Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
tak krótko...


7. dzień od postanowienia, że coś z tym brzuchem i zupełnym brakiem kondycji trzeba zrobić.

6/42 a6w zaliczony

Jutro 3 serie po 8 powtórzeń - spoko dam radę , dywan przed telewizorem doskonale się do tych ćwiczeń nadaje, dzisiaj jak się zapatrzyłam w ten szklany ekran, to chyba w jednej serii zrobiłam 7 powtórzeń... nie byłam pewna, czy mi się nie machnęło, więc powtórzyłam, żeby nie zabrakło

Ilość zjedzonego pokarmu w miarę przyzwoita, chociaż z okazji imienin kolegi Andrzeja zjadłam 1 ptasie mleczko (wedlowskie waniliowe - pychaaaa, uwielbiam) i 1 wafelka - tym sposobem 100 kcal pochłonęłam w krótką chwilę, ale wyrzutów sumienia specjalnie nie mam
Dodatkowo schrupałam ok.20 paluszków Lajkonik, ech tam... czyli dnia bez słodyczy nie mogę sobie zaliczyć, ale nie koniecznie muszę codziennie bezsłodyczowo...

Generalnie przyjęłam zasadę, że nie stosuję żadnej wymyślnej diety, bo wszystko weźmie w łeb i zamiast kilogramów stracę humor... postanowiłam tylko nakładać na talerz mniej niż do tej pory, a w szczególności nie objadać się chlebem... kocham chleb - cebulkowy, z ziarnem wszelakim, orkiszowy... mniam, pycha... ale ograniczyłam, żeby nie było...
Aaa i mimo, że mniej jem - nie czuję się głodna - wcześniej jadłam za dużo. Teraz po pierwszej kanapce daję szansę swoim szarym komórkom zarejestrować, że już się najadłam i to działa bardzo dobrze

Mam nadzieję, że ten wpis nie podziałał na Was jak demotywator

Pozdrawiam Was serdecznie

A miało być krótko...


  • Jabluszkowa

    Jabluszkowa

    1 grudnia 2011, 11:44

    Poczułam się kopnięta wczoraj i rzeczywiście ćwiczyłam :) Dzięki za wsparcie :) Ja też wcześniej jadłam dużo za dużo, bo teraz okazuje się że mniejszą ilością spokojnie mogę się najeść i do następnego posiłku zwykle na luzie wystarcza :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.