Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Z Vitalią przygodę zaczęłam rok temu i od tamtego czasu zdążyłam najpierw zgubić 5 kg, potem przytyć 7 (ciąża) i zgubić już (łącznie z wagą ciążową) ok 12 kg :) Jestem dumna z tego, ale to nadal kropla w morzu więc walczę dalej! Bez wsparcia vitalijek tak dobrze by mi nie szło! Jestem mamą 3 letniej córci i 3 mieś. synka, mam super męża i rodzinkę i dla nich (chociaż przede wszystkim dla siebie) chcę wyglądać szczupło i po prostu ładnie!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22972
Komentarzy: 549
Założony: 7 lutego 2012
Ostatni wpis: 8 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
midikaa

kobieta, 46 lat, Warszawa

158 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: będę fit! :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 marca 2013 , Komentarze (2)

Odliczam dni do nadejścia ciepełka. Ciekawe czy dziś będzie słoneczko, jest po 7 i póki co szaro...
Wczoraj się zmobilizowałam i zaliczyłam hulanie -22 min w lewo i 25 min w prawo. Dzisiaj skalpel i znów hula.
Głowa jak bolała tak boli (od kręgosłupa i nocnych pobudek do dzieci), może jak poćwiczę to się rozruszam i będzie lepiej.
Na śniadanie (uwaga Bartek) - musli z mlekiem sojowym (kupiłam naturalne, ale niestety nie zauważyłam,że jest słodzone :/), na II śniadanko jeszcze nie wiem co, resztę dnia będę realizować później :)
Wiecie - wczoraj sobie zaczęłam wyliczać, że odkąd wykryłam skazę u małego i odstawiłam cały nabiał w mojej diecie ( i wszysttko co ma np serwatkę, mleko w proszku itp a więc całe mnóstwo produktów!) poza nimi nie ma też:
słodyczy (zero - czas od czasu 2 kostki gorzkiej czekolady)
białego pieczywa (jakoś wcale mi go nie brakuje)
słonych przekąsek (baardzo rzadko kilka czipsów jak mąż jadl, teraz już to powstrzymuję i dobrze mi idzie)
alkoholu (ale i normalnie go piłam rzadko)
cukier (nie słodzę herbat a kawy teraz nie pijam bo uznaję tylko białą z mlekiem krowim a nie np kozim czy sojowym)

A poza tym:
margaryna tylko roślinna i od wielkiego dzwonu (ogólnie nigdy nie przepadałam za takimi smarowidłami)
majonez sporadycznie (no ale zdarza się)
dżemy (domowej roboty więc słodzone, ale też rzadko)

Chętnie zwiększyłabym ilość warzyw, ale niewiele ich jeszcze póki co mogę jeść. Wiele bym oddała za brokuły, szparagówkę itp. Ostatnio wprowadziłam kukurydzę i mały ją dobrze toleruje więc za jakiś tydzień spróbuję może z kalafiorem, potem brokuł itd.
Z owoców - jabłka, kiwi, winogrona i rzadko banany, do sałatki owocowej dorzucę 2 kawałeczki mandarynki na przykład (bo z cytrusami też muszę ostrożnie). Nie mam jakoś dużego pola do popisu więc w zasadzie nie mam też tej diety urozmaiconej. Jem za to baardzo dużo sałat, miałam 2 dni przerwy na sałatkę ryżową i wracam do pieczonego kurczaka w ziołach w sałątce.

No to takie małe podsumowanie mojej aktywności dietetycznej. Kiedyś bym się za głowę złapała ilu rzeczy z ulubionych nie jem, ale czego się nie robi dla dzidziusia! A jak się już przyzwyczaiłam to później wprowadzę niewiele z tych produktów zakazanych do diety (np bez problemu odrzuciłam żółte sery bo ich tak ich nie lubię, choć czasem nachodziła mnie na nie ochota).

Dobra nie smęcę. Życzę Wam miłego, słonecznego, owocnego dnia!

