czasu lody lub gorzka czekolada :))

Jeśli chodzi o mijające 2 dni były one takie jakbym sobie tego życzyła również na później.

Czwartek 8.01

Śniadanie: płatki owsiane z mlekiem sojowym, gruszką i kaki, migdałami i wiórkami kokosowymi

TRENING: siłowo-funkcjonalny na nogi 60 min + 5 km

II Śniadanie: 2 kromki razowca z łososiem wędzonym i warzywami, kawa z mlekiem

Przekąska: jogurt naturalny z pomarańczą, migdałami i nasionami słonecznika

Lunch: 2 kromki razowca z łososiem i warzywami, kawa z mlekiem

Przekąska: sok wielowarzywny z banan

Obiad: zupa brokułowa krem, 2 naleśniki z serem i jabłkiem z cynamonem i migdałami

Deser: kakao

1730 kcal Białko 74,30g Tłuszcz 51g Węglowodany 248g

Piątek: 09.01

Śniadanie: płatki owsiane z bananem i mlekiem sojowym, z migdałami i wiórkami kokosowymi

II Śniadanie: 2 kromki razowca z szynką i warzywami, kawa z mlekiem

Przekąska: jogurt grecki z jagodami, 2 małe pieczone jabłka

Lunch: 2 kromki razowca z szynką i warzywami, kawa z mlekiem

TRENING: orbitrek 60 min + PUMP (ćwiczenia ze sztangą w rytm muzyki)

Przekąska: banan

Obiad: hamburgery domowe (2 bułki pszenne, kotlet mielony, ketchup, musztarda, pomidor, ogórek, cebula, plaster sera, sałata), szklaneczka piwka 

1714 kcal Białko 74,5g Tłuszcz 48g Węglowodany 240g

Ahh...zapomniałam jakie to może być smaczne. Jak widzicie nie katuję się i nie odmawiam sobie niektórych przyjemności. Staram się nie świrować z jedzeniem, jeść to co lubię bo widać należę do tych osób które nie mogą sobie za wiele odmawiać. Wiele razy podchodziłam do diet restrykcyjnych i tzw oczyszczających i zawsze kończą się tak samo - napadami głodu, kompulsywnym objadaniem się i wyrzutami sumienia. Postanowiłam, że dieta może nie jest bardzo niskokaloryczna ale może z czasem zejdę do 1500 kcal. Wolę jeść więcej, smaczniej i do tego dobrze ćwiczyć. Czuję się wtedy rewelacyjnie i widać to mi służy. Wiem że są osoby które na diecie 1200 kcal są wstanie przeżyć i są wstanie ją stosować i do tego też ćwiczyć ale no widać ja nie :) 


























9 stycznia 2015 , Komentarze (7)

Jak co roku postanowienia noworoczne najwspanialsze sa w grudniu kiedy usprawiedliwiamy sie ze to lakomstwo jest chwilowe i od stycznia wszystko bedzie juz piekne i ladne. Najczesciej juz przy pierwszym podknieciu jest wszystko jak bylo wczesniej. Chcialabym powiedzievc ze to 9 dzien mojej diety ale niestety tak nie jest. Pierwsze dni nie byly najgorsze ale potem zdarzyla sie wpadka jeszcze niestety. Ja jednak sie nie poddaje i zaczynam od nowa albo i jade dalej...w sumie nie wiem czy to jest sens cos liczyc. Wczoraj byl dzień na 5+. I dietetycznie i cwiczeniowo bylo jak dawniej. Poczulam ta moc! Poczulam przyplyw energii ale i zmeczenia wieczornego. Pierwszy dzien bez slodyczy zaliczony. Wiem ze jestem wstanie wytrzymac ale musze robic sobie zamiennki aby to przetrwac.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.