Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.
Dzisiejszy tytuł to moje nowe motto.
Doszłam do siebie, wróciłam dziś do pracy.
Pozbierałam tę rozsypaną układankę zwaną "Moje życie" do kupy.
Wypłakałam się, wyżaliłam komu mogłam i komu chciałam.
Teraz zamykam ten rozdział i idę do przodu, co było minęło, czasu nie cofnę nic nie zmienię mogę tylko żyć dalej i starać się być szczęśliwą.
Diety przez ostatnie tygodnie nie było.
Ruchu też.
Było za to za dużo jedzenia takiego jak nie powinno być i częste spotkania z moją najlepszą pocieszycielką czekoladą.
Na efekty wagowe długo nie trzeba było czekać i na wadze mam dziś 76.6 kg czyli 3.2 kg na plusie.
Płakać nie będę, w końcu to żaden dramat, gorsze nieszczęścia przeżywałam niż wzrost wagi.
Zabieram się za siebie porządnie, na początek od jutra WO.
Plan 4 tygodnie, a jak się uda to 6.
Później zmiana żywienia i to pewnie dość radykalna.
Ruch na pewno też będzie, tylko jeszcze nie wiem co. Na początku pewnie coś w domku, a po WO pewnie wrócę do biegania.
Dziękuję wam bardzo, bardzo za wszystkie komentarze i słowa wsparcia pod ostatnim wpisem.
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.