Zaczęło się w piątek - chociaż w piątek tylko przygotowania były.
Zrobiłam owsiane ciasteczka (dietetyczne chyba). Przepis znalazłam w necie http://zbieramliscie.blogspot.com/search/label/ciasta%20i%20ciasteczka.
Bardzo dobre, choć wyglądem bardzo nie zachęcają. Plus jest taki, że jednym można się najeść i np. z jogurtem naturalnym jako śniadanko mogą służyć. Oto one:
przed upieczeniem:
a tu po upieczeniu:
Mało wyraźne te zdjęcia, ale te z linka zachęcają do upieczenia :)
Po ciasteczkach zabrałam się za kandyzowaną skórkę z pomarańczy w czekoladzie - hmmm, pycha. Tym razem się udało i nie spaliłam ani skórki ani garnka .
Skórka w trakcie suszenia po kandyzowaniu, ale przed oblewaniem w czekoladzie:
Ale ładnie w domu pachniało cynamonowo- pomarańczowo .
W sobotę dalsza część przygotowań do wieczornej imprezy urodzinowej.
Taki torcik zrobiłam - wiśniami i bitą śmietaną przekładany:
Oprócz wymienionych słodkości na stole znalazł się jeszcze sernik, który babcia wnuczce upiekła (baaardzooo dooobryyy niestety ).
No a po tych słodkościach - jeszcze kolacja: chleb, wędlina, sałatka jarzynowa (2 rodzaje, obu do dietetycznych bardzo daleko), śledzie po wiejsku i ślimaczki z ciasta francuskiego z szynka żółtym serem i koperkiem (na ciepło - pychotka)
I tak minęła sobota - nawet mi się nie chce liczyć tych kalorii. Dobrze, że chociaż chałupę posprzątałam i a6w zrobiłam - zawsze to coś na minus.
Niedziela z racji pełnej lodówki też do dietetycznych nie należała, ale na spinning poszłam, to trochę wytopiłam :D
No to tyle, jakiś kulinarny mi ten wpis wyszedł
Pozdrawiam Was serdecznie
PS. Aha, może jeszcze link do strony z przepisami na skórkę i tort (znaleziony na forum Vitalii): http://mojewypieki.blox.pl/2009/12/Kandyzowana-pomaranczowa-skorka-w-czekoladzie.html