Normalnie nie daję już rady... żadna siła, żdne namowy mojej przyjaciólki w pracy ani myśl ile to ma kalorii nie była w stanie odciągnąc mnie dziś od słodyczy. Mialam szkolenie w kantynie w ktorej były pyszne ciastka czekoladowe, kupiłam aż dwa a na dodatek obiad nie do końca dietetyczny, tym bardziej że w domu kolejny.
Ah co będę pisać, wstawię po prostu moje dzisiejsze manu i same możecie mnie za to ochrzaniać ile wlezie.
śniadanie - dwa chlebki wasa z serkiem i jajecznica z dwoch jaj
II sniadanie - 2 chlebki wasa + serek wiejski
obiad - pizza turecka z sosem czosnkowym + miseczka owoców
podwieczorek - ciastko czekoladowe + jogurt owocowy
kolacja - 2 pulpety + 1 schab w sosie łustym i zabielanym mąką
poza konkursem - tost z białego chleba z zółtym serem i szynką + ciastko czekoladowe + troche warzyw
Tych różowych pól oczywiście być nie powinno. Użalam się nad sobą wiem, i nic nie robię w tym kierunku, aby mi się udało.
Pamiętam jak to się stało, że na maxa te 40 dni temu się zmotywowałam do odchudzania. Zaczełam oglądać filmiki na youtubie w stylu "jak schudłam 20 kg "itp.. nie są to może najmądrzejsze filmy ale zawsze jakaś motywacja.. mi się jeden spodobał, gdzie pewna dziewczyna mówiłą, że trzeba być przede wszystkim w porządku przed samym sobą, nie oszukiwać siebie i innych, a ja właśnie tak nie potrafię. ...
Eh.. jest 20.30 i mam nadzieję już naprawdę dziś nic nie zjeść.
Napiszę później czy się udało.
3majcie się, niech moc będzie z wami, papa
Edycja - po napisaniu tego zebralam sie w sobie poszłam na rower - 480 spalonych kcal.