14 marca 2013 , Komentarze (5)

Łeb boli, to tak na marginesie.
Ćwiczeń dziś póki co wielkie ZEEERRRO (postaram się nadrobić wieczorem). Dietka ok, trzymam się jakoś i nawet udaje mi się jeść w 3 godz odstępach. Dziś np I śniadanie mała buleczka razowa z wędlinką, II śniadanie to samo, potem 2 łyżki sałatki z tuńczykiem i mały jogurt kozi a teraz będzie obiadek - kurczak duszony w wodzie z sosem pieczarkowym (własnej roboty) i makaronem z pszenicy durum.
Kupiłam sobie dziś agrafkę :) I ciężarki 1 kg w tchibo bo mieli takie fajne po 30 zł to sobie zamówiłam. A agrafkę kupiłam za jakieś 8 zł na szmatach... hehe :) wyszoruję i będzie do użytku - drżyjcie me uda!
U nas dziś było piękne słońce więc wybylismy z synem na spacer, a że mąż mi schował rękawiczki (nie dam gdzie ja zwykle chowam) to poszłam bez i teraz łapy mnie pieką. Młody troszkę pospał, troszkę ponarzekał na mróz i jasne słońce (trochę głupio wyglądałam jadąc wózkiem po śniegu, ale z rozłożoną parasolką przeciwsłoneczną :D) a ja przy okazji zrobiłam zakupy więc realizuję powoli swój plan planowania obiadów (plan planowania czyli masło maślane).
A teraz idę poczytać co u Was.

13 marca 2013 , Komentarze (6)

Czy ja coś ostatnio wspominałam o tej piekielnej zimie? Od rana (albo i dłużej) sypie i sypie. No żesz (i tu bada brzydkie słowo) ...!!! Jak tak można? ja rozumiem, w marcu jak w garncu = trochę zimy TROOOOCHĘ! pogoda chyba nie wie co znaczy trochę. Niejedne święta Bożego Narodzenia chciałyby mieć taką zimową otoczkę, ale nieee, w święta śnieg? no po co! lepiej ubierać choinkę jak plucha za oknem - do razu się udziela świąteczny nastrój! Za chwilę Wielkanoc i gdyby u nas była tradycja chowania i szukanie jajeczek to żadne dziecko za cholerę żadnego jajka by w takim śniegu nie znalazło! Powtarzam - DOOOOOŚĆ! Oddajcie nam ciepłe promienie słońca, zieloną trawkę, świergot ptaszków (nawet jak mogą narobić na nas z góry), kwiatuszki nam oddajcie, możliwość noszenia jednej warstwy ubrań a nie trzech, mozliwość jazdy na normalnym rowerze a nie stacjonarnym. 

A tak poza tym: ćwiczenia u mnie szlag trafił - wczoraj padłam usypiając dzieci (ale z zamiarem hulania -nie podniosłam się jednak już z łożka) - to efekt siedzenia przedwczoraj do 2 w nocy w ramach przygotowań do spotkania w pracy. Żadna wymówka, wiem, no ale stało się, bu! Za to jedzeniowo jako tako. Obiad może nie był szczytem jedzenia dietetycznego, ale nie było czasu na zakupy. Dziś za to w planie nadrobienie zaległości i żeby jedynie w planie to nie zostało to zaraz się zabieram ostro do roboty póki mały zasnął (chociaż on śpi czujnie jak zając na miedzy więc nie wiem jak to będzie bo już słyszę stękanie)


Jakby nie było dość zimy to jeszcze zepsuł mi się odkurzacz, nie chce się dziad włączyć i finito. W tym miesiącu wydatków było od groma więc co tam - jeszcze i odkurzacz niech dołączy.. masakra jakaś.
Czy tylko ja tak mam czy i Was już zaczyna wszystko mierzić przez to, co za oknem (na głos nie wypowiem i nie napiszę to może zniknie jak nie wypowiedziane...)


Teraz przydałby się worek bokserski taty :)

12 marca 2013 , Komentarze (6)

Witajcie Kochane!
Właśnie wróciliśmy z synkiem z mojej pracy i powiem Wam, że chodzę z bananem na buzi bo wszyscy podziwiali i syna i moją figurę :) Koleżanka jedna to nawet użyła stwierdzenia,że się "drastycznie skurczyłam" hehe :) No i koledzy też inaczej spoglądali :) Ah! To bardzo motywuje do dalszej walki, a powiem Wam, że weekend i pon były totalnie bezćwiczeniowe (moja wina, moja bardzo wielka wina!). W ramach ćwiczeń uskuteczniłam jedynie odkurzanie i zmywanie podłogi :) Walczyłam też z podjadaniem, czasem było źle, ale ogólnie jakoś dałam radę i mam nadzieję,że dalej będzie już tylko lepiej!
Pozdrawiam Was wszystkie cieplutko!

11 marca 2013 , Komentarze (10)

Już mi bokami ta zima wychodzi! (A że boczki jeszcze spore to jak szybko wyjdzie jest szansa,że zacznie się wiosna...). Ile można nosić tonę szmat na sobie? Dzieci opatulone, zimno, mokro- łe!

Weekend upłynął leniwie, starałam się trzymać dietę, ale na wczoraj mąż wymyślił kebab więc zrobiłam w domu i zjadłam razem z nim (z frytkami, a co!) Nie chcę być niewolnicą swojej diety - tak, wiem,że nie powinnam, ale w końcu nie zdarza się to na codzień więc jeden dzień odpustu, trochę więcej ćwiczeń i nie powinny się polać łzy. Dziś juz wszystko wraca do normy, dzień do 18 taki, jak zwykle, na obiad coś lekkiego (jeszcze nie wiem co).
Wymyśliłam sobie tak w ogóle,że będę planować obiady na cały tydzień - wykopałam ostatnio książkę kucharską z daniami dietetycznymi więc inspiracje mam skąd czerpać a przynajmniej będę miała z głowy ciągłe zastanawianie się - co dziś zrobić. :D O! taki mam plan a ja lubię sobie planować :)

Dziś powinnam zrobić skalpel bo w weekend odpuściłam - mam nadzieję,że się uda bo póki co, odkąd podniosłam cztery litery z wyrka chodzę jak 90latka połamana bo mnie krzyże i odc szyjny bolą. Jak się za dnia rozkręcę to się naprawię w ćwiczeniach.

Sluchajcie, możecie mi podać jakieś ćwiczenia, żeby pomóc zniknąć wałkom po bokach na plecach? Mam takie pięknie wyhodowane wałeczki (odkąd sięgam pamięcią tam mi się tłuszcz odkładał) i nie mogę się ich za pozbyć - myślałam,że na hula zgubię, ale jakoś nie dają się i nie wiem jak je podejść.

9 marca 2013 , Komentarze (2)

Dobry wieczór!

Dzień rozpoczął się u nas o 6 od wesołego gaworzenia synka. O 7 dołączyła córcia i było po spaniu :) Po śniadanku (2 grahamki z suchą krakowską) ruszyliśmy na zakupy. Potem obiad (naleśniki z jabłkami), zabawy z dzieciakami, kolacja (sałatka z kurczakiem i ciastko owsiane własnej roboty bez cukru) i kładziemy małą spać bo młody śpi od dłuższego czasu przerywając drzemkę jedynie na jedzonko.

Zima wróciła do nas i jakoś chyba nie zamierza się z nami rozstawać. Za oknem pełno śniegu! Wrrr, a było już tak dobrze! Dziś jeszcze nie ćwiczyłam, jak córkę położę spać to może wezmę się za skalpel (mam abicję ćwiczyć codziennie) i oczywiście za hula i może rowerek dorzucę. Wczoraj padłam jak przecinek, ale ćwiczonka zaliczyłam rano więc dzień nie był zmarnowany pod tym kątem :)

Wiecie - dopiero teraz zaczyna do mnie docierać, jaka przed ciążą i pierwszym etapem odchudzania byłam gruba. Najbardziej to widać po... zegarku na ręce. Pamiętam, że był taki czas,że jak go zapinałam to ani drgnął, takie musiałam mieć grube przeguby. Teraz mi lata i spada na dłoń! Mam luzu jakoś ponad 1 cm! Nie wymyślili może specjalnych luster dla grubasów, które mówiłyby "Tak moja droga, jesteś gruba i czas sie wziąć za siebie bo marnie to widzę..." Bliscy nie zawsze powiedzą prawdę a takie lustro mogłoby dać do wiwatu i do myślenia przy okazji.

8 marca 2013 , Komentarze (7)

Witajcie kochaniutkie!

Rano stanęłam na wadze i jest spadek!!! 64,7 - to może nie jest poirunujący spadek jak na 2 tygodnie, ale ja jestem szczęśliwa,że w ogóle spadło! W cm też widać ubytki - mało chudnę w bicepsie i udzie (wielka szkoda), ale za to brzuch się robi coraz mniejszy! Hurra! To mobilizuje do dalszej walki!

Pogoda P-A-S-K-U-D-N-A!!!!

 

No tak -ŚWIĘTUJEMY!!!

Kochane, życzę Wam w tym dniu wytrwałości tyle, by starczyło i na walkę i na podtrzymanie idealnej wagi, samych słonecznych i uśmiechniętych dni w nowej skórze! Zdrowa, piękna sylwetka górą

 

Miłego dnia!

7 marca 2013 , Komentarze (6)

bo mi tylko mignęła rano i zwiała! Nie był to może jeszcze bardzo zimny dzień, ale wczoraj było CUDOWNIE a dziś po japońsku "jakotako"...Ja  już nie chcę śniegu, zimna i całej tej paskudnej zimy - o nie, my tu na Vitalii już nie obrastamy w tłuszczyk tylko go wypalamy! Nie chcemy już zimnicy tylko słoneczko dla pomocy w wytapianiu smalczyku!!! ot co!

małża i dzieci mam dziś w domu, zaliczyliśmy szczepienie i jakoś tak się czuję jakby to sobota była. Skubnęłam dziś kawałek naleśnika z nutellą - niedobra Ja, wiem! Chodzę teraz zła i obrażona sama na siebie za to uleganie zachciankom (a jutro ważenie!!!). A było tak ładnie - na śniadanie sałatka z kurczakiem, na II pół grahamki z wędliną (drugie pół zjadła mi córcia), na obiad będzie duszony schabik z różnymi składnikami (wena twórcza mnie dopadła - wrzucałam co mi się uwidziało)., na kolację nie wiem co zjem ale pewnie jajko z tuńczykiem. No i ćwiczonka standardowo. Pokazałam skalpel siostrze i ćwiczy zawzięcie :)

6 marca 2013 , Komentarze (2)

Witam Bojowniczki :)

Znów dzień rozpoczął się cudnie bo od wczesnych godzin świeci słoneczko! Czuję jak zaczyna mnie rozpierać energia!

Dzień zaczęłam od szklanki wody, potem sałatka owocowa, zielona herbatka i za pół godz. śniadanko - grahamka z wędlinką. Potem zabieram syna na spacerek i może na jakieś małe zakupki.

Wczoraj było tylko hula, dziś w planie skalpel, ale póki co mały nie śpi więc trzeba się z nim pobawić bo jak ćwiczę przy nim to muszę co i rusz przerywać a to bez sensu.

Zostało 2 dni do ważenia i mierzenia... ciekawe co zobaczę i zapiszę...

5 marca 2013 , Komentarze (2)

Witajcie kochane! Mogę powiedzieć,że jestem wyspana :) Poza normalnym nocnym karmieniem mały był nie w sosie tylko od 5 do 6 a potem poszedł spać a ja z nim na pół godz.

Wieczorem oddałam dzieciaki w ręce taty, właczyłam Przyjaciół i pokręciłam cały odcinek w obie strony czyli jakieś 25 min. Rano robiłam trenning, ale nie powiem,zeby mi szło to ćwiczenie wczoraj - byłam totalnie bez formy! Może dziś jakby młody zasnął to mi się uda poćwiczyć bardziej intensywnie. Posżłam za to z synem na godzinny spacer i jemu znudziło się po 20 min więc spacer był dość szybki więc to tez zaliczam do małego ćwiczonka.

Wczoraj przymierzyłam spodnie, które kupiłam jak jeszcze moja waga nie była taka tragiczna i mieszczę się! W jednych to nawet już luz zaczynam odczuwać! Juhuuu!

Doszłam tez do wniosku,że póki karmię to nie będę się spinać z trzymaniem  3 godz odstępów między posiłkami bo to grozi podjadaniem albo burczeniem w brzuchu. Karmię więc muszę mieć też czym karmić a jak będę jeść co 2 godz małe porcje to się krew nie poleje i waga mam nadzieję, nie pójdzie w górę bo zależy od tego co będę jadła, prawda? Staram się przyzwyczaić żołądek to regularnych posiłków w ustalonych odstępach czasu i trochę mi to czasu zajmie, ale ważne,żeby się udało.

A jak Wasze zmagania? jak Wam idzie?

udanego, słonecznego i ciepłego dnia!

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.